Patrzę na czarnego szkieleta, który siedzi naprzeciw mnie przy stole. Opiera się łokciami o blat, a dłońmi podpiera głowę. Spogląda na mnie, wywierca we mnie dziury wzrokiem.
Po chwili wstaje. Zaczyna iść w moim kierunku, przejeżdżając dłonią wzdłuż blatu stołu. Idzie spokojnie, jest opanowany i uśmiecha się... uwodzicielsko, powiedziałbym. Ma na sobie to, co zawsze, czyli czarno-niebieską bluzę, czerwoną koszulkę i czarne spodenki z niebieskimi paskami. Czuję ciepło, które rozchodzi się po wszystkich moich kościach. Takie... przyjemne ciepło. Obserwuję każdy jego ruch. Przysuwa do mnie jedno z bliższych krzeseł obok i siada na nim.— Więc... — mówi, a mnie przechodzą ciarki. — Co chcesz robić?
Kładzie swoją dłoń na moim lewym policzku. Ramię opiera o oparcie krzesła. Patrzę w jego oczodoły, przez chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.
— Myślałem nad... nad... nad pójściem do jakiegoś uniwersum, żeby się przespacerować — odpowiadam cicho.
— Nuda — stwierdza, przedłużając pierwszą samogłoskę.
Jego głos jak zawsze przeskakuje z niskiego tonu do wysokiego i jakby zacina się. To czasem zabawne, zwłaszcza gdy się zaczyna denerwować i próbuje krzyczeć. Chociaż może nie powinienem się z tego naśmiewać? Doskonale wiem, że jest to jego udręka, bo nawet nie może brzmieć poważnie, kiedy jest zły.
— To... co ty chcesz robić? — pytam.
— Oj, głuptasie, jeszcze się nie zorientowałeś? — odpowiada pytaniem na moje pytanie.
Mrugam kilka razy i zanim się orientuję w sytuacji, Error przybliża się do mnie. Przymyka swoje oczodoły, przez co nie mogę już patrzeć na jego niesamowite oczy. Kiedy czuję pocałunek złożony na swoich pseudo-ustach, zaskoczony i oszołomiony, nie wiem co robić. Na szczęście otępienie nie trwa długo, już po chwili odwzajemniam pocałunek, a rękoma obejmuję jego kark. Po chwili Error wstaje, ciągnąc mnie za sobą. Idziemy w jakąś stronę, nawet nie wiem gdzie. Jednak postanawiam mu zaufać i nie przerywać pocałunku.
Chwilę później słyszę jakiś krzyk.Otwieram oczy i widzę Errora rzucającego swoimi lalkami. Chwila... gdzie jestem? No tak, anty-pustka. Dziękuję, Glitchy, za zrujnowanie tak pięknego snu. Wzdycham i przeciągam się. Patrzę na to, co robi szkielet i gdybym miał brwi, teraz bym je unosił. Śmieję się, słysząc zglitchowany krzyk.
— I co cię tak bawi?! — pyta, wręcz drze się na mnie.
— Brzmisz zabawnie, kiedy się denerwujesz - mówię zgodnie z prawdą i uśmiecham się. — Tak właściwie, to co się stało?
— Nie mogę znaleźć Sansa Klasycznego — odpowiada.
Przewracam oczami. Gdybym miał możliwość, chciałbym kontynuować ten piękny sen, jednak jest to niewykonalne, przez co jest to też smutne. Wstaję z kanapy i podchodzę do Glitchy'ego. Uwieszam mu się od tyłu na szyi i śmieję się, kiedy próbuje wyszarpać się z mojego uścisku. Może i boi się dotyku, ale wiem, że nie ma problemu z tym, kiedy to ja go zaczepiam.
Teraz jest po prostu zdenerwowany. Jednak to i tak dziwne, że mojego dotyku się nie boi, a innych z chęcią zabiłby za chociażby położenie dłoni na jego ramieniu.— Daj spokój, znajdziesz jeszcze swoją lalkę — stwierdzam z uśmiechem i puszczam go.
— No ja mam nadzieję — mruczy w odpowiedzi.
Otwieram drzwi od domu, który stworzyłem ostatnio (swoją drogą, wyszedł mi bardzo fajnie, Glitchowi chyba też się podoba) i wychodzę. Muszę się przejść i pomyśleć nad znaczeniem mojego snu. Tak, tak bardzo mnie zaciekawił.
— Hej! Gdzie idziesz? — pyta Error, zamykając drzwi za sobą po wyjściu z domku.
No i po co poszedł za mną?
— Do Outertale. Muszę pomyśleć — mówię i otwieram portal do uniwersum, o którym właśnie wspomniałem.
— Pójdę z tobą, Inky.
— Okej — odpowiadam i przechodzę przez portal.
Kiedy już obaj znajdujemy się w Outertale, idziemy obok siebie przez chwilę. Uśmiecham się szeroko, patrząc na gwiazdy na niebie. To miejsce jest zbyt piękne, nawet Error nie chce go niszczyć. Znamy się długo, a nadal jestem zdziwiony tym, że nie ma zamiaru psuć tego uniwersum. Staję na moment, po czym siadam na ziemi po turecku. Mój towarzysz dołącza do mnie po chwili. Mam wrażenie, jakby siedział bliżej mnie niż zwykle.
Prostuję nogi, po czym przyciągam je do siebie i obejmuję je rękoma.
W tym momencie przypomina mi się mój sen, w którym tak samo obejmowałem kark Errora. Spoglądam na niego kątem oka. Widzę, że skupia całą swoją uwagę na rozgwieżdżonym niebie. Wracam wzrokiem właśnie na nie, uśmiechając się lekko. Zaczynam rozmyślać nad tym, jak dalej potoczyłby się mój sen. Obejmuję swoje nogi mocniej, kiedy moje myśli zmierzają na... erotyczne tory. Czuję ciepło na swoich policzkach i powstrzymuję się od śmiechu. Zacząłem się ekscytować zwykłymi myślami o durnym śnie. Czy to nie zabawne? Wtedy z moich przemyśleń wyrywa mnie Error.— Co ci się dzisiaj śniło? — pyta.
Odwracam głowę w jego stronę z pytającym wzrokiem. Skąd mógł wiedzieć o tym, że cokolwiek mi się śniło? Błagam, żeby nie miał żadnej mocy wchodzenia do snów, o której nie wiem. Zaczynam się wręcz o to modlić.
— Śpiąc, uśmiechałeś się jak głupi i tuliłeś poduszkę. Myślałem, że aż ją rozprujesz — mówi, po czym wybucha śmiechem.
Jakby... Czemu on się śmieje? Może i wyglądało to komicznie, ale... Och, wyobraziłem to sobie. Tak, to zdecydowanie wyglądało komicznie. Zaśmiałem się cicho.
— Śniły mi się jednorożce. Wiesz, takie... tęczowe — odpowiadam żartobliwie, przedłużając ostatnie słowo, aby je podkreślić.
Error doskonale wie, że nie powiedziałem tego na serio. Puszczam swoje nogi i opieram się dłońmi o ziemię za sobą.
Zaśmiał się głośniej, co sprawia, że na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.— Oczekiwałem, że mi powiesz, co naprawdę ci się śniło — odparł, kiedy opanował śmiech.
— Co innego mogło mi się śnić niż jakieś uniwersum? — odpowiadam pytaniem.
To, co właśnie powiedziałem, nie było aż tak oderwane od prawdy. Mój sen mógł się zaliczać do bycia innym AU, bo to... to nigdy nie wydarzyłoby się między mną, a Errorem. Nawet jeśli bardzo bym tego chciał. Głęboko w sobie czuję... rozpacz. Niby mam ogarniczoną liczbę emocji, które mogę odczuwać, jednak... czasem mieszają się ze sobą, tworząc zupełnie nowe uczucia. Jest to czasem piękne. A czasem jest to zwykłe utrapienie. Tak, jak teraz.
Czy tak czują się osoby z duszą?
CZYTASZ
W Twoim blasku | Error x Ink [zakończone]
FanfictionOpowieść o shippie Error x Ink, która nie jest zbyt długa, ale mam nadzieję, że się spodoba. Ink ma sen, w którym on i Error prawie kończą w łóżku. Niestety, zostaje on przerwany przez samego Glitcha. Zrezygnowany Ink idzie do Outertale pomyśleć, a...