Dick, tuż po przekroczeniu progu dworu Wayne'ów, skierował się w stronę salonu. Już w nim stanął przed wielkim, starym zegarem z pozłacaną tarczą. Oczywiście było to przejście do miejsca, gdzie osoby nieupoważnione nie mają wstępu. Dick przesunął obie wskazówki, tak by wskazywały północ i zegar przesunął się po ścianie do góry. Ukazała mu się winda. Już miał do niej wchodzić, lecz coś go tknęło i odwrócił się w stronę jednego z wielu obrazów w staroświeckim salonie. Akurat ten, który zwrócił jego uwagę, przedstawiał jego rodziców. Johnego i Mary Graysonów. Popatrzył się przez chwilę na te radosne twarze świętej pamięci małżeństwa i westchnął. Z ponurym uśmiechem wszedł do windy, a wejście się za nim zamknęło.
Chłopak oparł się o jedną ze ścian windy i patrząc w jeden nic nie znaczący punkt, przypominał sobie wcześniejszą rozmowę z Alfredem:
"- Co się stało? - chłopak spytał siedzącego przed nim lokaja, kierującego pojazdem.
- Panicz Bruce wyjaśni ci wszystko. - odparł spoglądając na Dicka w przednim lusterku.
Richard popatrzył mu się prosto w oczy.
- Misja? - dopytał się.
- Jak najbardziej."Dźwięk otwieranych drzwi obudził Richarda z zadumy. Przed nim ukazała się Bat Jaskinia, najbardziej pożądane miejsce w Gotham City.
Pomieszczenie było pełne komputerów, sprzętów, gadżetów, pojazdów, technologii... Nie brakowało niczego, co było niezbędne do walki ze złem tego świata.
Dick nawet nie zwrócił uwagi na to całe wyposażenie. Nie rozglądając się, szybkim krokiem wyszedł z windy i skierował się w stronę miejsca, które stanowiło centrum Bat Jaskini. Wielkie ekrany po przywieszane na ciągnących się w górę ścianach były pełne wykresów, map z lokalizacjami. Na jednym wyświetlane "hot news", a na kolejnym listy złoczyńców z ich charakterystyką.Po środku, przy olbrzymich panelach, na fotelu siedziała postać w pelerynie. Na dźwięk, mimo iż cichych, kroków chłopaka, odwrócił się i wstał, by ukazać się w całej okazałości. Batman - władca nocy, postrach złoczyńców i inne takie. Jak zawsze Richard, widząc go, dumnie wyprostowanego i w dodatku w tym kostiumie, poczuł ciarki. Nie bał się go. Co to, to nie. Za długo go znał, by się go bać. Jednak coś było w tej postaci... Coś czym on emanował, powodowało mieszane uczucia. I właśnie to coś stanowiło przewagę w walce.
Wrogowie bali się Nietoperza.- Czemu mnie wezwałeś? - Dick skrzyżował ręce na piersi.
- Nie domyśliłeś się? - spytał bez wyrazu twarzy.
- Kpisz ze mnie? - chłopak prychnął. - Oczywiście, że się domyśliłem. Ale niestety nie jestem telepatą i nie potrafię odczytać żadnych szczegółów. Zawsze mogłem zhakować twojego kompa, ale chyba mi się nie chciało. - machnął ręką. Richard nie powiedział na głos, że z przyjemnością zhakowałby system, ale dostał kategoryczny zakaz. Przez najbliższy czas wolał już nie podpadać.
- Misja w duecie. Tylko ty, ja przeciwko... - Batman nie zdążył wytłumaczyć, a Robin mu przerwał.
- Joker? - rzucił. Mężczyzna na to tylko kiwnął głową.
Jak to zgadł? Nie pytajcie. Taki dar. Albo trening.
Nie, nic z tych rzeczy.
Na ekranie jednego z monitorów widniała cała charestyka tego złoczyńcy.
- Dostaliśmy cynk, że Joker robi całą fabrykę swojego "venom Jokera".
- Tego gazu również rozweselającego? - wtrącił Dick.
- Tak, tego gazu rozweselającego, ale również śmiercionośnej broni. Chyba wszyscy widzieliśmy jego działanie przy akcji Ligi Niesprawiedliwych, prawda?
CZYTASZ
Nightmare [Liga Młodych] [WOLNO PISANE]
FanfictionMadelyn Hardy. W dzień uczennica gimnazjum, w nocy Nightmare - przestępca. Razem ze swoją bliską przyjaciółką pracują dla niebezpiecznej organizacji, wcielającej najbardziej wpływowych, zabójczych, najlepszych przestępców na całym świecie. Pewnego...