~6~

96 12 3
                                    

~Eraser~

Czuje się jak w jakiejś komedii, serio. Oglądam sobie telewizor jak normalny szkielet, próbuje się rozluźnić, odpocząć. A TU NAGLE JEB, COŚ SPADŁO NA ZIEMIE, A RĄBNĘŁO MOCNIEJ NIŻ.. Właściwie to nie wiem co, ale to było potężne

Wstałem, bo nie zostawiłbym tak tego przecież. Wszedłem po schodach, podszedlem do drzwi od pokoju, które pozniej otworzyłem i zajrzałem do środka. Ku mojemu po części zdziwieniu, po części nie, zobaczyłem Reboota leżącego na ziemi tuż przed drzwiami. Był przytomny, mial otwarte oczy, wiec chociaż o to nie musiałem sie martwić

-Co ty robisz do cholery?

Wpatrywałem się w niego, dopóki łaskawie nie uniósł głowy, żeby również na mnie spojrzeć

-J-ja.. Ch-chciałem przyjść.. D-do ciebie..

Zmarszczyłem brwi

-Po chuja? Miałeś leżeć na łóżku, zapomniałeś?

Odwrócił wzrok i spuścił głowę

-M-mm.. 

Zarumienił sie

-M-Marvul chyba t-tu był..

-Wiem o tym

Prychnąłem

-Musiałem czyścić twoją dusze, a nie trwalo to kilka sekund

W jego oczodolach zaczely pojawiac sie lzy. Oderocilem wzrok, chwile pozniej jednak znowu patrzylem na niego. Uklęknąłem, wzialem go na rece, wstalem, po czym odnioslem go do lozka. Moglem byc pewien, ze odczuwa dyskomfort spowodowany tym, co zrobil mu ten gnoj

Przykrylem go koldra, usiadlem obok i polozylem dlon na jego klatce piersiowej

-Boli?

Kiwnal glowa. Cicho westchnalem

-Staralem sie ja wyczyscic najdelikatniej jak potrafilem, bardziej juz sie nie dalo

Szkielet popatrzyl w moje oczy. Odwrocilem wzrok

-Dlaczego mnie nie wołałeś?

Przez chwile siedzial cicho

-. . . N-nie moglem..

Zerknalem na jego twarz. Po jego policzkach splynely lzy

-O-on zacz-czął mnie d-dusić..

Zacisnął oczy

-P-przeprasz-szam..

Nie mialem pojecia dlaczego, ale naprawde w tej chwili zrobilo mi sie glupio. Zostawilem go tak naprawde samemu sobie, chociaz powinienem go pilnowac. Mogl umrzec, a to wszystko bylaby moja wina. MOJA

Nie myslalem wtedy, chociaz moze to nie tylko ,,niemyslenie" mna kierowalo. Polozylem dlon na jego policzku, po czym starlem jego lzy. Wygladal naprawde marnie, a ja do tego czasu sprawialem, ze bylo z nim coraz gorzej. W ogole nie myslalem o tym, jak moze sie czuc. Myslalem ciagle tylko o tym, zeby go wyleczyc, aby mogl wreszcie wyjsc z mojego domu. Chociaz juz sam do konca nie wiedzialem, czy aby na pewno tego chcę

Reboot otworzyl oczy i znowu na mnie popatrzyl. Moglbym stwierdzic, ze zobaczylem w nich radosc, chociaz raczej bylo to niemozliwe. Szkielet usmiechnal sie, polozyl dlon na mojej dloni i zaczal ja miziac. Przeszly mnie dreszcze, chociaz nie byly one nieprzyjemne. Normalnie odruchowo zabralbym reke, jednak czulem, jakbym nie potrafil tego zrobic. Jakby byla przyklejona do jego policzka

Przewrocilem oczami, po czym spojrzalem przez okno. Najwidoczniej szykowala sie burza. Wial mocny wiatr i zblizaly sie ciemne chmury. Kiedy zobaczyl to Reboot, momentalnie szybciej scisnal moja dlon. Czyzby sie bal?

Zaczalem sie podnosic, jednak ten ciagle trzymal moja dlon i nie chcial jej puscic

-N-nie idz!

Zacisnął zeby i splótł palce z moimi. Prychnąłem

-Dlaczego niby mialbym zostac?

Patrzyl jeszcze chwile na moja twarz, po czym odwrocil wzrok

-Mm.. M-Marvul moze znowu tu przyjsc..

-Jakby mnie to obchodzilo

Wyrwalem swoja dlon z jego dloni, obrocilem sie i wyszedlem z pokoju, zatrzaskujac za soba drzwi. Jesli przyjdzie Marvul, teraz na pewno Reboot bedzie krzyczal. Zaloze sie, ze nie zasnie przez burze, a skoro bedzie mial otwarte oczy, raczej zobaczy Marvula, kiedy ten bedzie probowal cos mu zrobic. No coz, przynajmniej mam taka nadzieje

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-

Hej, hej, kochani
Nie bylo mnie dlugo, ale oto znowu ja

Jako, ze chciala bym w jakis sposob ,,zintegrowac" sie z czytelnikami, myslalam, ze moglibyscie podawac swoje propozycje, pomysly zdarzen w przyszlych rozdzialach. Na pewno byly by znacznie ciekawsze od tych moich xD

Milego dzionka, kochani~

,,Wymaż moje błędy" ~ RebootxEraserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz