05

33 3 3
                                    

I think we shared another life. Don't you?

Jimin był przekonany, że nigdy wcześniej nie czuł takiego przerażenia gdy przebierał się samotnie.

Przekonany, że rana, którą odnalazł między żebrami, układa się w logicznie i gramatycznie poprawne zdanie, musiał usiąść i odetchnąć. Nie, to nie mogła być prawda. A więc jednak jakaś inna igła została wbita w jego i tak już zmaltretowane spojrzeniami oraz dotykiem innych ludzi ciało. Oczywiście, bez jego zgody i, co gorsza, wiedzy.

Kiedy to mogło się stać? Był przekonany, że jeszcze wczoraj nic takiego nie miało miejsca. Dlaczego mieliby go tatuować? Aby go oznaczyć albo zapisać sobie jakieś ważne dla nich informacje? A może był to test, mający na celu sprawdzenie jego uwagi oraz reakcji? Co powinien zrobić, dostrzegłszy coś tak dla niego kontrowersyjnego, aby pomieszać im szyki, ale jednocześnie nie wzbudzić zbyt dużej uwagi?

Czuł, że zaczyna wariować z tego powodu. Jego myślenie obrało zupełnie inny tok. Nie myślał jak normalny pacjent. Zachowywał się jak przerażony człowiek w zamknięciu, odizolowaniu, skazany na najgorsze. Nie miał dokąd iść. Gdyby wrócił do szkoły, nie wytrzymały napięcia - lub co gorsza, pozostali w końcu by go dobili tym jednym, decydującym ciosem.

Park odetchnął, nie chcąc o tym myśleć. Musiał odzyskać choć cień zdrowego rozsądku. Przyjrzał się zdaniu dokładniej. "Dlaczego tak miły chłopak się krzywdzi?". Czy to miało mu coś zasugerować? Jaki właściwie był tego sens? Czy cokolwiek miało tutaj jeszcze sens?

Po dłuższym zastanowieniu i dokładnym przestudiowaniu napisu doszedł do wniosku, że nie czuł bólu, a sam tatuaż ani nie był zaczerwieniony, ani nie przypominał blizny. Zupełnie tak, jakby ktoś podpisał go markerem permanentnym, z tą tylko różnicą, że nawet perfumy nie zdołały go zmyć.

Jimin wiedział tylko jedno. Nikt nie może się dowiedzieć.

Chociaż nie miał w zwyczaju rozbierać się przy kimkolwiek - a dokładniej była to ostatnia rzecz, jaką byłby w stanie zrobić po kilku złych wspomnieniach - musiał mieć pewność, że nikt nie odkryje jego drobnego sekretu. Mając tylko jeden pomysł na ukrycie napisu, cicho jak nigdy wcześniej udał się w stronę apteczki na korytarzu. Dawno postanowił zapamiętać takie orientacyjne punkty, na wypadek gdyby zgubił się albo potrzebował szybko ewakuować się ze szpitala. Widząc, że towarzyszy mu tylko Hoseok zagadujący pielęgniarkę kilka metrów dalej, dorwał się do apteczki.

Tak jak się spodziewał, nie znalazł w niej nic interesującego. Kompresy, plastry, bandaże. Tylko to ostatnie mogły mu w tym momencie pomóc. Rozejrzał się jeszcze, chcąc mieć pewność, że nikt nie dostrzegł jego podejrzanego zachowania i skierował się w stronę swojej sali.

W połowie jednak zmuszony był przystanąć, gdy zrozumiał, że nie umknie uwadze kobiety. Łapiąc kontakt wzrokowy ze znajomym z naprzeciwka, skinął głową w niemym błaganiu o pomoc. Starszy chłopak odkiwnął mu nieznacznie i przenosząc spojrzenie na pielęgniarkę, powiedział jej coś, czego Jimin nie zdołał dosłyszeć. Zaaferowana kobieta przeprosiła go i popędziła w przeciwnym kierunku, z sobie tylko znanym powodem.

- Dziękuję - powiedział z ledwo słyszalnym westchnieniem ulgi.

Hoseok uśmiechnął się serdecznie.

- W porządku. Mogę wiedzieć, po co ci to?

Jimin zmarszczył brwi w niezrozumieniu. Dopiero po chwili do niego dotarło, że kradzież opatrunków z apteczki na korytarzu nie dla każdego wydawała się absolutnie normalna i niebudząca podejrzeń.

- Zaciąłem się przy goleniu - skłamał, licząc, że towarzysz mu uwierzy. - Z moim szczęściem pewnie jeszcze to powtórzę, więc wolę być zabezpieczony.

Odpowiedź najwidoczniej nie usatysfakcjonowała chłopaka, zwłaszcza kiedy nie widział żadnej krwi. Musiał też zauważyć, że aby potrzebować bandaży, a nie zwykłych plastrów, Jimin musiałby sobie uciąć co najmniej kilka palców. Mimo to, z jakiegoś powodu zdecydował się taktowanie nie drążyć tematu. Zamiast tego, zmartwiony, jak miał w zwyczaju, zwrócił uwagę na przyspieszony oddech Jimina oraz jego zaróżowione policzki z typowym dla niego pytaniem, czy wszystko w porządku. Kolejny raz odpowiedź Jimina nie była do końca zgodna z prawdą, a ciekawość Hoseoka nie została całkowicie ugaszona. Obaj wyczuli tą niepewność i tylko dlatego nie prosili o więcej. Zbyt dobrze wiedzieli, że takie niepełne odpowiedzi muszą wystarczyć.

Co innego jednak przykuło uwagę Parka. Rozmawiając z towarzyszem, niekomfortowo czuł się patrząc mu prosto w oczy, jak każdy nieumiejętny kłamca obawiając się, że prawda wyjdzie na jaw. Nie wiedział nawet kiedy luźne ubranie chłopaka zsunęło się na jedno ramię, eksponując tym samym wystający obojczyk. Już samo to sprawiło, że Jimin postanowił zawiesić na nim oko nieco dłużej niż powinien był. Prawdziwe zdziwienie ogarnęło go jednak kiedy dostrzegł, że cień pod nim wcale nie jest cieniem ani ciągiem siniaków, lecz tatuażopodobnym napisem, bliźniaczo podobnym do tego, który zdobił zagłębienie między żebrami Jimina.

Ledwo zwracając uwagę na słowa chłopaka, spróbował odczytać zdanie. Powtarzając je w myślach, przerażający wniosek wysnuł z tych kilku sylab. Czy te słowa, tak prawdziwie opisujące uśmiech Hoseoka, nie zostały kilka dni temu wypowiedziane w myślach przez samego Jimina? Było to mało prawdopodobne. Szansa była na to wręcz proporcjonalna do wykonania takiego napisu bez zwracania czyjejkolwiek uwagi, zwłaszcza osoby pod igłą. Czy po wczorajszym wydarzeniu cokolwiek zdołało jeszcze go zadziwić?

Opuszczony wzrok Parka nie zwrócił uwagi jego rozmówcy z dwóch powodów - po pierwsze, Jimin był nieco niższy, więc wydawało się to prawie naturalne, a po drugie, rozległ się dzwonek jego telefonu i ten po krótkim przeproszeniu odebrał zaaferowany.

Jimin w skupieniu obserwował jak jego piękny uśmiech przechodzi w stan rozmarzenia, a potem, gwałtownie i stanowczo zostaje zastąpiony przez wyraz gorzkiego rozczarowania. Rozmowa - o ile można było ją tak nazwać, skoro Hoseok nie wypowiedział nawet jednego zdania, tylko z uwagą słuchał - nie mogła trwać dłużej niż dwie minuty. Po tym Jung rozłączył się i bez życia opuścił dłoń z urządzeniem.

- Co się stało? - spytał cicho nim zastanowił się nad tym, co mówił. Miał nadzieję, że może chłopak go nie usłyszy albo puści pytanie mimo uszu. Nie powinno go to interesować. Nie miał prawa wtrącać się do czyjegoś prywatnego życia. Tego się przecież nauczył.

- Przyjaciel zadzwonił żeby powiedzieć, że zrywa kontakt - wyznał.

Jimin zaniemówił. Nie wiedział, jak roztropnie wyjść z sytuacji. Licząc na to, że w ten sposób poprawi mu humor, chciał położyć dłoń na jego ramieniu, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Odprowadził go jedynie wzrokiem do sali, a potem w identycznym, nienaturalnym rytmie sam skierował się na swoje miejsce. To było dla niego zbyt dużo. Musiał odpocząć w samotności.

1013 słów.

𝓐 𝔀𝓮𝓮𝓴 𝓪𝔀𝓪𝔂 𝓯𝓻𝓸𝓶 𝓗𝓮𝓪𝓿𝓮𝓷 ✨ JiHope v1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz