Obóz na Lanzarote mija mi szybciej niż się spodziewałem. Początkowo przez sytuację z Sophią chciałem jak najszybciej wrócić do domu i chociaż wciąż mnie martwi fakt, że dziewczyna się do mnie nie odzywa, to myśl o powrocie wywołuje u mnie smutek. Kocham Niemcy, ale nic nie pobije porannego biegania brzegiem morza, czy oglądania zachodów słońca na moim ulubionym kamieniu, który od rozmowy z Andreasem pierwszego dnia, odwiedziłem jeszcze wielokrotnie. Przekonałem się nawet częściowo do nocnego życia. Dwa wieczory temu, gdy chłopaki zabrali mnie na imprezę, świetnie się bawiłem. Może bym się bawił jeszcze lepiej, gdybym nie musiał kończyć tej nocy prowadzeniem pijanego Markusa do domku, ale tego się nigdy nie dowiemy. Dlatego gdy budzę się ostatniego dnia naszego pobytu tutaj, ze świadomością o tym że zaraz wyjedziemy na nasz ostatni trening tutaj, czuje ogarniający mnie smutek. W głowie przez moment pojawia się myśl, że dzisiaj jest prawdopodobnie ostatnia szansa na zobaczenie Corinny, ale szybko odrzucam ją jak najdalej. Nie czas na to.
— Gotowy? — pyta Andreas, zakładając torbę z rzeczami na ramię. On dzisiaj też ma mniej energii niż zazwyczaj.
— Tak. — kiwam głową.
Reszta domku świeci pustkami. Ku naszemu zdziwieniu, wszyscy czekają już w busie. Chociaż raz nie jestem tym pierwszym.
— Trener już chciał po was ekipę ratowniczą wysyłać — informuje Richard — Bo przecież Stephan nigdy się nie spóźnia.
Wywracam oczami, ale bez słowa zajmuje wolne miejsce. Jakoś dzisiaj niespecjalnie mnie to obchodzi, czy jestem pierwszy czy ostatni. To chyba po prostu jeden z takich dni. Do celu docieramy po paru minutach, które spędzam na słuchaniu muzyki.
— Patrzcie, ktoś ma trening. — zauważa Richard.
Odkąd pojawiliśmy się na tej sali, nigdy nie zdążyło się, żeby jakakolwiek drużyna trenowała przed lub po nas. Teraz jednak przed wejściem stoi bus, a na sali świeci się światło. Niby jest jasno, ale okna w tym budynku są wysoko i mało słońca dociera do środka.
— Ktoś poza nami uprawia tutaj sport. — Constantin śmieje się i wychodzi z samochodu — Doprawdy, szokujące.
— Żebyś ty taki mądry w szkole był. — odgryza się Freitag.
W środku recepcjonistka informuje nas, że trening jednej z grup się przedłużył, przez co będziemy musieli poczekać dwadzieścia minut na swoją kolej. Gdyby trener miał gorszy humor, to zapewne by się z nią kłócił, jednak akurat dzisiaj nam nie robiło to zbyt wielkiej różnicy. Kobieta już bez tej kłótni wyglądała na wystarczająco styraną. Podchodzimy do drzwi, żeby zobaczyć kto nam zajmuje salę. Dostrzegam tam dużą grupę dziewczyn, grającą między sobą zacięty mecz futsalu. Na pierwszy rzut oka można zobaczyć, że są dobre w tym co robią.
— Kurwa. — Andreas szybko chowa się za drzwiami, po tym jak dostrzega kogoś na sali.
W tym samym momencie ja zauważam dobrze nam dwu znaną blondynkę. Przyłapuje się na mimowolnym szukaniu wzrokiem jej siostry, jednak nie dostrzegam jej nigdzie w pobliżu, przez co czuje lekki zawód.
— Co ty odwalasz? — pyta Markus. Patrzy na niego jak na idiotę i wcale mu się nie dziwię. Dla osób, które nie są wtajemniczone w całą sytuację, jego zachowanie musi wyglądać komicznie.
— Ta Astrid o której Ci mówiłem tu jest. — syczy — Idę się schować w kiblu. Dajcie mi znać jak już sobie pojadą.
Strasznie bawi mnie jego zachowanie. Przez moment nawet zastanawiam się czy nie odwalił czegoś gorszego niż mi opowiadał. Później stwierdzam, że jednak to po prostu jest Andreas, który nie lubi się przyznawać do błędu. Odwracam się, żeby spojrzeć na zegarek. Zamiast niego dostrzegam przed sobą Corinne. Dziewczyna jest widoczne zaskoczona moim widokiem.
— Hej. — uśmiecha się lekko — Zapomniałam, że ty też jesteś sportowcem.
— Też? — pytam widocznie zainteresowany. Brunetka co prawda tym razem nie ma na sobie sukienki, a jej włosy są związane w wysokiego kucyka, ale wciąż bym nie wziął za profesjonalną sportsmenkę.
— Moja siostra gra w drugiej drużynie kobiecej Bayernu Monachium. Przyjechałam tu z nimi i uwieczniam to na zdjęciach. — wyjaśnia dziewczyna unosząc aparat, który dotychczas wisiał na jej szyi.
— Ta siostra którą Andreas olał? — do rozmowy wtrąca się zaciekawiony Geiger — Chyba jednak będzie musiał to przemyśleć.
Corinna po raz pierwszy poświęca uwagę moim kolegom z drużyny, którzy wciąż stoją obok. Prawie o nich zapomniałem.
— Widzę, że u was wieści też się szybko rozchodzą. — stwierdza krzyżując ręce.
Przez moment jest mi nawet wstyd. Czuje dziwną potrzebę wytłumaczenia kobiecie, że ja taki nie jestem. Nie ekscytuje mnie podrywanie dziewczyn na imprezach, a tym bardziej nie interesują mnie późniejsze żywe dyskusje na ten temat z przyjaciółmi. Karcę Karla wzrokiem.
— Chodźcie chłopaki, przyniesiemy sprzęt z busa. — odzywa się trener, patrząc wymownie na wszystkich poza mną.
— Jaki sp — Markus chyba początkowo nie rozumie o co chodzi, bo zamierza zadać głupie pytanie. Na szczęście Jens szybko mu przerywa ciągnąć to za ramię. Wychodzą szybko z budynku. Dziewczyna nie jest jednak głupia, bo doskonale wie że ósemka dorosłych mężczyzn nie jest potrzebna do tego zadania.
— Nie ma żadnego sprzętu, prawda?
- Nie. - krzywię się - Słuchaj, jeśli chodzi o An...
— To nie moja sprawa. — przerywa mi — Moja siostra nie ma pięciu lat i powinna wiedzieć na co się pisze filtrując z przypadkowym chłopakiem na imprezie. — stwierdza.
Kolejny raz mnie zaskakuje. Byłem pewny, że przez tą całą sytuację jestem u niej skreślony. Wiecie, solidarność jajników czy coś w tym stylu. Corinna potrafi być obiektywna, czym zyskuje u mnie jeszcze większą sympatię.
— Więc nie jesteś na mnie zła? — pytam chcąc się upewnić.
— Oczywiście, że nie. — opiera się o framugę — Może tylko trochę o to, że tamtego wieczoru ty nie poprosiłeś mnie o mój numer.
Zaskakuje swoją bezpośredniością nas obu. Krótko po tym na jej policzkach pojawiają się rumieńce, co wywołuje na mojej twarzy niemały uśmiech.
— To akurat mogę naprawić. — mówię — Dasz mi swój numer?
Łamie swoją zasadę o tym by nie dekoncentrować się przed sezonem. W głowie powtarzam sobie, że nawet jeśli będę miał jej numer to przecież nie muszę z niego korzystać. Po prostu wiem, że jeżeli go nie zdobędę to będę tego żałował.
— Nie, teraz już za późno. — stwierdza Corinna, jednak wyraz jej twarzy sugeruje, że żartuje — Ale jeżeli kiedyś będziesz chciał skorzystać z usług fotografa to proszę.
Wyjmuje z kieszeni małą prostokątną karteczkę i mi podaje. Chwytam ją niepewnie, wciąż nie odrywając wzroku od twarzy stojącej przede mną kobiety.
— Do zobaczenia, Stephan.
________
CZYTASZ
der lüge | s. leyhe
Fanfictionz kłamstwa nawet w dobrej wierze, nigdy nic dobrego nie wynika