Rozdział 6

73 5 2
                                    


Wczesne promyki światła raziły mnie w oczy. Przetarłam je i mocno rozciągnęłam swoje obolałe nogi . Przez chwilę zgłupiałam. Energicznie wstałam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Leżałam na wielkim metalowym łóżku, pokrytym białą pościelą. Pół pomieszczenia zajmował wełniany, szary dywan. Gdy spojrzałam w prawą stronę spostrzegłam wielkie balkonowe okno z czarnymi, długimi zasłonami.
Czułam lekkie zdenerwowanie. Gdzie ja jestem? Spojrzałam na zegarek, była prawie 8:00. Szybko wybiegłam z pod pościeli i odsłoniłam zasłonę na całą szerokość okna.
Serce szybciej mi zabiło i zakreciło mi się w głowie. Znajdowałam się w jakimś mieście. Problem w tym, że nie wiedziałam nawet jakim. Spojrzałam na siebie i zdałam sobie sprawę jak byłam ubrana. Miałam na sobie czyjąś męską koszulę. Pojawiła mi się gula w gardle, a w tym samym czasie zaszumiało mi w głowie.

Ktoś zapukał lekko w drzwi.

Podskoczylam. Szybko zakryłam się zasłoną, co wyszło mi beznadziejnie.
- O widzę obudziłaś się już- głos należał do Klausa.

BOŻE! CO ON TU ROBI. CO JA TU ROBIĘ...

- J-j-ak to, c-c-co ty tu r-r-rob...
- Ohh, Car. Nie jest tak jak myślisz. Spokojnie...
- Jak niby nie jest?! To twoja koszula tak??- ręce zaczęły mi się trząść.

Poczułam jak mnie lustruje, zaśmiał się i podniósł mu się kącik ust.

- Nieźle wczoraj zabalowałaś skoro nie pamiętasz- skrzyżował ręce na piersi.

Niezwykle rozbudowanej piersi...

- Dobra wytłumaczę Ci.
- Chętnie posłucham co masz mi do powiedzenia- nerwowo poprawiłam zasłonę.
- Jesteśmy w Nowym Orleanie...

Wytrzeszczyłam oczy, ale mimo to słuchałam dalej.

- ... spokojnie, pomiędzy nami do niczego nie doszło- przeczesał włosy ręką- dałem Ci tą koszule, bo nie miałaś nic na przebranie a nie pozwolilbym żebyś nie miała w czym spać.

Choćbym się powstrzymywała nie wiadomo jak mocno, zrobiło mi się gorąco. Ciekawi mnie jak ta koszula się założyła... GŁUPIA!

- A jak to się stało, że tu w ogóle jestem? Jakie jest wytłumaczenie...
- Kochanie... Zanim wyjechaliśmy mówiłem Ci przecież, że awansowałaś. I właśnie z tej okazji wczoraj był bankiet, tylko na chwilę zostawiłem cię samą, to wypilas za pięcioro na raz...

Zakręciło mi się w głowie.

- ... później nie pozostawało mi nic innego, jak odniesienie cię do sypialni. Nie przejmuj się, poszłem spać do salonu. Jest tam kominek, więc było mi naprawdę przyjemnie.

Czyli spałam w jego sypialni... Spojrzałam w kąt pokoju. To by wyjaśniło te pianino. Nagle poczułam, że chciałabym aby zagrał na nim. Ale nie potrafiłam tego powiedzieć na głos...

- Ale to nadal mi nie wyjaśnia co ja robię w Nowym Orleanie- przestąpiłam z nogi na nogę- i nie mów na mnie kochanie.
- Zadziorna jak zawsze. Ughh... To w tobie uwielbiam. Ehh do rzeczy. Zdobywając awans, zajęłaś wyższe stanowisko. Moja główna firma znajduje się właśnie w tym oto mieście. Tu mieszkam i nie wiem czy zauważyłaś, często mnie nie było. Wiadomo teraz będziesz miała więcej obowiązków, a to się wiąże z dodatkowymi godzinami w pracy. Godząc się na moją poprzednią propozycje wiedziałaś na co się piszesz Car.
- Dlaczego wcześniej nie powiedziałeś mi że awans będzie wymagał wyprowad...
- Cii... Przecież wiesz że praca wymaga poświęceń a tym poświęceniem była jedynie, twoja mama- ostatnie dwa słowa wymówił donośniej, nie wiedząc czemu.
- Dobrze, już wszystko zrozumiałam. Mogłabym prosić o chwilę prywatności? Wiesz... Chciałabym się ubrać czy coś- wskazałam ręką siebie nadal skrytą pod czernią.
- Ależ oczywiście. Torbę masz w szafie jakby co. Ja w tym czasie zrobię śniadanie- puścił do mnie oczko.

Ubrałam się w czarną, dopasowaną sukienkę do kolan. Zamknęłam drzwi za sobą i ruszyłam schodami w dół, podążając za zapachem jajecznicy.

♥//Klaroline//♥ Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz