Rozdział 20

369 32 1
                                    

,,Wszyscy jesteśmy tacy sami pod jednym względem. Jesteśmy ludźmi."

Ta, niestety będzie szybciej ode mnie. Takie uroki, że ma się moc teleportacji. Pożegnałam się ze wszystkimi i pobiegłam do Gdańska.

Na szybkiego przedstawiłam Viridi'ego mojemu zespołowi. Potem w ekspresowym tempie przebrałam się w mój strój i pobiegłam pod wskazany adres. Był to średniej wielkości biurowiec stojący w centrum miasta. Z kilkunastu ostatnich najwyższych pięter unosił się gęsty, czarny dym, a z kilku okien wydostawały się pomarańczowoczerwone płomienie. Przed budynkiem stało sześć wozów strażackich oraz kilkanaście karatek pogotowia. Ludzie krzyczeli i panikowali. Po prostu to był istny chaos. Strażacy wbiegali do budynku, ale za nim dotrą na odpowiednie piętra wszystko się spali, łącznie z ludźmi. Dlaczego spryskiwacze nie zadziałały? Przecież w takich budynkach powinno, a nawet musi wszystko działać sprawnie.

Wbiegłam do biurowca, a następnie na odpowiednie piętra. Zaczęłam wynosić ludzi. Działo się to wszytko bardzo szybko, ponieważ musiałam jeszcze ugasić pożar. Zostawiłam wyniesionych przed budynkiem. Byli oszołomieni i nie wiedzieli, jak się znaleźli na dole przed piętrowcem.

Wytworzyłam próżnię i pozbyłam się ognia. Pozostał tylko dym. Wróciłam do mojej bazy. Przebrałam się z powrotem w moje ubrania.

- Dobrze jest wrócić do tego, co się kocha robić - powiedziałam do wszystkich.

- A my cieszymy się, że ty wróciłaś - powiedział Michał.

- Ale pamiętajcie, że wraz z twoim powrotem, wrócą i też twoi wrogowie. Starzy i nowi - oznajmiła Dominika.

Później spędziłam trochę czasu z Viridi'm. Z chęcią pochodziłabym z nim po mieście, ale nie miałam żadnych ubrań dla niego, więc pokazałam mu mój pokój. Matki na szczęście nie było w domu.

Wkrótce zacznie się prawdziwa burza w mediach. Będą pewnie gadać, że wróciłam. Że Speedy wróciła.

Nie przemyślałam, tylko jednego. Że ludzie w mojej szkole zaczną gadać. Mogą podejrzewać, że to ja nią jestem. A może po prostu ciągle będą uważać, że to, co mówiłam to nadal wymyślona przeze mnie bajka? Jeśli nie, to muszę jakoś to załatwić. Aby uwierzyli, że to nie ja.







Kapitan Ameryka i Speedy: Koniec GryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz