Rozdział 3 (ostatni)

298 25 14
                                    

Proszę o przeczytanie notatki na dole. Dziękuję.
_________

Siedzę w pokoju i zastanawiam się. Dlaczego, do cholery, stamtąd uciekłem? Chciałem tego... bardzo chciałem. W sensie, jego bliskości. A jednak uciekłem jak tchórz. Wzdycham i zakrywam twarz dłońmi, łokciami opierając się o swoje kolana. Plecami opieram się o ścianę. Może po prostu intuicja podpowiedziała mi, że on robił to z przymusu? Albo, że później wyśmieje mnie?
On mnie nawet nie kocha, więc... po co miałby to robić? Ponownie wzdycham, po czym wydaję z siebie jęk rozpaczy, żałości. Boję się tego, co się stanie potem.
Biorę poduszkę i przykładam ją do twarzy. Chętnie bym się nią teraz udusił. Czuję duże zażenowanie i zawiedzenie swoją ucieczką.

Słyszę pukanie do drzwi, przez co tracę oddech. To on? Tak, kto inny mógłby tu być? Nie czekając na moją odpowiedź, Error wchodzi do środka, mogę to stwierdzić, nawet nie patrząc. W końcu moja twarz dalej zakryta jest przez poduszkę, której nie zamierzam zabierać z jej tymaczasowego miejsca pobytu.

- Inky?

Jego głos przyprawia mnie o dreszcze. To jak wypowiedział zdrobnienie mojego imienia, było dla mnie przyjemne. Zabieram niepewnie i niechętnie poduszkę z twarzy, żeby wreszcie spojrzeć na szkieleta.

- Co? - pytam, spuszczając wzrok.

- Dlaczego mnie odepchnąłeś?

Dlaczego mnie o to pytasz?

- Bo... po prostu... - odpowiadam, ale wiem, że to wytłumaczenie nie jest dobre.

Ba! To nawet żadne wytłumaczenie.

- Wiem, że wolałbyś całować Dreama, ale skoro wiem, że... wolisz chłopców, myślałem, że mnie nie odrzucisz - mówi, nie patrząc na mnie, a jego głos jest spokojny i zakłopotany.

Atmosfera jest tak gęsta, że zdecydowanie mógłbym ją pociąć na kawałki i zjeść na kolację.

- Ja... Ja nie wolałbym go całować - odpowiadam, stawiając nacisk na słowo „go".

Widzę zdziwiony wyraz twarzy Errora. Naprawdę aż tak zszokowałem go tą informacją? Sądziłem, że nie będzie aż tak zdezorientowany. Jednak mogłem się tego po nim spodziewać. Raczej nie jest on osobą, która zorientowałaby się szybko w sprawie uczuć. Śmieję się cicho.

- Co? Znaczy, że mnie okłamałeś? - pyta.

- Tak, nie mogłeś wiedzieć prawdy... bo jest zbyt żenująca... Zwłaszcza, gdybyś wiedział o niej ty... - mówiąc to, znowu zakrywam twarz poduszką.

Nie trwam w tej pozycji zbyt długo, bo chłopak zabiera to, co trzymam w rękach i siada na łóżku przede mną. A tak właściwie to siada na mnie okrakiem z uśmiechem.

- Och, nasz mały Inky się zakochał - stwierdza ze śmiechem.

Rumieniec sam nachodzi na moją twarz.

- Dobrze się składa, bo ja też się zakochałem - dodaje po chwili.

Spogląda na mnie, dłonie kładzie na moich policzkach. Patrzę w jego oczodoły. Może jednak jego wspaniałe oczy będą moje?
Słyszymy dźwięk otwieranych drzwi, na co ja od razu przytomnieję i patrzę na to, kto wszedł. I jakim cudem ten ktoś tu się dostał?
Widzę zdezorientowanego Dreama, stojącego w drzwiach. Naprawdę? Widać, że przez chwilę nie ma pojęcia, co powiedzieć i jak się zachować. My także nie wiemy, co zrobić, więc zastygamy w pozycji, w jakiej nas nakrył szkielet.

- Och, przepraszam, że wam przerwałem. Chciałem tylko wpaść i pogadać, ale chyba wybrałem nie najlepszy moment - stwierdza bardzo niepewnym i zakłopotanym głosem, na co Error wydaje z siebie ten-zawsze-bawiący-dźwięk-zglitchowanego-krzyku-złości.

Zdejmuje swojego kapcia i rzuca nim w Dreama, który jeszcze nie zdążył wyjść. Kiedy drzwi się zamykają, Error krzyżuje ręce w geście zrezygnowania. Patrzę na niego. Nie odzywam się, bo wiem, że nie ma to najmniejszego sensu, kiedy jest zły.
Naprawdę wkurzył się, bo ktoś przerwał nam w trakcie, kiedy mieliśmy się pocałować? Przynajmniej wydaje mi się, że Error chciał to zrobić.
Siada obok mnie, tym samym uwalniając moje nogi.

- Glitchy - mówię, patrząc na niego, aby zwrócił na mnie swoją uwagę.

- Nie teraz. Jestem zajęty użalaniem się nad tym, jakim nieudacznikiem jestem.

Śmieję się cicho, po czym teraz to ja siadam na jego nogach okrakiem. W końcu udaje mi się zyskać jego uwagę i uśmiecham się, kiedy w końcu patrzy na mnie.

- Errorku, no, nie gniewaj się. Widzę te gwiazdki złości w twoich oczach, a nie lubię, gdy się tam pojawiają - stwierdzam, przybliżając się do niego jeszcze bardziej.

Ta cała sytuacja sprawiła, że zyskałem więcej pewności siebie. Jego pewne kroki podejmowane w stosunku do mnie, zadziałały jak kawa, która pobudza od razu.
Czuję się jakbym mógł zrobić wszystko, jakbym mógł latać. Po prostu w końcu poczułem, że coś znaczę.
Kładę dłoń na lewym policzku Glitchy'ego. Drugą dłonią chwytam go za rękę i splatam nasze palce razem. Widzę delikatne rumieńce na jego twarzyczce. Kciukiem miziam go po poliku i przybliżam swoją twarz do jego twarzy.
Oj, tak, teraz to ja przejmuję inicjatywę.

- Inky, mówiłem, nie mam humoru - mówi, a ja nie słucham.

A może powinienem posłuchać? Nieważne.
Mimo swojej pewności siebie, najpierw cmokam go niepewnie i delikatnie. Dopiero kiedy czuję jego dłoń na swoich plecach, czyli zachętę do dalszych pieszczot, całuję go, przymykając oczy. Tym razem nie jestem aż tak niepewny ani delikatny. Owszem, nie całuję go też brutalnie, po prostu robię to powoli i namiętnie. Odwzajemnia mój pocałunek, co mnie niezmiernie cieszy. Teraz czuję się w końcu spełniony.

Myślę sobie, że nic piękniejszego w życiu mnie nie spotka.


~×~

To jest prawdopodobnie ostatni rozdział, więc wybaczcie jeśli oczekiwaliście czegoś dłuższego ♥

Jednak, jeżeli chcielibyście kontynuację, chociażby jakieś dodatkowe rozdziały, napiszcie w komentarzach, chętnie się dowiem czy to dobry pomysł, czy zostawić tę mini-książkę zakończoną w ten sposób.

W Twoim blasku | Error x Ink [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz