Przepraszam za nudę wiejącą w tej części.
________________Spoglądam na kwiaty, które trzymam w rękach. Spodobają się Inkowi? Czy on w ogóle lubi kwiaty? Czy to nie będzie oklepane? Dłonie trzęsą mi się przez nadmiar negatywnych myśli. Dzisiaj mamy randkę, na którą to ja zaprosiłem swojego chłopaka. Gdy go zapraszałem, strasznie się stresowałem. Sam nie wiem czemu, bo przecież jesteśmy w związku. Takim oficjalnym.
Idąc przez Snowdin jednego z uniwersów, wpatruję się w czerwone i białe róże. Zatrzymuję i rozglądam się. Czy jest jeszcze czas, żeby zmienić prezent dla niego? Dam radę wymyślić coś innego?
Nie, nie mam na to czasu. Niestety, bo chętnie wymyśliłbym coś oryginalniejszego. Widzę gdzieś w oddali jakiegoś małego potwora. Kiedy zmierza w moim kierunku, ściskam mocniej łodygi kwiatów.
Nie mogę sam zbyt długo wędrować po jakimkolwiek AU, bo nigdy nie wiem, kiedy napadnie mnie poczucie chaosu w głowie i chęć mordu. Nigdy nie przeszło mi niszczenie wszystkiego na swojej drodze. Jedyny sposób, którym można mnie przed tym powstrzymać to sprowadzenie Inka, żeby mnie opamiętał.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak działa na mnie ten szkielet. Wpływa na moją psychikę kojąco, a jego dotyk, pomimo mojej fobii, jest jak opatrunek na rany.
Szybko otwieram portal do Outertale i przekraczam go, od razu znajdując się na miejscu. Patrzę w stronę klifu, gdzie się umówiliśmy. Nie ma go jeszcze, więc uśmiecham się lekko do siebie i wyobrażam sobie przebieg tego spotkania. Spotkania? Randki, Error. Randki. To już nie jest przyjacielskie spotkanie. To poważna sprawa.
Czuję, że pieką mnie poliki. Nie teraz, przestań się rumienić. Znów się lekko uśmiecham i podchodzę do klifu, siadając na jego krańcu. Patrzę przed siebie, wciąż trzymając w dłoniach kwiaty.
— Hej, słonko.
Znam ten głos zbyt dobrze, żeby go nie rozpoznać. Wstaję natychmiastowo i odruchowo chowam bukiet za siebie. Uśmiecham się, kiedy chłopak całuje mnie krótko.
— Cześć, Inky — odpowiadam.
Wyciągam zza pleców prezent dla szkieleta, przysuwając je w jego stronę i mówię cicho „to dla ciebie”, obserwując jego reakcję.
— Jeju, Error, jesteś cudowny — mówi z szerokim uśmiechem.
Przyglądam się jego oczom. W jego lewym oczodole pojawiło się serce, a w drugim łza. Wyraża to tyle – jest wzruszony. Chyba nie ma osoby, która nie umiałaby czytać z oczu Inka jak z książki. Oczywiście, te kształty nie zostały na długo, bo kiedy mrugnął, ponownie zmieniły się na coś innego. I tak jest piękny.
— Daj spokój, to nic takiego — odpowiadam, ostrożnie kładąc dłonie na jego biodrach.
Kwiaty pomiędzy nami tworzą dystans. Nie jest to złe. Gdyby nie one, z chęcią rozebrałbym go tu i teraz i zabawił się z nim. Mrugam kilka razy, pozbywając się tych myśli, bo są zbyt... zbyt grzeszne. Posyłam mu uśmiech, ten, który najbardziej na niego działa.
Zauważam delikatne rumieńce na jego twarzyczce.
— Nie... nie uśmiechaj się tak — mówi cicho, prawie chowając głowę w kwiatach.
— Czemu? — pytam, łapiąc go za podbródek i zmuszając go tym samym do spojrzenia na mnie.
— Bo... bo... No przynajmniej nie tutaj — mówi, a ja śmieję się cicho.
— Dobrze, dobrze.
Patrzę na niego w ciszy, a on próbuje uciekać wzrokiem. Jest uroczy i przepiękny. Mógłbym mu się przyglądać godzinami.
CZYTASZ
W Twoim blasku | Error x Ink [zakończone]
أدب الهواةOpowieść o shippie Error x Ink, która nie jest zbyt długa, ale mam nadzieję, że się spodoba. Ink ma sen, w którym on i Error prawie kończą w łóżku. Niestety, zostaje on przerwany przez samego Glitcha. Zrezygnowany Ink idzie do Outertale pomyśleć, a...