[13]

283 15 6
                                        

Tej samej soboty, wieczorem w pokoju wspólnym Slytherinu odbyła się nielegalna impreza z nielegalnie przeniesionym do szkoły alkoholem. Definicją imprezy Ślizgonów jednak nie była szaleńcza balanga, jak wszyscy z zewnątrz sobie wyobrażali, ale w przyjemny i luźny sposób spędzenie ze sobą czasu na rozmowach, grach i zabawach, oczywiście w towarzystwie dobrego trunku. Głównie tym różnili się od innych domów, u nich ognista lała się strumieniami. Draco, choć nie był w humorze na imprezy, upił się prawie tak, jak Blaise i Pansy, którzy po entej kolejce odlecieli jeden po drugim. Owszem, był w znacznie lepszym stanie niż oni, jednak nie miał na tyle sił, by jeszcze ciągnąć ich do pokoi, dlatego całą noc spędzili na podłodze pokoju wspólnego. Mieli dużo szczęścia, że żadnemu nauczycielowi nie przyszło do głowy tam wchodzić. Oczywistym było, że tamta dwójka nie wstanie na śniadanie, więc to Draco będzie musiał tam dotrzeć. Rano wlał w siebie parę kropel eliksiru na kaca i już musiał biec do Wielkiej Sali, kiedy jeszcze nie zaczął działać, by zdążyć na resztki śniadania. Mimo, iż sam jak zawsze po alkoholu nie odczuwał głodu (jedynie ogromną potrzebę wypicia czarnej kawy), tak czuł się odpowiedzialny za przyniesienie czegoś do zjedzenia przyjaciołom, inaczej będą musieli czekać aż do obiadu. Tak mu było spieszno, że po drodze zahaczył o wracającą w obecności Ginny Weasley Hermionę. Dziewczyna wyglądała na równie zaskoczoną, co on, gdy ich ramiona zetknęły się zmuszając do spojrzenia na siebie. Brwi Gryfonki automatycznie się zmarszczyły.
- Patrz, jak chodzisz - mruknął beznamiętnie Malfoy i już miał się odwracać, gdy głos szatynki go zatrzymał.
- Ja? - prychnęła czując narastającą w niej irytację. - Lepiej doprowadź się do porządku zanim wejdziesz do sali, gdzie przebywają nauczyciele - odpyskowała patrząc z politowaniem na chłopaka. Co jak co, ale nos miała czujny, a pewnych rzeczy nawet drogimi perfumami nie ukryjesz.
- Co się tak martwisz? Nie stracisz swojego ulubionego partnera od zaklęć, bez obaw - uśmiechnął się półgębkiem i zostawił prychającą na niego dziewczynę w tyle. Po chwili ciszy Ginny spytała:
- Dlaczego kazałaś mu doprowadzić się do porządku?
- Bo był nietrzeźwy - odparła z pogardą. - Czuć od niego alkoholem, a poza tym na co dzień nie jest taki odważny i skory do sprzeczek na korytarzu, tak wiem, pewnie trudno ci w to uwierzyć - zakończyła z uśmiechem widząc uniesione w górze brwi Ginny.
- No dobrze, ale wciąż nie rozumiem dlaczego się w ogóle odezwałaś? - Hermiona spojrzała na przyjaciółkę. Szczerze powiedziawszy nie znalazła w głowie żadnego dobrego powodu, więc po prostu wytłumaczyła się obowiązkami wzorowego prefekta i tym sposobem zakończyła temat. W tym samym czasie Draco wkraczając do Wielkiej Sali i starając się zachowywać jak najbardziej naturalnie, przeklinał w myślach gryfońską dociekliwość i swoją własną nieuwagę. Całe szczęście, że jednak Granger była typem osoby, która tak samo jak on, na pewno będzie chciała szybko o tym incydencie zapomnieć. Rzeczywiście wolałby nie narobić sobie dodatkowych problemów przez pijaństwo, miał już ich wystarczająco wiele. A dwa z nich spały sobie jeszcze w najlepsze w dormitorium Slytherinu, nieświadome, że ich kolega poświęca teraz swoją godność, aby potem nie chodzili głodni. Jak z dziećmi, westchnął w myślach Draco i złapał w rękę, co tylko mógł, wliczając w to oczywiście termos gorącej, mocnej kawy.

—————

– W tym tygodniu znów zabieramy się za Obronę nad czarną magią, swoją drogą nowy nauczyciel naprawdę jest w porządku. Śmiem twierdzić, że być może klątwa rzucona na to stanowisko przestała działać, a przynajmniej mam takową nadzieję – poinformowała rudowłosą Hermiona leżąc obok niej na brzuchu z zadartymi do góry nogami. Obie jednocześnie przeglądały książki od poszczególnych przedmiotów i rozmawiały. Granger chciała pomóc Ginewrze się trochę zorientować w tym, co aktualnie będzie przerabiać.
– Wiesz, jaki jest plus tego, że wróciłam dopiero teraz? Nauczyciele nie będą mnie pytać ze względu na to, że muszę sama nadrabiać zaległości, tak powiedziała McGonagall.
– Oh, ale na twoim miejscu tak bym się nie cieszyła. Zdajesz sobie sprawę ile przed tobą nauki? – słowa Hermiony definitywnie przywróciły dziewczynę na ziemię.
– Wiem. Ale być może właśnie to będzie moim największym ratunkiem? Przez natłok nauki nie będę miała nawet czasu ani siły zapaść znowu w doła, czego cholernie się boję – wyznała poważnie. Szatynka ze zmartwionym wyrazem twarzy położyła swoją dłoń na dłoń Ginny.
– Pamiętaj, że masz mnie, Neville'a i Lunę. Na pewno nie dopuścimy do tego – Weasley uniosła nieprzekonująco kąciki ust w górę.
– No dobra, a teraz wytłumacz mi jeszcze raz o co chodzi z tym zastępowaniem składników.

unsteady | malfoy x granger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz