— Więc gdzie planujesz ją zabrać? — słyszę głos mojego brata dochodzący z telefonu leżącego na blacie.
Nie lubię moich prób gotowania wykonywać samemu, więc postanowiłem do niego zadzwonić, by dotrzymał mi towarzystwa, ale jak widać to był błąd. Odkąd wczoraj wspomniałem mu w wiadomościach o Corinnie, cały czas o nią wypytuje.
— Nie wiem. — wzruszam ramionami - Pewnie gdzieś na kolację. Albo do kina.
— Boże, Stephan. — nie widzę go, ale jestem wręcz pewien że w tym momencie wywraca oczami — Jesteś taki nudny.
Prycham. Gdybym był nudny to bym teraz nie ryzykował spalenia całej kuchni tylko po to, żeby zrobić Andiemu kurczaka z ryżem, prawda? Chłopak został dzisiaj po treningu, żeby dłużej popracować nad równowagą, więc pewnie wróci późno i nie chce żeby się jeszcze martwił o jedzenie.
— A co twoim zdaniem powinienem zrobić? — pytam Christopha.
— No skoro Ci tak na niej zależy to... Nie wiem, zabierz ją na skok spadochronem.
Śmieje się cicho. Tylko on mógł wpaść na coś takiego.
— Ja rozumiem, że ty możesz mieć jakieś zapędy samobójcze ale nie każdy je ma, bracie.
— Powiedział koleś skaczący na nartach.
Skoki dostarczają mi dosyć adrenaliny w życiu, więc na randce z dziewczyną chciałbym robić coś bardziej przyziemnego. Nie chce jej jednak zanudzić na śmierć. Naprawdę ją lubię i nie chce zepsuć szansy na tę znajomość przez to jaki jestem nudny.
— To o której jesteście umówieni? — pyta mój brat, gdy przez chwilę się nie odzywam, bo jestem zajęty sprawdzeniem stanu kurczaka.
— Na dziewiętnastą. — odpowiadam— Właściwie to ja już będę kończył, bo muszę iść się zaraz szykować. —informuje.
— Powodzenia, młody. — słyszę z drugiej strony słuchawki — Tylko włosy ułóż, bo się dziewczyna przestraszy.
— Jesteś okropny. — prycham i nawet się nie żegnając naciskam czerwony guzik.
*
Zawsze śmiałem się z mamy, gdy spędzała godziny w łazience. Co można robić tyle czasu przed lustrem? Cóż, okazuje się że wiele. W końcu po dokładnym ogoleniu, o dziwo bez żadnego zacięcia, kąpieli, ułożeniu włosów i ubraniu czarnych spodni oraz niebieskiej koszuli w końcu opuszczam to pomieszczenie. W sumie prawie dwie godziny roboty. Przecież ja bym przez ten czas prawie całą książkę przeczytał. Mam nadzieję, że Corinna doceni moje starania. W momencie, gdy przekraczam próg salonu, słyszę dźwięk zamykanych drzwi wejściowych. Andi wrócił. Chłopak nawet nie zdejmując butów wchodzi do największego pomieszczenia w tym mieszkaniu. Nigdy tego nie robi, a później zawsze ja muszę to sprzątać.
— Wellinger, naucz się w końcu zostawiać te buty w przedpokoju. — wzdycham.
Blondyn na moje słowa tylko wywraca oczami. Poświęca całą swoją uwagę mi, mierzy mnie od stóp do głów, a na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Jestem pewny, że zaraz mnie skomplementuje, ale z jego ust wychodzą słowa za które chwilę później obrywa poduszką.
— Nawaliłeś na siebie tyle tej wody po goleniu, że laska ucieknie po minucie.
Niestety Andi jest tak zwinny, że bez problemu ją łapie.
— Jak zawsze można liczyć na twoje wsparcie. — przechodzę obok niego w stronę przedpokoju, oczywiście przypadkiem zachaczając swoim barkiem o jego — A ja byłem taki miły i Ci obiad zrobiłem.
CZYTASZ
der lüge | s. leyhe
Fanfictionz kłamstwa nawet w dobrej wierze, nigdy nic dobrego nie wynika