–Oh, I think she said "I'm having your baby, it's none of your business"*– zaśpiewałem razem z radiem. Obok mnie Ethan grał na niewidzialnej gitarze śpiewając razem ze mną, a Liam, siedzący za nim udawał perkusistę.
Jechaliśmy już od dwóch godzin, czyli dla mnie zdecydowanie za długo, a czekało nas jescze kolejne sześć. Zawsze mi odbija, kiedy za długo nic się nie dzieje. Śpiewanie w samochodzie zawsze było nieodłączną częścią mnie. Zwykle zaczynałem już po piętnastu minutach, ale ze względu na dużo "nowych" osób trochę się z tym powstrzymywałem.
Kiedy piosenka się skończyła, Ethan wyłączył radio, rozglądając się po vanie. Prawdopodobnie większość patrzyła a nas z rozbawieniem. Nie sądzę, że umiem śpiewać, ba fałszuję jak umierająca foka. Już Ethan miał lepszy głos, dużo cieplejszy i niższy.
–Zagrajmy w coś– powiedział opierając się o oparcie fotela– Na przykład w "Nigdy, przenigdy", co wy na to?
Wszyscy przytaknęli na pomysł blondyna, nawet Gwiazdeczki z tyłu i Sinha, wszyscy oprócz mnie.
–E... Ja prowadzę samochód– spojrzałem na niego kątem oka, cały czas skupiając się na drodze przede mną– Nie mogę pić!
–To ty dostaniesz wodę– mój najlepszy przyjaciel wzruszył ramionami– Albo użyjesz swoich magicznych zdolności, które będą kierować za ciebie.
–Nie mogę ich używać poza Nevadą. Przynajmniej nie teraz– westchnąłem– Dobra, polewaj i zaczynamy– dodałem po chwili.
Ethan sięgnął do swojego plecaka, z którego wyjął osiem plastikowych kubeczków, butelkę wody (dla mnie) i butelkę czystej wódki.
–Ethan!– oburzył się jego starszy brat– Skąd ty to wytrzasnąłeś?
–Brat, mieszkamy w Vegas. Czego się dziwisz?– parsknął blondyn.
–Mam pomysł– powiedziałem– Może zrobimy sobie przerwę i tam zagramy? Serio, skupianie się na drodze i rozmowie jest cholernie trudne.
Wszyscy przytaknęli, bo wszyscy chcieli żyć. Zjechałem na pierwszą stację benzynową i już po chwili wysiadłem z samochodu przeciągając się. Ethan ponownie spakował do plecaka rzeczy potrzebne do naszej gry.
Musieliśmy przejść sporo za stację, ponieważ wszyscy byliśmy za młodzi na picie. Całą drogę Ethan tłumaczył zasady, których nie znała tylko Mariah. Typowe.
W końcu znaleźliśmy miejsce, które było niewidoczne z ulicy oraz stacji. Ethan wygrzebał z plecaka koc, który rozłożył na wypalonej przez słońce trawie. Wszyscy usiedliśmy w kole, a Ethan rozlewał napoje. Dla mnie oczywiście wodę.
–Dla przypomnienia– mówił Ethan mierząc ilość wódki w kubeczkach– Każdy będzie mówił, na przykład, nigdy przenigdy nie lądowałem samolotem na polanie, a wszyscy Ci którzy to robili biorą łyka. Przegrywa ten kto na koniec gry będzie miał najwięcej w kubku, reszta wymyśla tej osobie wyzwanie– wytłumaczył wszystko, po czym zajął miejsce obok mnie– Odpowiadamy szczerze, wszystko zostaje między nami.
–To kto zaczyna?
–Ja– powiedział Ethan– Nigdy przenigdy... Nie wysłałem nagiego zdjęcia do złej osoby.
Rozejrzałem się po wszystkich, zobaczyć kto się napije. Byłem pewny jednej osoby, a napiły się dwie. Liam i Yamaya.
CZYTASZ
Calm before The Storm
FantasyW USA żyją różne rasy, których czasem ciężko odróżnić od ludzi. Takim przykładem jest siedemnastoletni Ace, który jest hybrydą dwóch potężnych ras. Mimo tego Ace woli nie wspominać o swoich rodzicach, zdecydowanie woli imprezować razem ze swoją dwój...