Ostatnie dni wolności #1

43 8 8
                                    

                      7 DNI DO PORWANIA

Ten poranek był inny niż każdy do tej pory, normalnie poszła bym pobiegać ale w tej chwili wydawało mi się że to strata czasu. Niechętnie wstałam i poszłam odbyć codzienną rutynę czyli prysznic oraz makijaż składający się z korektora i tuszu do rzęs. Wzięłam pierwsze lepsze ubranie i po przebraniu się z piżamy niechętnie poszłam na śniadanie. Już na schodach czułam że ktoś smaży naleśniki za pewne był to Dylan ponieważ tata już powinien być w pracy. Po raz kolejny się nie myliłam i zgadłam że to mój brat.

Postanowiłam wykorzystać to że nie zauważył mnie, najpierw chciałam mu wskoczyć na plecy żeby się wywalił ale przez to i ja mogłam ucierpieć a więc odpada. Następnie żeby wysypać mu na głowę mąkę która stała na blacie. Ledwo co się powstrzymywałam od śmiechu, ojjj na długo zapamiętam ten poranek.

Najciszej jak potrafiłam zakradłam się do Dylana od tyłu i po chwili już był cały w mące. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać oraz uciekać po całym domu gdy zobaczyłam że zaraz też będę cała w mące od brata. Jak najszybciej pobiegłam do łazienki po czym się w niej zamknęłam i jeszcze bardziej wybuchnełam śmiechem.
-Lea, siostrzyczko dla twojego dobra radzę Ci w tej chwili otworzyć te drzwi.- mogłam się domyśleć że w tej chwili się uśmiecha, zawsze tak robi.
-Nawet nie myśl że Ci otworzę, wiem że już masz coś przyszykowane i się będziesz mścił.- Nagle w głowie pojawił się nowy plan, odczekałam chwilę i gdy usłyszałam kroki na schodach rzuciłam się w kierunku miski która stała obok szafki i nalałam do niej wody. Byłam z siebie dumna muszę w końcu te ostatnie dni jak najlepiej wykorzystać. Teraz zostało już tylko czekanie. Wiedziałam że Dylan tak szybko nie zrezygnuje z zemsty. Po jakimś czasie usłyszałam kroki w kierunku łazienki a zaraz potem głos brata
-Młoda wyłaź już, chyba nie masz zamiaru siedzieć tam cały czas!- Ohoho po jego głosie można było wywnioskować że jest ciut wkurzony ale nie dałam się nabrać i gdy tylko przekręciłam zamek zaczęła się III wojna światowa. Na szczęście mam szybszy zapłon od Dylana a więc zanim zdążył mnie obsypać mąką wymieszana z cukrem był cały mokry i tylko się dziwnie na mnie patrzył gdy ja pękałam ze śmiechu
-Już nie żyjesz młoda-powiedział ze złością
-Uważaj bo ci zaraz żyłka pęknie, chodząca bombo hahaha- i tak o to zostawiłam go zdezorientowanego a sama poszłam w końcu coś zjeść.

Nie zwracając uwagi na to że naleśniki były już zimne, to posmarowałam je Nutellą dodałam jakieś żelki i położyłam jeden na drugim w ten oto sposób powstał tort naleśnikowy. Byłam z niego dumna od zawsze kochałam kombinować i łączyć różne dziwne smaki i nigdy mi nic po tym nie było co każdego dziwiło.

Gdy kończyłam jeść śniadanie, zszedł już suchy i czysty Dylan od razu zaproponowałam żebyśmy pojechali do sklepu i zrobili zapasy słodyczy oczywiście od razu się zgodził.
-Leaaaa długo jeszcze?- zawołał z dołu
-Już idę- krzyknęła i gdy upewniłam się że mam listę jakie rzeczy jeszcze muszę dokupić i spakować do moich walizek.

Po chwili już byliśmy w sklepie postanowiliśmy że weźmiemy dwa wózki i się rozdzielimy, na moje szczęście Dylan się zgodził co mi ułatwiło tłumaczenie się czemu biorę połowę rzeczy skoro je mamy w domu, nie mogłam mu przecież powiedzieć czemu. Nie mogłam.

Po 2 godzinach byliśmy już w domu ja od razu pobiegłam do pokoju i zamknęłam się w nim aby w spokoju spakować rzeczy które kupiłam np. podstawowe leki, plastry, kosmetyki, szczoteczkę do zębów, pastę itp.
Gdy skończyłam było już po 18 a więc zeszłam na dół licząc na to że obejrzę jakieś filmy z bratem.
-Dylan robimy maraton horrorów? Prooszę
-No spoko ale do mnie zaraz przychodzi Jus to do nas dołączy, ok?
-Ok to idę po jakieś słodycze, popcorn i cole.-Gdy poszłam do kuchni po rzeczy zastanawiałam się z kim jutro spędzić dzień w przez następne 6 dni i stworzyłam taką małą listę:   jutro- Amy i znajomi
                 Pojutrze- tata i Dylan
           Po pojutrze- Impreza
      Po po pojutrze- Amy
Po po po pojutrze- Dylan i Amy
Sprawdzenie czy wszystko spakowałam.....                    

Reszta wieczoru minęła spokojnie jak zwykle była bitwa na poduszki, walka popcornem i wiele innych. Około 3 w nocy poszliśmy spać. To był cudowny dzień

*********************************
Z lekkim opóźnieniem ale jest, za wszelkie błędy sorry, teraz będę opisywać jeden dzień na jeden rozdział do momentu porwania...Awww nie mogę się sama doczekać kolejnych.
  

                      Do zobaczenia kochani❤😊💖

Historia opowiedziana ze snówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz