Nasty
W drodze do domu dostałam smsa od Rose, że właśnie wszyscy jadą do studio tatuażu, żeby zrobić pierwsze naznaczenie na Ally. Widać było, że Mike nie jest zadowolony z tego że tam jedziemy, bo wolałby wrócić do domu i wreszcie ze mną porozmawiać. Ja też nie byłam tym faktem zachwycona, bo nie chciałam jeszcze bardziej odkładać rozmowy z narzeczonym. Jednak obiecałam Ally, że z nią pojadę. W końcu to ja ją do tego nakłoniłam, z czego jestem osobiście dumna. Kiedy dotarliśmy do studio, dziewczyny już zdążyły zacząć.
- Nie ruszaj się! - zbulwersowała się Rose
- Łatwo ci kurwa mówić - odegrała się Alison.- Ledwo cię dotknęłam, jak będziesz się ruszać to to w żadnym stopniu nie będzie przypominało pióra...
- Dobra nie gadaj tylko rób swoje - postanowiła Alison
- Zachciało mi się tatuażu... o bym tego nie żałowała
-Nie bój się. W moim wykonaniu będzie pięknie.
- A do ciebie delikatny tatuaż za uchem bardzo pasuje więc nie będziesz miała czego żałować - dodała Bella
- Mam nadzieję... Cholera Nast, mówiłaś, że to nie boli
- Mnie to nie bolało - wzruszyłam ramionami.
- Mhm - przyznał Mike - za to moja ręka bardzo ucierpiała. Cały ból wyładowywała na mnie.
- Jack! do mnie! raz, dwa, trzy!
- A co ja ci takiego zrobiłem, co? - zaprotestował jej narzeczony. Po zachowaniu Ally doskonale wiedział jak to się skończy.
- Wiesz co? Jak raz masz rację. Nast! Do mnie! - tylko na to czekałam. Westchnęłam głęboko ale wiedziałam że w pewnej mierze zasłużyła. Podeszłam do fotela na którym siedziała Winchester i podałam jej swoją dłoń. Blondynka natychmiastowo ją chwyciła i zaczęła dzielić się ze mną jej cierpieniami, moim zdaniem konkretnie przesadzonymi.
- Ała! To boli! - Krzyknęła Ally.
- No co ty nie powiesz - powiedziałam tracąc czucie w dłoni. Nie zdawałam sobie sprawy z tego ile ta dziewczyna ma siły. Współczuje Jackowi...
- Gotowe odsapnęła z ulgą Rose. Miałam wrażenie że ja i Nixon bardziej cierpiałyśmy przez te 15 minut niż Alison.
- Nareszcie - zirytowała się Ally.
- A nie miałyście robić jeszcze tatuaży na palcach? - zauważył Rye.
- Nie! - krzyknęłyśmy chóralnie w trójkę.
*
- Co wy na to? - zapytał Rye wchodząc do salonu z butelką whiskey.
- O tak! Tego dzisiaj potrzebuje! - zgłosiła się Rosalin.
- Taak mi też się to dziś przyda - poparła Alison.
- A tobie czemu? - zapytałam.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami - Ale alkohol to zawsze dobre rozwiązanie. Nawet jeśli nie do końca wiesz na czym polega problem.
- Kwintesencja Ally - zaśmiała się Rose.
- Czy ja mieszkam z nią już zbyt długo, czy to po prostu na sens? - zapytał Jack.
- Jak najbardziej ma sens - zaczęłam - Mądre słowa, polać jej! - wedle mojego rozkazu Mike złapał za butelkę z alkoholem i ponapełniał nasze kieliszki. Zostawił jedynie jedno naczynie puste.
- Mikey, problemy z matematyką? - zapytał ze śmiechem Andy - Z tego co naliczyłem to jest nas dziewiątka, a nie ósemka.
- W sumie - odpowiedział Mike - To już prawie dziesiątka - powiedział obejmując mnie w pasie - Będziecie wujkami! - ogłosił wznosząc swój kieliszek.
- Tak! Wiedziałam! - krzyknęła Alison.
- Wisisz mi pięć dych - zwrócił się Ryan do Rose.
- Och... Zamknij się... - warknęła zrezygnowana Rosalin.
- Czekaj... Co? - zapytałam zdezorientowana.
- Założyliśmy się z Ryan'em co będzie pierwsze, ślub czy dziecko. Ja chciałam być druhną!!
- Będziesz powiedzieli naraz Jack i Bella po czym wymienili się spojrzeniami.
- Zaczęliśmy planować ślub... - wyjaśniła Alison.
- Tak jak my... - dodał Rye.
-Jezu... jedna ślub, druga ślub, trzecia dziecko... poczekajcie na mnie! - zawołała Rosalin.- No cóż... - zaczął Brook - Byłaś blisko - uśmiechnął się sarkastycznie.
- Byłam - przyznała - Ale udało Ci się to zjebać - odwzajemniła uśmiech.
- Wiecie co? - wtrąciła Alison - Wy to jednak jesteście siebie warci. Nie psujcie atmosfery.
- To on zaczął - mruknęła Rose krzyżując ręce na piersi.
- Wracając - zaczął Jack - Jakoś nadal nie wierzę, że chce wziąć ślub. Nigdy nie widziałem siebie w roli męża. Ale stwierdziłem, że i tak jestem na nią skazany, bo nikt inny z tą wariatką nie wytrzyma, więc co za różnica - wzruszył ramionami szczerząc się do Ally.
- Wiesz co? Mógłbyś czasem rzucić jakimś bardziej romantycznym tekstem...- odparła Winchester.
- Mhm, mhm - odchrząknął Duff, po czym chwycił obiema dłońmi, prawą dłoń narzeczonej - Jesteś bliższa mojemu sercu niż lewe płuco - wyznał.
- Serio Jacky? - zaśmiałam się - Tylko na tyle Cię stać?
- Chłopaki, ratujcie wasz honor - zwróciła się Iza do Andy'ego, Rye'a, Brooka i Mike'a.
- Jeśli byłabyś narkotykiem, z pewnością bym przedawkował - rzucił Rye na co wszystkie cztery przewróciłyśmy oczami.
- Andy? - zapytała z nadzieją Alison.
- Wzięłaś mój inhalator? - zaczął blondyn - Bo zaparłaś mi dech w piersiach.
Następny pałeczkę przejął Brook.
- Nie jestem dawcą organów, ale z chęcią oddałbym Ci moje serce.
- Mike? - zapytałam ale aż sama bałam się odpowiedzi.
- Zgubiłem mojego misia, może w zamian ty byś się chciała ze mną przespać?
- Jezu - jęknęła zażenowana Bella - Jakim cudem wy w ogóle macie dziewczyny?
- Mam lepsze pytanie - wtrąciłam - Jakim cudem my na nich poleciałyśmy?
- Właśnie sama się zastanawiam... - mruknęła Rose.
------------------------------
Ilość słów: 868
#thankyoujack
emikey_
CZYTASZ
Give me bravery || RoadTrip
Fanfiction"Give me bravery" to druga część fanfiction "Give me a reason". Opisuje ona dalsze losy bohaterów pierwszej części. Pokazuje jak ważne jest posiadanie przyjaciół, jak cenne jest ich wsparcie. Opisuje losy dziewiątki przyjaciół, którzy się na wzajem...