[9]

641 34 3
                                        

Hermiona wręcz nie mogła powstrzymać irytacji i perfidnego uśmiechu, gdy weszła do klasy dwadzieścia minut wcześniej i zastała tam siedzącego samotnie Malfoy'a studiującego jakąś książkę. Dziewczyna nieco mocniej pchnęła drzwi niż zamierzała, a ten, gdy to usłyszał, uniósł na nią zaskoczony wzrok. Oboje dziś postanowili przyjść wcześniej, niby widzimisię, ale jednak z nadzieją, że to drugie się zorientuje i również przyjdzie. Jak widać, zrozumieli się.
– Wiadomość nie dotarła? – spytała zimnym tonem kładąc swoją torbę na biurku. Nawet na niego nie patrzyła, więc nie zauważyła, jak twarz ściąga mu się w kpiącym wyrazie.
– Dotarła. Dlatego tu jestem.
– Świetnie – odparła Hermiona i na tym się skończyło. Ani ona ani on nie wiedziała, jak dalej pociągnąć tę pożal się Boże konwersację, a zegar tykał. Gryfonka westchnęła cicho zdając sobie sprawę, że jeśli ona się pierwsza nie odezwie to zostaną tak aż do przyjścia Flitwicka z uczniami.
– Myślę, że powinniśmy..
– Moglibyśmy...– zaczęli w tym samym czasie i Draco widząc, jak dziewczyna już zaciska usta w linię ustąpił jej.
–..zająć się najpierw zaklęciami przydatnymi w codziennym użytku. Nie wszyscy zdali je najlepiej, a niektórzy mają to jeszcze przed sobą, więc..
– Co masz na myśli mówiąc 'nie wszyscy zdali je najlepiej'? – przerwał jej. Hermiona odwróciła wzrok.
– Profesor dał mi wgląd do ocen i wyników z egzaminów tej grupy uczniów. Miałam ci je przekazać, ale jakoś nie wykazałeś zainteresowania, więc..
– Nie wykazałem zainteresowania, bo nawet o nich nie wiedziałem – warknął zezłoszczony. – Nie wiem, co próbujesz tym osiągnąć, ale nie wykopiesz mnie z tych lekcji. Wiesz, co ci stoi na przeszkodzie? Ja chcę je prowadzić, a jeżeli ja czegoś chce to do tego doprowadzę bez względu na to czy zarozumiałej Gryfoneczce się to podoba czy nie – Draco zakończył swój wybuch z jadem w głosie. Hermiona zaciskała pięści tak mocno aż jej knykcie zbielały. Nie była w stanie wypowiedzieć słowa, choć do głowy przychodziły jej przeróżne przekleństwa. On sugerował jej...Nie, musiała się uspokoić. Lada chwila przybędą tu uczniowie, a nikt nie może zobaczyć jej w takim stanie. W stanie, do którego zawsze doprowadzić potrafił on. Szatynka powstrzymując się od odezwania wbijała paznokcie w dłonie, lecz i to nie pomagało. Jeszcze chyba nikt nie podniósł jej w tym roku tak ciśnienia, jak on teraz. I wcale niewiele trzeba do tego było, wystarczyło parę zdań, a ona gotowała się ze złości i upokorzenia.
Draco wbrew pozorom szybko ochłonął i z obojętnością obserwował jak Gryfonka walczy sama ze sobą. Nie miał zamiaru jej jednak tego odpuszczać, bo dziewczyna już od samego początku zdawała się robić mu pod górkę, a on nie mógł pozwolić sobie na szyderstwo z jej strony.
– Nie masz już nic do dodania? A  ponoć masz taki niewyparzony język – parsknął podczas, gdy ona gromiła go wzrokiem.
– Szkoda zmarnować go na takie bydle, jak ty Malfoy. Niczego się nie nauczyłeś, wciąż się trzeba z tobą użerać – warknęła prawie przez zaciśnięte zęby.
– Za to ty nauczyłaś się pyskować. Czapki z głów, Granger, niesamowite zdolności opanowałaś – odsarknął jej. Brew Hermiony uniosła się lekko w górę, a ona sama założyła ręce na piersi uśmiechając się kpiąco.
– A gdzie się podziała "brudna szlama"?
– A co, tęskno ci? Zaczynam myśleć, że naprawdę lubiłaś te przezwiska. To się nazywa masochizm – powiedział, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że wcale tego nie lubiła. Blondyn często doprowadzał ją tymi wyzwiskami do płaczu, ale jakoś nie pomyślał o tym, kiedy prowadził z nią kłótnię. Hermiona zmrużyła oczy, żeby przypadkiem nie dostrzegł fali zranienia w nich i natychmiast odparła atak.
– Wiesz, czego się nauczyłam? Że nie można dawać się takim gadom jak ty. Nie warto marnować przez nich łzy i pozwolić, by niszczyli ci życie. Bez sensu jest udawanie, że się niczego nie słyszy, bo wtedy oni poczują, że wszystko im wolno i że są królami świata. Lepiej jest ich zepchnąć z tego piedestału, ale w twoim przypadku nie trzeba było się zbytnio starać. Sam sobie zaszkodziłeś i straciłeś swoją pozycję. A teraz nikt już nie pozwoli byś z powrotem ją odzyskał – Hermiona mówiąc to stała i czuła się pewnie patrząc na niego z góry (jako iż on wciąż siedział). Być może i przez chwilkę gorycz zagościła na jego twarzy, ale Malfoy po tylu latach był zbyt dobry w ukrywaniu emocji, by dało się z niej jeszcze cokolwiek odczytać. Szatynka poruszyła go swoimi okrutnymi słowami, ponieważ były one zgodne z prawdą. Kiedyś cieszył się w szkole złą popularnością, prześladował dzieciaki bez powodu i nigdy nie ponosił za to konsekwencji. Dziś zaś wystarczyłoby jedno małe wychylenie, a byłby skończony.
– Wyżaliłaś się już? Bo z tego, co pamiętam mamy ważniejszą sprawę do omówienia – rzucił siląc się na obojętny ton. Hermiona już sama nie wiedziała czy była bardziej wzburzona czy zdziwiona tym, że nie wywarła na nim dużego wrażenia. Do niego chyba nic nie dotarło. Postanowiła jednak dać temu spokój i wzdychając przyznała mu rację. Hermiona przedstawiła mu wyniki i stopnie z zaklęć na papierze, który dostała od Flitwicka i dopiero wtedy chłopak zgodził się, że zanim zajmą się zaklęciami potrzebnymi do obrony i ataku, muszą najpierw doszlifować podstawy. Na lekcji przerabiali zaklęcia takie, jak Chłoszczyść, Tergeo, Reparo, Colovaria, Evanesco i Depulso. Była to mała część z naprawdę przydatnych codziennych zaklęć, lecz nie chcieli też wszystkiego przerabiać w jeden dzień. W końcu praktyka wymaga więcej czasu niż teoria. Podczas zajęć oboje udawali, jakby zupełnie nic się nie wydarzyło i jakoś współpracowali ze sobą, co owocowało kolejnym pochlebstwem ze strony Flitwicka. Gdyby on wiedział, jak jest naprawdę, przeszło Hermione przez myśl. Zbierała właśnie książki do swojej torby z zamiarem jak najszybszego opuszczenia klasy.
– No, nie było tak źle – odezwał się beztrosko Malfoy, a ona spiorunowała go wzrokiem. Teraz, gdy na chwilę pozostali sami nie musiała udawać, że się dogadują i że wszystko jest w porządku. On zaś zdawał się niczym już nie przejmować i bezwstydnie przeszywał ją wzrokiem, co spowodowało, że chciała stamtąd jeszcze szybciej uciec. Zanim jednak to zrobiła blondyn zabrał głos po raz kolejny.
– Po prostu następnym razem przekazuj mi ważne i istotne wiadomości zamiast bawić się w kotka i myszkę, a potem niepotrzebnie się denerwować. Mamy wspólny cel, Granger.

unsteady | malfoy x granger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz