~Eraser~
Uh, co za dzieciak. Nie mam zamiaru trzymać go tu dłużej niz tydzień. Tydzień. Heh, to i tak cholernie długo. Niby nie będzie mi przeszkadzał w niszczeniu.. NO CHYBA ZE POSTANOWI SOBIE WYJSC Z DOMU
Westchnąlem i powrocilem do czynności która przed chwila wykonywalem, a mianowicie zmywania naczyn. Sporo sie tego zebrało
Jedyne czego teraz chce to to, zeby ta cholera leżała w łóżku i nie wstawala. Nie mam ochoty mieszkać z nim pod jednym dachem, a jeśli będzie ciągle gdzieś chodził to nie wyzdrowieje. Niech sie cieszy ze moze spać w moim pokoju, to juz i tak dużo... Niech sie w ogóle cieszy ze go nie zajebałem
Po chwili usłyszałem tupot z mojego pokoju. Zakrecilem kurek w kranie, wytarlem ręce w szmatke i szybkim krokiem udalem sie w stronę schodów. Kiedy juz byłem przed drzwiami, nasluchiwalem przez chwile, po czym otworzyłem drzwi
-REBO-
Kiedy spojrzalem na lozko zauwazylem siedzącego na nim Marvula ze scyzorykiem w dłoni. Wyglądał jakby zamachnal sie na mojego wroga i zaraz miał go w niego wbić. Obrócił glowe, popatrzył na mnie i sie uśmiechnął. W kilka sekund byłem juz obok i chwyciłem ręke w której miał ,,broń", po czym mu ja zabralem
-Ejj
Popatrzył na mnie jakby zdenerwowany, wstał, chwycił mnie za rękę, podszedł do sciany i mnie do niej przyszpilił
-Miałem go właśnie zabić
Westchnął
-Musiałeś akurat teraaz?
-To moja robota
Warknąłem
-Ja mam go zabić, nie ty
-Kto tak mówił? Nic podobnego sobie nie przypominam
-Ja tak powiedziałem i tak będzie
-Więc prosze
Puścił mnie i się odsunął
-Zabij go, masz czym
Uśmiechnął sie do mnie. Przewróciłem oczami
-Nie teraz
Uniósł brew
-Jak to ,,nie teraz"?
Zmarszczyl brwi
-Masz do tego idealna okazje, nie widzisz?
Wskazał na szkieleta. Westchnąlem, pokrecilem głową i podszedłem do Marvula
-Zaczekam jeszcze. Moze okazać sie przydatny
Chwile na mnie patrzył po czym zamknął oczy
-Jak wolisz. Nie mów potem ze nie radzilem
--*--*--*--*--*--*--*--*--*--*--*--*--*--
Siedzialem z Marvulem w salonie, ogladalismy jakiś emm..,,Horror". Chociaz nie dało sie tego tym nazwać
-Wiec.. Co on u ciebie robi?
Wzruszylem ramionami
-Znalezione nie kradzione
-No, dużo mi to mówi
Westchnął szkielet
-Lubie sobie chodzić na spacerki w ciche miejsca
Uśmiechnalem się
-I mazac wszystko dookoła
Oparlem się o oparcie kanapy
-I czasem sie zdarza ze jakiś potworek śpi bezbronnie pod drzewkiem i spada mu HP. A ja wtedy biorę go sobie do domku i zastanawiam sie nad najlepszym sposobem zabiicia go
Popatrzylem na niego. Ten wyglądał jakby próbował zrozumieć co powiedziałem
-Czyyli znalazles go i postanowiłes być dobrodusznym szkielecikiem?
-A tam od razu dobrodusznym
-Jeśli nie zabijesz go w ciągu tygodnia, zaczne myśleć ze sie nim opiekujesz bo sie o niego martwisz
Zaśmiał sie
Niby mógłbym go zabic, ale kto wtedy będzie tworzył rzeczy które ja mógłbym zniszczyć? To przecież nie ma sensu. Dzięki niemu mogę.. Mogę go wkurwiac i mieć robote. W sumie sam sobie jest winien. Heeh
~Reboot~
Obudziłem sie. Krecilo mi sie w glowie i nie czułem sie najlepiej. Uhh, przecież wczesniej wszystko bylo okej..
Usiadlem i ziewnąłem. A moze.. Moze Race dodał mi czegoś do zupy? Huh, w sumie to by miało sens. Szybciej by sie mnie pozbył. Ponownie położyłem sie na plecach. Rozglądnalem sie po pokoju. Na koldrze blisko mnie były zagniecenia jakby ktos wczesniej na niej siedział. Moze jednak nie dodawał nic do zupy? Moze zrobil mi cos kiedy spalem?
No nic, powinienem myśleć o ważniejszych rzeczach. Jeśli będę długo chorował, nie bede mial jak tworzyć nowych rzeczy, a gorsze jest to, ze Race bedzie mogl wyjść z domu i mazać wszystko co zobaczy
Mam nadzieje ze szybko uda mi sie wyzdrowiec..
Uslyszalem jakies śmiechy zza drzwi. Ponownie sie podnioslem, wstałem z lozka i zaczalem isc w ich strone, kiedy to sie otworzyły i ktoś we mnie wbiegł, potrącając mnie, w skutek czego wylądowałem na ziemi. Zacisnalem oczy, po chwili jednak je otworzylem, zeby zobaczyć winowajce. Obok mnie stal Marvul, wpatrujac sie we mnie. Po kilku sekundach sie uśmiechnął
-Czekaj~
Podbiegł do okna i przez nie wyskoczył. W tym samym momencie do pokoju wszedł Race. Podnioslem sie i otrzepałem. Spojrzał na mnie i przewrócił oczami
-Kładź sie
Kiwnalem glowa, wszedlem na lozko i sie polozylem, a ten mnie przykryl. Wygladal jakby na chwile sie zamyslil, po czym wszedł na lozko, kleknal nade mna, chwycił moje nadgarstki i przyszpilil je do łóżka. Zarumienilem sie
-Słuchaj
Westchnął
-Jeśli ktokolwiek tu przyjdzie, masz mnie natychmiast zawołać, jasne?
Zmarszczyl brwi i mocniej zacisnal dlonie na moich nadgarstkach. Kiwnalem lekko glowa
Puścił mnie i usiadł na moim brzuchu okrakiem. Zamknął oczy i odchylil glowe
-M-mm.. Rac-
-Zamknij się
Siedzieliśmy w tej pozycji jeszcze przez jakis czas. Czułem sie z tym trochę niezręcznie, w końcu kto od tak siada na tobie, w takiej pozycji i w takim miejscu?
-Śpij
-Huh?..
Sprobowalem sie powoli podnieść, jednak Race docisnął mnie do łóżka
-ŚPIJ
Warknął. Uh.. Nie chciałem go zbytnio denerwować. Zamknąłem oczy i spróbowałem sie rozluźnić
~Eraser~
Kiedy juz zasnął, zszedlem z niego i łóżka. Podszedłem do okna, zamknalem je i obrocilem glowe, aby popatrzeć na tą pokrakę. Wyglądał całkiem uroczo kiedy spał.. Nie żeby coś, wszystkie bezbronne zwierzątka tak wyglądają kiedy śpią. A tym bardziej, kiedy leżą martwe w kałuży krwi
CZYTASZ
,,Wymaż moje błędy" ~ RebootxEraser
Fanfiction/W książce występują przekleństwa! / Reboot i Eraser. Niby dwa zupełne przeciwieństwa, nie? Ha! Nie mylisz się. Różnią się pod wieloma aspektami, a jaki jest ten główny? Jeden woli tworzyć, a drugi niszczyć to, co stworzył ten pierwszy. A co, gdyby...