1.1

622 32 10
                                    

Ciemnowłosy chłopak siedział na tylnim siedzeniu samochodu ze słuchawkami na uszach wtapiając się w brzmienia ACDC, gdy jego spokój zakłócił ojciec wysiadający z auta. Chłopak zrozumiał że na niego też pora, więc zsunął źródło muzyki na ramiona i wyszedł z pojazdu. Rozejrzał się. Taa, to ten słynny Nowy Jork. Jako dziecko marzył o wielkim miescie. Ale napewno nie sam z ojcem. I napewno nie z takiego powodu. W tym momencie jego jedynym marzeniem było położyć się do łóżka, mówią że to miasto nigdy nie śpi, on pewnie też nie będzie spał, lub ten sen nie potrwa za długo. Jego ojciec zapatrzony w firmowego smartfona i z walizka w reku wszedł do budynku, więc nastolatek poszedł w jego ślady. Weszli do windy w której panowała dość niezręczna cisza. Zdecydowanie wygodniej się nie rozmawia z drugi człowiekiem w większej przestrzeni. Winda zatrzymała się na czwartym piętrze a licząca aż dwie osoby rodzina wysiadła z niej. Ojciec z synem ruszyli w stronę mieszkania, po którym biznesmen oprowadził mlodszego, kończąc "podróż" w jego pokoju

— A tu Nico, masz klucze do mieszkania — powiedział Hades wręczając mu wspomniany przedmiot, taak, jego tatuś nazywał się jak jeden z bogów, ponoć jego matka uwielbiała mitologie grecką. — A na tej kartce masz wszystkie informacje dotyczące twojej nowej szkoły — wskazał na skrawek papieru na biurku syna, na co ten tylko skinął głową, czekając aż mężczyzna wyjdzie z jego nowego pokoju.

Nastolatek zaczął się rozpakowywać, odrazu przyszykował sobie pseudo piżamę, koszulkę guns'n'roses i dresy. Gdy wszystko rozłożył do szafek wziął swoje kosmetyki, wspomnianą piżamę i udał się do łazienki. Po chwili stał już pod prysznicem, który okazał się być wybawieniem po całym dniu w podróży. Woda spływała po jego ciele a on próbował się wyluzować, co od jakiegoś miesiąca nie chciało za cholerę wyjść. Po kilku minutach wyszedł spod natrysku, wytarł się i ubrał. Na szybko umył żeby i twarz po czym wrócił do swojego pokoju. Brunet ustawił tylko budzik na 7 rano i położył się do łóżka.

Nagle usłyszał wrzask i pisk opon, odrazu wyjrzał za okno i zobaczył straszną scenę. Rozjechane cialo, krew wszędzie dookoła, nagle wszyscy przechodnie jakby zapadli się pod ziemię. Chłopak zbiegł na dół, podszedł bliżej. Sprawcy nie było, auto stało obok całe w krwi, już chyba martwe cialo leżało bezwładnie na ulicy. Chłopak nie wiedział co ma robić. Po chwili wpadł na cudowny pomysl żeby zadzwonić na numer alarmowy. Nie miał zasięgu. Ale jak to nie miał zasięgu?! W środku miasta nie było zasięgu? Pomyślał że to jakaś paranoja. W tym momencie zorientował się że sam stoi na środku jezdni patrząc na zwłoki a w jego stronę pędzi samochód. Nogi miał jak z waty i nie był w stanie się ruszyć. Auto było 30 metrów od niego, 15, 10, 5, 4, 3, 2....

Nico podskoczył na łóżku jak poparzony cały zlany potem. Nie mógł uspokoić oddechu i zaczął się hiperwentylowac. Po chwili rozpłakał się bezradnie. Po upływie kilku minut chłopak doszedł do siebie, wziął do ręki komórkę żeby sprawdzić czy ma sens iść spowrotem spać, ale w momencie gdy ją podniósł zaczęła dzwonić i wibrować dawając mi znać że sobie więcej nie pośpi. Brunet wstał z łóżka niechętnie i podszedł do szafy z której wyciągnął zwykły czarny t-shirt i czarne porwane jeansy. Ubrał się, poszedł do łazienki żeby umyć zęby i wstępnie zrobić coś z włosami, ale stwierdził że one i tak nie współpracują więc nie ma to sensu. Wrócił do swojego pokoju, wrzucił do torby jeden spory zeszyt, kilka książek, długopis, klucze i telefon po czym jak zwykle bez śniadania wychodzi z domu i kieruje się do szkoły według wskazówek z karteczki.

Po kilkunastu minutach jest pod budynkiem szkoły. Na samym wejściu wpada na niego na pierwszy rzut oka ekscentryczny blondyn

— Ty jesteś Nico, zgadza się? — pyta otwarcie z uśmiechem, na co wspomniany chłopak tylko kiwa głową i próbuje go wyminąć — Ja jestem Will Solace, przewodniczący twojej nowej klasy, wyznaczony by oprowadzić cię po szkole — kontynuuje zapewne starszy od Nica chłopak, bo jako że we Włoszech idzie się rok wcześniej do szkoły młody di Angelo wylądował w klasie z osobami rok od niego starszymi.*

— Wybacz, albo w sumie nawet nie musisz, ale nie za bardzo mnie to obchodzi — brunet wysyła mu ironiczny uśmiech.

— Przykro mi, ale szkole musisz poznać! Zobaczyysz, spodoba ci się! — odpowiada entuzjastycznie blondas, który zaczyna już pokazywać młodszemu pierwsze sale i korytarze. Nie było to dla niego zbyt ciekawe zajęcie ale pochodził chwilę z przewodniczącym żeby ten się potem odczepił. Chłopak którego skóra wyglądała jakby dopiero co wrócił z wakacji opowiadał różne historie i dla niego ciekawe anegdotki dotyczące mijanych miejsc w szkole, nie zdając sobie sprawy że czarnooki ma go zupełnie gdzieś.

~~~~~~~~~~~~
*Nie znam się ani na amerykańskim systemie edukacji, ani na włoskim więc odrazu mówię że wymyśliłam to na potrzeby ficka!
~
Okej, to jest moje pierwsze opowiadanie od kilku lat, alee
mam nadzieję że się przyjmie!

Co prawda 773 słowa to nie dużo, ale w następnych rozdziałach postaram się poprawić, nie ukrywam, że aktywność może mnie tylko bardziej zmotywować do dłuższego i częstszego pisania, szczególnie że cała historia jest już rozplanowana i na brak pomysłów raczej nie będę cierpieć. A i przepraszam jeśli są jakieś błędy, ale cały rozdział był pisany po polnocy

W każdym razie, miłych snów, miłego dnia czy wieczoru, zależnie kiedy to czytacie
💋

Ragazzo con i capelli biondi || Solangelo school au [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz