Rozdział 8

572 48 13
                                    

Szybkim krokiem weszłam do środka budynku. Szukałam wzrokiem tego idiotę. Dostrzegłam jak ociera się o jakąś ciemnowłosą laskę. Kiedy mój wzrok przesunął się bardziej w prawo zobaczyłam coś co mnie rozśmieszyło. Archi próbował odgonić od siebie jakiegoś glonojada.
Postanowiłam, że mu choć trochę pomogę.

- Skarbie to tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałam- Krzyknęłam tak głośno aby ten plastik mnie usłyszał. Przysunęłam się do Archiego i usiadłam mu na kolanach. Kiedy zobaczyłam minę dziewczyny próbowałam powstrzymać śmiech. Łyknęła haczyk.

Spojrzałam w oczy Archiego dając mu znak, żeby się odezwał. Widziałam w nich ulgę.

- Nie mówiłeś, że masz dziewczynę! - Krzyknęła. Była cholernie zła.

- To teraz już wiesz, spadaj dziewczyno!- Powiedziałam.

Dostrzegłam, że zabrała do rąk szklankę pełną alkoholu, nie trzeba było się nawet domyślać co zamierza zrobić. Kiedy tylko podniosła swoją rękę szybkim ruchem ją zatrzymałam. Nie chciałam w końcu być oblana, zresztą nie mam dzisiaj humoru na jakieś głupie zaczepki.

- Czy ty sobie przypadkiem za dużo nie pozwalasz ?!- Usłyszałam wkurwiony głos Archiego. Patrzył wprost w zdziwioną dziewczynę. Wytapetowana blondyna speszyła się i z wkurwem odeszła a następnie zniknęła w tłumie. Odetchnęłam z ogromną ulgą ponieważ obeszło się bez jakichkolwiek wyzwisk co mnie zdziwiło.

- Już myślałem, że się na nią rzucisz - Wymamrotał śmiejąc się. Wstałam z jego kolan a następnie zaczęłam z niego żartować.

- Chciałbyś debilu! Podziękuj teraz swojej najpiękniejszej i najwspanialszej udawanej dziewczynie za ocalenie ci tyłka

- No więc co tym razem chcesz ? - Wymamrotał drapiąc się w głowę.

- Głupio się pytasz - Fuknęłam

- No tak, to oczywiste, że KFC. Ja przez ciebie zbankrutuje!

- Oj nie narzekaj tak, ciesz się, że to tylko KFC- Mrugnęłam do bruneta.

Reszta wieczoru minęła zaskakująco cicho oraz tak jak przeczuwałam strasznie nudno. Prawdopodobnie gdybym nie było tutaj ze mną Archiego to modliłabym się o powrót do domu. Myślałam też nad wymknięciem się z klubu wraz z brunetem kiedy Aron będzie zajęty kolejnymi dziwkami, ale byłam zbyt leniwa aby ruszyć się z miejsca. Nie przepadam za zatłoczonymi miejscami a tym bardziej za klubami. Nie jestem tego typu osobą żeby pójść na parkiet i zatańczyć czy nawet dobrze się bawić, takie rzeczy mnie nie kręcą. Możliwe, że kiedyś było inaczej.

- Masz! Dla mojej ukochanej młodszej siostrzyczki! - Usłyszałam nad sobą głos bruneta. Był już na skraju wytrzymałości. Pewnie dlatego, że wypił więcej niż ja ,ale nie mogę narzekać w końcu przyszedł dolewką która nareszcie pozwoli mi się choć na chwile zabawić tego wieczoru.
Chłopak zachwiał się lekko, na szczęście podtrzymałam go aby nie zmarnował alkoholu.

- Ty chyba masz już dość na dzisiaj- Fuknęłam zabierając mu z rąk butelkę.

- Ni zachwuj się jak moa mtka!- Wybełkotał coś pod nosem. Położyłam alkohol na stoliku a następnie wzięłam chłopaka pod ramie i pomogłam mu usiąść.

- Wiesz Hancia ty to jednak jesteś wspaniałą dziewczynką- Usłyszałam nagle pijacki bełkot.

- To oczywiste- Zaśmiałam się pod nosem i poczułam głowę Archiego na moich kolanach. Zdążył wypowiedzieć jeszcze ciche ,,Dobranoc" i zasnął.

Może to i nawet lepiej, ale teraz nie mam do kogo się odezwać. Mając totalnie gdzieś tą głośną muzykę i bawiących się ludzi skupiłam się na butelce, która stała przede mną. Przecież co mi szkodzi ? Raz się żyję. Zaczęłam powoli sączyć procenty. Nawet nie dostrzegłam ile czasu minęło. Powoli zapominałam o szarej rzeczywistości, a w mojej głowie nareszcie zapanowała cisza. Byłam odprężona i równie dobrze kręciło mi się w głowie jak na karuzeli. Kiedy podniosłam wzrok na szklankę a potem na butelkę, zawiodłam się. Na sobie jak i na tej butelce, która już była opróżniona do ostatniej kropelki. Wzrokiem powędrowałam przed siebie i wtedy moje serce się zatrzymało a z oczu zaczęło lecieć parę łez. Zobaczyłam znajomą blond czuprynę za, która tak bardzo tęskniłam. Chociaż to nie możliwe mogę przysiąc, że widziałam Nathana. Momentalnie zerwałam się z siedzenia, zapominając o głowie Archiego na moich kolanach. Wbiegłam wprost w tłum tańczących ludzi. Nie chciałam zgubić tej znajomej sylwetki. Myśl, że mogę go znowu zobaczyć i przytulić ogarnęła całe moje serce. Po chwili nareszcie udało mi się dogonić tą czuprynę. Kiedy już miałam go dotknąć chłopak się odwrócił, a moja nadzieja umarła. To nie był mój brat...
Wtedy zorientowałam się, że jestem w nieznajomym mi miejscu a obok stoją jego koledzy.

- Koleżanka się chyba zgubiła- Usłyszałam głos jednego z nich. Miałam to totalnie gdzieś. Było mi niedobrze a równocześnie znów czułam ten ból i ucisk na sercu.

W końcu któryś z nich powoli ruszył w moją stronę. Było mi już wszystko obojętne. Jaki sens w ogóle ma moje życie ? Dlaczego nie zabrano mnie tylko jego?!

ARON

Po zajebistym tańcu z seksowną brunetką, spojrzałem w kierunku stolika gdzie jeszcze przed chwilą widziałem Hanę z tym przydupasem, ale teraz już jej tam nie ma. Zdziwiło mnie to. No chyba nie pieprzy się teraz z jakimś gnojem gdzieś po kątach ?! Ostatni raz jak widziałem to dostrzegłem jak pije wódkę. Wkurwiony ruszyłem w stronę stolika gdzie był tylko Archi. Podniosłem nawalonego idiotę za szmaty.

- Gdzie jest Hana?! - Syknąłem

- Przecież siedzi tutaj, nie widzisz?- Wymamrotał spoglądając obok siebie. Chyba dopiero teraz do niego dotarło, że dziewczyny nie ma. Puściłem bruneta i zacząłem gorączkowo się rozglądać. Dostrzegłem w pewnym momencie blond włosom dziewczynę, była podobna do Hany jak najszybciej ruszyłem w jej kierunku. Gdy byłem coraz bliżej zobaczyłem jak jakiś fagas zbliża do niej rękę a ta idiotka stoi w miejscu i nie reaguje. Podszedłem do towarzystwa i odtrąciłem blondynowi rękę. Potem zorientowałem się, że są tutaj też jego koledzy.

- Co robicie mojej dziewczynie ?! - Podniosłem głos na co na ich twarzach pojawiło się zdziwienie.

- Nie wiedzieliśmy, że jest zajęta sama tutaj przyszła - Odparł całkiem pewny siebie brunet.

- Wy...- Nie dokończyłem bo blondyna mi przerwała swoim dziwnym mamrotaniem pod nosem. Odwróciłem się w jej stronę i wtedy usłyszałem coś co mnie zszokowało.

- On nie jest moim bratem, gdzie jest Nathan?! - Krzyknęła podnosząc głowę i przerywając swoje mamrotanie. Jej oczy spotkały się z moimi. Wyglądała całkowicie inaczej. Nie poznałem jej.

- Co ty bredzisz, jesteś nawalona w sztok- Odparłem kiedy poczułem zapach alkoholu.
Kiedy chciałem ją chwycić ta odtrąciła moją rękę.

- Nie dotykaj mnie! Idę szukać Nathana! Przecież ja go widziałam on tutaj gdzieś jest, nie mógł tak po prostu wyparować!- Krzyknęła zalewając się łzami.

- Najpierw musisz wytrzeźwieć, choć zabiorę cię do domu- Powiedziałem. Dziewczyna się tylko uśmiechnęła, a następnie odwróciła mając gdzieś moje słowa. Aron ty debilu myśl, zaraz ci zniknie z oczu musisz coś zrobić!!

- Nathana tutaj nie ma - Powiedziałem zatrzymując przy tym blondi.

- To gdzie jest ? Chce go zobaczyć- Wymamrotała bez uczuć.

- Nie ma go tu czego w tym nie rozumiesz. Nathana już nigdy tutaj nie będzie.- Odwróciła się w moją stronę po raz ostatni, a mnie zamurowało w jednej chwili poczułem jej zimne spojrzenie na sobie. Stałem jak kołek wbity w ziemie nie mogąc się ruszyć. Jej wzrok mnie sparaliżował. Dostrzegłem na jej twarzy lekki uśmiech, a następnie zniknęła mi z oczu wybiegając z klubu.

Ja tego nie chciałem.







Oj strasznie długo mnie tutaj nie było😳 aż za długo.

Czy wolno nam przestać ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz