- No (Imię) w końcu przyszedł czas na kurwa prawdziwego zawodnika - Hidan wyprostował się dumnie, kciukiem stukając w swoją pierś i uśmiechnął się szeroko do dziewczyny, której zaczęła drgać niebezpiecznie powieka.
-Na takie ekscesy się nie zgadzaaaaa... Nandesuka Hidaaaan! - wydarła sie, gdy chłopak złapał ją za dłoń i zaciągnął szamoczącą się do szkładzika.
-Co to miało być do cholery?!
-Oj nie gniewaj się złotko - przerzucił w palcach swój naszyjnik. - Wolą Jashina było abyśmy się tutaj spotkali tylko we dwoje - poruszył brwiami A mina dziewczyny była jednoznaczna. Absolutnie zdegustowana.
- Nie wydaje mi się...
-Och Kurwa już nie bądź taka niedostępna - złapał ją za rękę i ścisnął nadgarstek.
- Nie pozwalaj sobie na za dużo Hidan...
-Boisz się. Czuje zapach strachu... - powąchał powietrze wokół niej.
-Jestes popierniczony...
Popatrzył w jej oczy i parsknął śmiechem.
-Chciałbym, żeby mi płacili za każde to zdanie. W różnych formach. Nie jestem popierniczony. Po prostu wypełniaj wolę Jashina-sama.
-I do tego fanatyk - jęknęła cierpiętniczo.
-Oj nie bądź taka. Podoba Ci się to prawda? - popatrzył jej twardo w oczy.
-Ani trochę - zaprzeczyła.
-Ale kłamiesz - puścił ją i przyłożył dłoń do czoła.
-Tutaj też jest odpowiedź przecząca - pokręciła głową.
-Więc... Nie pozostało mi nic innego jak zapytać co lubisz.
-He? Od kiedy jesteś taki miły?
-Mogę Cię zmolestować jeśli Ci nie pasuje - wzruszył ramionami obojętnie.
-Etto...
-Okay - pchnął ją na ścianę i popatrzył na nią z uśmiechem.
-Nie o to mi chodziło zboczeńcu!
-Znowu kłamiesz - zaśmiał się i pocałował ją.
Wbrew temu co myślała patrząc na niego jego usta były miękkie i zadbane. Bez żadnych suchych skórek, pęknieć czy czegokolwiek co mogło by ją jakoś przekonać, że tego nie chce. Westchnęła cicho. Powinna się już dawno poddać temu co tutaj się dziś wyprawiało choć przechodzili ludzkie pojęcie. I też wiedziała jak zareaguje Konan gdy się dowie. Zadrżała na samą myśl o gniewie anioła Akatsuki. Nie było to jej pierwsze marzenie na liście by je przeżyć ale w sumie... Tak. W razie czego będzie ofiarą. Tak. Tak tak tak.
Oj kogo ona oszukuje... Nawet jeśli to i tak nikt by jej nie wydał. Sami pewnie są po części przerażeni na myśl o tym co się stanie jeśli Konan się dowie. I choć wiedzieli tylko o tym co się działo gdy sami byli tutaj z (Imię) to podejrzewali, że nie byli jedynymi. Dziewczyna była coraz bardziej zagubiona po każdym wyjściu że schowka i to ich utwierdzało tylko w przekonaniu, że w Akatsuki nadeszły ciemne czasy cichej wrogości pomiędzy jej członkami.
-Dziewczyno jak Ty nieziemsko całujesz - Hidan oczarowany odsunął się na chwilę od jej ust by się oblizać.
Spodziewał się prawdziwej bomby ale to co się działo właśnie w jego ciele to nie była zwykła bomba. To było coś nawet większego od Shinra Tensei Paina. Brrr... Samo wspomnienie mocy Shinra było dla niego energatyzujące A to... To było coś więcej. Jeszcze nie wiedział co. Ale dowie się. Kiedyś...
-Jakoś nie specjalnie mi się wydaje... - mruknęła jakby do siebie i popatrzyła w sufit co Hidan wykorzystał by dobrać się do szyji dziewczyny.
Taka miękka...
-Nigdy nie czułem czegoś takiego... Czegoś co tak by mnie do kogoś ciągnęło. Może Cię to zdziwić ale nie chcę Cię skrzywdzić - mruknął w szyję dziewczyny zamykając oczy. Co on pierdolił?! - Nie zrobię nic wbrew Twojej woli.
- Hidan... - zdziwiona odsunęłato lekko i popatrzyła w oczy.
Niepewność. Strach. Przed odrzuceniem?
Przełknęła ślinę i pocałował to głęboko. Ich język i tańczył że sobą jakby stworzone do wspólnego tańca. Jakby pasowały do siebie idealnie. Dłoń mężczyzny błądziła po boku dziewczyny, którą w końcu się rozluźniła przy nim. W końcu jej ciało przestało być tak dla niego niedostępne i otworzyło się na jego czułość. Złapał delikatnie włosy dziewczyny odchylając jej głowę do tyłu by językiem znaczyć mokrą ścieżkę przez krtańdo dekoltu ale w tym momencie drzwi z hukiem prawie wyleciały A tumany kurzu z ubrań i rzeczy podniosły się sprawiając, że przez chwilę nikt nic nie widział kaszląc i krztusząc się.
-KAKUZUUUUU!!! - Pain stracił cierpliwość.
To było za dużo. To wszystko co tu się działo było chore i nikomu nie potrzebne.
-Naprawie je - odwarczał zawiniony i wziął się za naprawę drzwi podczas gdy dziewczyna usiadła na swoim miejscu.
-Daj - Itachi chwycił lekko jej twarz i chusteczką zaczął wybierać smugi kurzu na jej twarzy.
-Arigato... - dziewczyna czując jeszcze kurz w gardle starała się nie kaszleć gdy chłopak wycierał jej twarz choć było to bardzo trudne.
-Wszystko dobrze? - zapytał patrząc na nią uważnie.
-Tak, nic mi nie jest - skinęła głową.
-Trzymaj - Kisame podał jej szklankę z wodą co z wdziecznością przyjeła i wypiła daszkiem.
-Tego mi było trzeba dziękuję, Kisame - uśmiechnęła się do chłopaka i popatrzyła na Kakuzu który zdarzył już naprawić drzwi.
Został na nich tylko lekki obrys jego buta na samym środku.
-Gramy? - zapytała sięgając po woreczek.
Wszyscy popisali zgodnie głowami a (Imię) wyciągnęła lizaka z środka.
- Tobi to chyba Twoje? - uśmiechnęła się.
-Tak w końcu Tobi! Tobi będzie mógł się w końcu pobawić w (Imię)-chan i nikt nie będzie krzyczał, że ją dotyka!
Zmarszczyła brwi lekko A reszta popatrzyła na chłopaka dziwnym wzrokiem.
-Bo dalej Ci nie wolno dotykać (Imię), rozumiesz Tobi? - odezwał się Pain patrząc na chłopaka zimnym spojrzeniem.
-H-hai hai Tobi zrozumiał! - wystraszony pobiegł do kańciapy A za nim dziewczyna.
Gdy drzwi się zamknęły przez chwilę było cicho.
-Idioci- głos, który usłyszała nie należał do znanego jej chłopaka.
- Tobi..?
-Tak? - odwrócił się w jej stronę nadal mówiąc głębokim, męskim głosem, który strasznie jej się podobał.
-Więc jednak miałam rację myśląc, że wcale nie jesteś tak głupi - uśmiechnęła się lekko.
Westchnął lekko.
-Tak, domyśliłem się, że jako jedna z niewielu tutaj osób możesz coś podejrzewać. Dlatego... I też nie dlatego... Chciałbym Ci powiedzieć o sobie prawdę - usiadł jak najdalej od drzwi A dziewczyna zajęła miejsce obok niego.
-Co masz na myśli?
-Nazywam się Obito Uchiha.
-Obito... - zamyśliła się. - Ach tak. Kakashi kiedyś o Tobie wspominał.
Na imię byłego przyjaciela mężczyzna zacisnął pięści.
-Tak. Możliwe. Ale nie o to chodzi...
-A więc o co? - przekręciła lekko głowę.
-Jesteś słodka jak tak robisz - zaśmiał się lekko głębokim śmiechem.
(Kolor)włosa westchnęła lekko.
-Chciałem w to zagrać z Tobą że względu... Moich uczuć co do Ciebie...
-Czyli..?
-Myślałem, że już nigdy się nie zakocham po Rin. A jednak. Zawsze stawałaś w mojej obronie choćby i przed Painem. Nie czujesz strachu przed nim?
Przypomniała sobie siłę Shinra Tensei.
-Czuję. Myślę, że każdy o zdrowym rozsądku będzie czuł przed nim chociażby respekt bo Rinnegany dają mu ogromną moc. Moc, której wielu z nas się boi - wzruszyła ramionami.
-Więc czemu mnie broniłaś?
-Ja... - westchnęła zrezygnowana. - Po prostu czułam, że tak powinnam zrobić. Że w jakiś sposób jesteśmy podobni...
-Popytałem trochę o Twoją historię. Zabiłaś swoich przyjaciół na misji.
-Dostałam wyraźny rozkaz... - zacisnęła zęby.
-Ja też zabiłem przyjaciółkę. Więc może dlatego tak czułaś - sięgnął dłonią do zapięć maski. - Nie przestrasz się. Przygniótł mnie kiedyś głaz - oznajmił i powoli ściągnął maskę.
-Och...
-Jest okropna, prawda? Nie tylko jestem potworem w sercu ale i na...
- Nie. Jest piękna - szepneła zafascynowana wyciągając dłoń w kierunku jego oszpeconej połówki twarzy.
Złapał ją szybko za nadgarstek na co wystraszony lekko się szarpnęła ale nie puścił.
-Tak uważasz?
-Tak - przytakneła przełykając ślinę i patrząc na niego.
Pociągnął ją lekko w swoją stronę tak, że opadła na niego.
-Dotknij jej. Nie bój się - szepnął.
Uniosła delikatnie dłoń i poduszkami palców dotknęła zniekształconej części twarzy. Była miękka w dotyku choć wydawała się trochę jakby martwa.
-Wiele nerwów jest tutaj uszkodzone także nie bój się. To nie boli.
Skinęła głowa i popatrzyła w jego oczy.
-Fascynujące - mruknęła.
Jej wzrok padł na jego usta delikatnie wygięte w uśmiech.
- Nie wstydź się. Też tego chcę - szepnął i przybliżył się do niej by ich usta delikatnie się stykały.
Przycisnela swoje usta do jego i poruszał nimi delikatnie na co od razu odpowiedział. Były zimne, twarde, szorstkie ale przystępne. Nie sprawiały jej dyskomfortu A wręcz przeciwnie. Czuła przyjemność gdy ich usta się stykały A jego silne ręce obejmowały ją w pasie. Myślami była całkowicie przy nim. W tym momencie nie liczył się nikt i nic prócz jego...
-Musimy się zbierać. Zaraz Kakuzu wpadnie... - szepnął odsuwajacsię od niej na co niechętnie zeszła i stanęła koło drzwi opierając się o ściane. - Jesteś smutna?
-Trochę... - mruknęła.
-Wiec mam nadzieję, że wpadniesz do mnie później - uśmiechnął się po raz ostatni i założył maskę. - Ciężko udawać idiotę przed idiotami... - westchnął.
-Radzisz sobie świetnie - uśmiechnęła się lekko.
- Nie wiem czy to komplement czy powinienem się obrazić - zaśmiał się delikatnie już zza maski i zaczął walić w drzwi. - Kakuuuzuuu Tobi musi siiiikuuuu!! - zaskrzeczał swoim piskliwym dziecięcym głosem a drzwi otworzyły się.
-Czego drzesz tą jape?! Idź już!
-Juupi Tobi może sikuu! - wybiegł i zniknął w holu.
Dziewczyna wyszła z kańciapy z lekkim uśmiechem i usiadła w kółku.
-I jak? - zapytał lider.
-Z czym? - uniosła brew.
- Nie mówi się szczym tylko sikam - warknął na nią na co uniosła brwi wysoko. - Z Tobim.
-Tak samo jak zawsze - wzruszyła ramionami. - Słucha Cię.
-Ma szczęście - mruknął pod nosem.
- Tobi już jest! Tobi musiał tak straaaasznie sikuu ale (Imię)-chan powiedziała, że jak wyjdę to już nie wrócę - zachlipał.
Dziewczyna zaśmiał się głośno.
-Myślisz, że chłopaki pozwolili by Ci wrócić?
-A jakby Tobi się zesikał? - popatrzył jej w oczy i mrugnął przeskakując z nogi na nogę.
- To by Tobi miał mokre spodnie - wzruszyła ramionami z uśmiechem.
-Okruuutnaaa- zawył.
CZYTASZ
♦aĸaтѕυĸι♦ 7 мιnυт w nιeвιe
FanfictionSasori: Naucz mnie kochać Pain: Naprawię Cię Itachi: Dajesz mi szczęście Kisame: Pokochasz potwora? Obito/Tobi: Dla Ciebie zdejmę maskę Orochimaru: Pokaże Ci tajniki nieśmiertelnej przyjemności Sasuke: Dla Ciebie zapomnę o zemście Deidara: Na...