1.5

229 16 11
                                    

— już jest okej? — spytał z wyraźną troską na co młodszy kolega skinął głową. Zdecydował się na kolejny nie spodziewamy ruch. Złapał dłoń bruneta i trzymał ją przez całą drogę do domu.

Nico zdezorientował się i poczuł gorąc na policzkach, co znaczyło że zaczął się rumienić. Cholera. Odwrócił głowę w drugą stronę tak by blondyn który spowodował zmianę koloru jego twarzy na bladoróżowy tego nie zauważył. Ale i tak William pieprzony Solace jest calkiem spostrzegawczy, tak przynajmniej wydawało się brunetowi po uśmiechu małym ale przywodzącym na myśl słońce, jakby taki mały ciepły promyczek w zimnym pochmurnym dniu, który pokazał się na twarzy blondyna.

— Rumienisz się — zauważył Will spoglądając na młodszego rozbawiony.

— Co? Wcale nie — prychnął zagryzając policzki od środka i próbując odgonić rumieńce ze swoich policzków.

Solace tylko zaśmiał się pod nosem sprawiając udawane obrażenie się ciemnowłosego. Po chwili weszli do bloku nie przejmując się tym że jednego twarz jest różowawa, a obaj trzymają się za ręce. Może dla ludzi mógł to być specyficzny widok, ale dla nich? W tej chwili wydawało się to całkowicie naturalne.

— Ym, dzięki ze mnie odprowadziłeś _— mruknął di Angelo stawając w drzwiach swojego mieszkania — To... Do jutra?

-— Do jutra — skinął głową William nadal z tym swoim uśmieszkiem na ustach, po czym wszedł do mieszkania obok.

Gdy Nico został sam wszedł do mieszkania, zamknął drzwi po których chwilę później się zsunął, chował twarz w swoich dłoniach załamując się nad swoim zachowaniem. Zna tego chłopaka zaledwie kilka dni, a już pozwolił mu się tak zbliżyć. To nie powinno tak pójść. Z resztą czemu on mu tak ulega? Jeśli chłopak tylko by się dowiedział o jego nie do końca heteroseksualnej orientacji, pewnie by go nie znienawidził. Wyśmiał by go i rozpowiedział to każdemu. Tak. Przecież Nico go nie zna, czemu tak łatwo się otwiera? Jest po prostu naiwny, i to strasznie naiwny.

Nico czuł się strasznie źle że sobą, nie mógł znieść uczucia które na nim ciążyło niczym sklepienie na Atlasie. Nie wiedział w sumie skąd wzięło mu się to porównanie ale za bardzo go to nie obchodziło, aktualnie myślał jedyne o tym cholernym blondynie zza ściany, który chyba coraz bardziej zaczynał mu się... Nie, to nie jest prawda, Solace mu się nie podoba, na pewno.

Chłopak doszedł do wniosku że dobrym pomysłem będzie odwrócenie uwagi od sąsiada i zajęcie się czymś innym. Padło na naukę. Nico poszedł w głąb domu kierując się do swojego pokoju. Rzucił plecak na ziemię koło biurka i wyciągnął całkiem duży zeszyt i podręcznik od matematyki. Dużo osób mogło by uznać matematykę za bezsensowny przedmiot, do tego trudny i denerwujący, ale dla chłopaka rozwiązywanie średnio złożonych działań było w miarę odprężające. Zadania były na tyle ciężkie by nie mógł uciekać myślami do Willa, ale na tyle łatwe, by nie denerwował się i mógł bez irytacji kontynuować swoje zajęcie.

Nim di Angelo zorientował się, minęło już kilka godzin, przynajmniej tak zgadywał ponieważ usłyszał otwierające się drzwi wejściowe co zapewne oznaczało powrót jego ojca. Tego właśnie się bał. Pewnie już wiedział o bójce swojego syna.

Nico modlił się żeby ojciec jak zawsze go zignorował, ale jak widać ktoś u góry zaplanował jego życie jako pasmo męk. Drzwi lekko zaskrzypiały, a w progu jego drzwi stanął mężczyzna w średnim wieku z brązowo-siwymi włosami i jak zawsze idealnie przystrzyżoną brodą. Jego jednak nie tak idealny tatuś podszedł do biurka syna jakby z troską w oczach. Ale Nico czuł że jest on tylko udawana.

— Co się stało? — spytał Hades jakby nie wiedział.

— Miałem bójkę — wzruszył ramionami nastolatek, jakby to była najnormalniejsza sprawa pod słońcem.

Ragazzo con i capelli biondi || Solangelo school au [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz