Pamiętam brak jej oczu,
I smak wspólnie pitego zimna.
Twój dotyk z rana,
Gdy nadzieja się potyka.
Słyszę w powietrzu świst kuli,
Słyszę szepty i czuje upadek.
Wtem znów ją widzę,
Jest w smutek ubrana.
U boku jej żal i łzy.
Czuję zimno.
To czarnej peleryny powiew.
Widzisz ten blask?
Teraz twoja kolej.
CZYTASZ
Wierszyki
PoetryJeśli to czytasz trafiłeś(aś) na moje ,,wierszyki''... Czy można nazwać je poezją? Musisz stwierdzić to samemu. Zobaczysz tu ból, cierpienie i miłość. Odnajdziesz niejedną śmierć...