EDIT 2: Zmieniam nazwę i okładkę + nazwy rozdziałów
Pov. Toby
Obudziłem się z powodu krzyku Jeff'a, przetarłem oczy i usiadłem. Operator mówił coś ostatnio o nowych proxy. Mam mu pomóc. Super. Może będą ciekawi a może nudni? Mam nadzieję na pierwszą opcję. Wstałem i podszedłem do szafy, by wziąć ubrania te co zwykle, pobiegłem do łazienki, i przebrałem się z piżamy w goferki. Wyszedłem z toalety i pobiegłem przez korytarz do schodów prowadzących na parter rezydencji. Po chwili zastanowienia zjechałem poręczą, bo stwierdziłem ,że schodzenie schodami jak zwykły człowiek jest długie i nudne.
- Uwaga! Toby mistrz poręczy jedzie!- spadłem, przewracając Jeff'a.. No to mam przejebane.
- Osz ty gnoju! - Krzyknął, pobiegłem do kuchni i usiadłem na krześle, zacząłem jeść.
- Toby, idziemy- usłyszałem szefa. Zszedłem z krzesła i poszedłem do Slenderman'a, złapałem go za rękę, i teleportowaliśmy się przed ogródek. Musieliśmy czekać kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt minut, nie jestem pewny ile dokładniej. Kobiece krzyki dobiegały z domu, po chwili jakaś kobieta wyleciała z niego. Nie miała połowy ręki. Upadła tuż przed mną i błagała o uratowanie. Cicho się zaśmiałem i sprawnie odciąłem głowę laluni od reszty ciała.Czekaliśmy może potem z kwadrans. Przed dom wyszło dwóch chłopaków. Jeden w żółtej bluzie na głowę miał narzucony kaptur zasłaniający trochę czarną twarz, idealnie gładką z czerwonymi oczami i smutnym także koloru czerwonego uśmiechem. Drugi w żółtej kurtce z maską białą z czarnymi oczami i ustami na twarzy obaj mieli jeansy czarne bo jak do chuja mam zgadnąć w tej ciemności!? Ok.
- Czymkolwiek jesteś, pokaż się natychmiast! Człowieku bez twarzy! Wiem, że to ty! - krzyknął. Ja i szef znaleźliśmy się na drodze do lasu Slenderman pierwszy ja za nim. Operator tak jakby na nich patrzył. Dla nich straszne jest to. Zaczął iść w ich stronę.Kamera przestała na chwilę śnieżyć, więc w czarnej masce nakierował ją na postać. Za monstrum szedłem ja. Wyglądałem na starszego od nich(?). W ręce trzymałem siekierę. Na twarzy miałem żółte gogle i usta zawiązane szarą chustką. Nagle usłyszeli głos, jakby w głowie. "Kim jesteście?"
- Ja... Eee... Masky. A to mój brat... Hoodie. - wymyślił na poczekaniu.
"Nadają się" znów głos w głowie i z siekierą zacząłem iść w ich kierunku.
- Hej Masky, witaj Hoodie. Jestem Ticci Toby. To Slenderman, obserwował was od dłuższego czasu. Jestem proxy, jego jakby pomocnikiem.
- Hmmm... Co w związku z tym?
- Jesteście z nami.
< =~~~|~~~•~~~|~~~= >Okay pierwszy rozdział za nami.
Chciałem poprawić i właśnie dopisać tą notkę =)
Gdy przed rozdziałem będzie to <<>> jest on poprawiony!
Mata ne!( Japoński: Do zobaczenia!)

CZYTASZ
-New Chapter- SKOŃCZONE
FanficDwóch morderców, którzy szczerze nic do siebie nie czuli, potem powstała jako taka przyjaźń i na koniec to.. A co dowiecie się czytając tą książkę ale chyba odradzam. -ZMIENIŁAM OKŁADKĘ BO MOGĘ XD (w sumie tytuł też xdd)-