Rozdział 2. "Nigdy nie przestałem Cie kochać"

142 11 11
                                    

Alison

- To co, wpadniesz do nas wieczorem? - zapytała Rosalin, na tyle głośno żebym mogła ją usłyszeć w kuchni podczas gdy ona zakładała skórzaną kurtkę w korytarzu.

- Pewnie, zaraz po prób... - nie było mi dane skończyć, ponieważ właśnie ktoś zapukał do drzwi naszego domu. Rose stała dosłownie metr od nich, więc od razu otworzyła.

- Spieprzaj stąd - usłyszałam głos siostry, a zaraz po tym trzask drzwi. Wybiegłam z kuchni do korytarza, aby dowiedzieć się kto to i czemu moja siostrzyczka tak ciepło przywitała naszego gościa.

- Co jest!? - zapytałam wbiegając do pomieszczenia w którym stała Rose. Zanim zdążyła odpowiedzieć ponownie usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Tym razem ja podbiegłam by otworzyć drzwi. I od razu tego pożałowałam.

- Hej, Ally... - przywitał się wysoki blondyn, jednak ja byłam tak zdezorientowana jego obecnością przed drzwiami do mojego domu, że jeszcze przez parę sekund nie dałam rady nic z siebie wydusić.

- Spieprzaj stąd - rzuciłam, kiedy odzyskałam głos. Chciałam zamknąć drzwi jednak on przytrzymał je ręką.

- Musimy porozmawiać - rzucił.

- Ethan, nie mamy o czym rozmawiać - odpowiedziałam.

- Daj mi szansę - spojrzał mi prosto w oczy - Proszę...

- Ally, ja muszę już iść - wtrąciła Rose - A ty masz się stąd wynieść - zwróciła się do Ethana.

- Rozmawiam z Ally - odparł oschle.

- Niech będzie - obydwoje zwrócili się w moją stronę.

- Alison, nie rób głupstw... - Rosalin podeszła bliżej mnie.

- Poradzę sobie - zapewniłam. Ostatni raz zmierzyła wzrokiem blondyna, a następnie mnie, po czym opuściła dom.

********
Rose

Weszłam do domu chłopaków, delikatnie mówiąc, podirytowana całą tą sytuacją.

- Zwariuje z tą dziewczyną! - wycedziłam przez zęby wchodząc do salonu gdzie siedzieli Jack, Andy, Brook i Bella. Rzuciłam kurtkę na fotel i usiadłam obok Brooka.

- Z kim? - zapytał Gibson, obejmując mnie ramieniem.

- Z Alison. Do reszty ją pojebało...

- Wow, tłumacz. Co zrobiła? - dopytywał Andy.

- Przyszedł do niej Ethan - zaczęłam.

- Ethan? Jej były? - wtrącił Jack.

- Tak, dokładnie. Chciał z nią porozmawiać, a ona się zgodziła! Po tym co jej zrobił... - skrzyżowałam ręce na piersi.

- I tak po prostu ją tam zostawiłaś z nim!? - rzucił Andy.

- A co miałam zrobić? Próbowałam jej to wybić z głowy, ale to Ally. I tak zrobi, co ona uważa za słuszne.

- Przecież Ethan jej nie skrzywdzi - odezwał się Jack zwracając się do Fovsa.

- Już nie pamiętasz co było przed klubem? Co jeśli znów go odtrąci a on będzie chciał się na niej zemścić? - uniósł się blondyn.

- Andy, uspokój się - powiedział spokojnie Duff - Nie skrzywdzi jej, bo ją kocha. Póki nie jest ze mną, z Tobą czy z kimkolwiek innym, to nawet jeśli go odrzuci to nie ma i kogo być zazdrosny, conajwyżej będzie próbował ponownie. Z resztą... Powiedzmy sobie szczerze; gdyby Alison nie chciała do niego wrócić, to niby czemu zgadzała by się na rozmowe z nim? - po tych słowach Jack od razu opuścił pomieszczenie. Najgorsze było to, że miał rację i wszyscy to wiedzieliśmy.

********

Alison

- Okej, film włączony, napoje są, Rose kończy robić drinki, a Andy i Brook zaraz powinni wrócić ze sklepu z przekąskami - wyliczyłam kończąc przygotowania do naszego wieczoru z "Darami Anioła".

- Gdzie jest Rye i Nast? - zapytał Jack siedzący na kanapie obok Belli.

- Grają na konsoli w pokoju Ryana - powiadomiła nas Rosalin, która właśnie weszła do salonu z drinkami.

- Zawołam ich - zadeklarował Mike, wstając z fotela i od razu skierował się do wyjścia.

- Nareszcie chwila spokoju. Mam dość dzisiejszego dnia... - westchnęłam sięgając po jednego z drinków stojących na stoliku kawowym.

- Co, Ethanek Cię zdenerwował? - prychnął Jack.

- Co? Nie! Co Cie to w ogóle interesuje? - rzuciłam.

- Co mnie to interesuje!? No pewnie, w końcu czemu miałaby mnie obchodzić twoja relacja z twoim BYŁYM.

- Przypominam, że to ty ze mną zerwałeś - odpowiedziałam krzyżując ręce na piersi. W tym momencie Bella i Rose po szybkiej wymianie spojrzeniami poderwały się z kanapy i opuściły salon.

- A jak miałem nie zerwać!? Zdradziłaś mnie, przypominam. I to z moim przyjacielem!

- Dobra, łapię, zraniłam Cię, teraz mnie za to nienawidzisz i ja Ci się nie dziwię. Ale w takim razie czemu do cholerny wpierdzielasz się teraz w to co jest między mną a Ethanem?

- Bo on na Ciebie nie zasługuje.

- Jack, nie możesz zabraniać mi spotykać się z innymi, podczas gdy sam nie chcesz ze mną być. Popełniłam błąd, ale kochałam Cie i to co było między mną i Andy'm tego nie zmieniło. Rozumiem, że ty mnie już nie kochasz ale do cholery nie zachowuj się tak... - w tym momencie Duff podbiegł do mnie i wpił się w moje usta.

- Alison... - zaczął kiedy się od siebie odsunelismy - Nigdy nie przestałem Cie kochać. I nigdy nie przestanę. Dlatego jestem zazdrosny o Ethana. Słuchaj... Nie wiem dlaczego to zrobiłaś, dlaczego zdradziłaś mnie z Andy'm, ale za to wiem jedno; że mimo wszystko, ja nadal Cie kocham i... Chcę zapomnieć o tym co było. Chcę żebyśmy spróbowali jeszcze raz...

- Też Cie kocham. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam usłyszeć to samo od Ciebie. Wiem, że przynajmniej na razie nie będziesz w stanie zaufać mi tak samo jak kiedyś, ale mam nadzieję że pewnego dnia się to zmieni.

- Tak, ja też... - po tych słowach ponownie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Następnie delikatnie odsunął swoją twarz od mojej i splótł nasze dłonie razem.

-Możecie wejść! - krzyknął Jack odwracając się w stronę drzwi. Natychmiastowo drzwi się otworzyły a do salonu weszła cała siódemka.
Na nasz widok każdy się delikatnie uśmiechnął. Z wyjątkiem jednej osoby i chyba każdy wie o kogo chodzi...

-------------------------------
Ilość słów: 911

Wiem, długo mnie tu nie było, ale mam nadzieję, że wybaczcie <3
Teraz mam ferie, więc postaram się więcej pisać ^^
P. S.
DZISIAJ MIJA ROK GIVE ME A REASON! YEEY!


emikey_

Give me bravery || RoadTripOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz