Budzę się w dużym i super miękkim łóżku. Obracam się na bok, ale uniemożliwia mi to ręka obejmująca mnie w pasie. Patrzę w prawą stronę i widzę śpiącego Kubę. Przypatruję się jego tatuażom na twarzy, szyi oraz klatce piersiowej.
-Zdjęcie zostałoby na dłużej. - słyszę jego zachrypnięty, ale seksowny głos.
Śmieję się i zakrywam twarz, ponieważ czuję jak czerwona się robi. Nie trwa to długo bo po chwili chłopak ją odsłania.
- To urocze, nie zakrywaj się.
- Co zjesz na śniadanie? - pyta po chwili.
- A co masz?
Oboje kierujemy się do kuchni, po drodze ubieram jego bluzę. On sam jest w samych spodniach dresowych, co wcaleeee mnie nie rusza.
- Nie ma jakiegoś wielkiego wyboru, mogę zrobić jajecznicę.
Przytakuję głową i próbuje znaleźć mój telefon. 4 nieodebrane połączenia od Poli.
Oddzwaniam, jeden sygnał, drugi...
- Laska! Możesz wrócić? Twoje dziecko przechodzi jakiś bunt. Potrzebuje pomocy. - słyszę jak w oddali Julka płacze.
Ogarnia mnie poczucie winy. Zostawiłam ją na całą noc, co ze mnie za matka!
- Będę za 15 minut. Przepraszam Pola. - zakańczam połączenie.
- Będę się zbierała, zjedz sam. Muszę lecieć. - ubieram się w pośpiechu i łapię za klamkę, wtedy Kuba łapię mnie za nadgarstek.
-Odwiozę Cię Tośka, daj spokój.
Schodzimy razem do garażu i wsiadamy w ciszy do samochodu. Po 20 minutach Kuba parkuje pod mieszkaniem Poli. Patrzymy na siebie przez moment po czym Kuba przypiera swoje wargi do moich. Zaskoczona oddaje pocałunek, który Kuba coraz bardziej pogłębia. Po oderwaniu się od siebie jak oparzona wyskakuje z auta i praktycznie biegnę w stronę klatki schodowej. Szybko wchodzę do mieszkania i patrzę rozmarzonym wzrokiem na Polę która nadal uspakaja płaczącą Julę.
- Daj mi ją. - mówię biorąc od niej moją małą dziewczynkę. Kołyszę ją na boki i całuję w główkę.
- Pola tak cholernie cię przepraszam, powinnam wrócić wczoraj, nie powinnam tam zostawać ani spać z nim w jednym łóżku. Kurwa Pola rozumiesz to, że nie możemy się do siebie ponownie zbliżyć? Całowałam się z nim, przed momentem, dosłownie przed momentem.
Pola patrzy na mnie ze współczuciem w oczach, ale moje skupienie kieruje teraz na Julkę, która uspokoiła się i teraz wtula się w moje ręce.
- Tosia oddychaj, jesteś strasznie blada. Dobrze się czujesz?
Przenosimy się na kanapę, Julkę sadzam na swoich kolanach i co chwilę podnoszę je lekko nad ziemię.
- Głupio zrobiłam. Nie wiedziałam, że on znowu tak na mnie podziała. Jestem za nim cholernie stęskniona, on za mną też. To widać na kilometr. Boję się, że on dowie się o Julce.
- Tosia, prędzej czy później musisz mu o niej powiedzieć. Nie możesz trzymać tego dalej w sobie. On musi wiedzieć, że ma dziecko. Przecież do niczego między wami teoretycznie nie doszło. To tylko pocałunek.
- Nie wiem jak to będzie. Nie mam siły do tego wszystkiego, znowu najchętniej bym wyjechała gdzieś daleko i nie wracała.
- Ucieczka to nie najlepsze rozwiązanie, wiesz to już. Przerabiałaś to.
Rozmawiamy jeszcze chwilę, po czym kładę się z Julką na łóżku i obie zasypiamy. Cały dzień spędzamy we trójkę w domu. Cały dzień spędzam także na rozmyślaniu o Que.
3 tygodnie później...
Do tego czasu nie miałam kontaktu z Kubą. Jedyne co wiem to to, że jest w Warszawie i ma kontakt z ekipą i Krzyśkiem. A co do ekipy, już try razy zdążyłam się z nimi zobaczyć razem z Julką, w której od razu się zakochali. Rzecz jasna, że Pana Jakuba Grabowskiego wtedy nie było. Oni wiedzą, że to jego dziecko. Wcale nie są tacy głupi jak przypuszczałam i umieją liczyć! Minął praktycznie miesiąc, a od niego nie otrzymałam żadnego słowa!
Nie powiem, że nie zabolało mnie to...
No cóż, to potwierdza jaka jestem dla niego ważna, a może bardziej byłam ważna.
W każdym razie, znalazłam pracę.Jak to mówią, lepiej późno, niż wcale. Jestem kelnerką jednej z warszawskich kawiarenek. Do Julki przychodzi opiekunka, także jakoś łączę koniec z końcem. Mieszkamy na dal u Poli, muszę kiedyś zejść jej z głowy, być może to nie nastąpi...
Szykujemy się do zimy, która ma nastąpić lada moment. NIENAWIDZĘ ZIMY!
Dla mnie ta pora roku mogłaby przestać istnieć, no daje słowo. Ubieranie na siebie milionów warst, to nie ma sensu żadnego.
Z moich obserwacji wynika, że większość ludzi tak ma, na serio to jest chore generalnie mówiąc.
Z moich jakże głębokich rozważań wyrywa mnie dzwonek do drzwi.
Wstaje i w duchu modlę się żeby nie obudził on mojej córki. Otwieram drzwi, a moim oczom ukazuje się Kuba. Sam Jakub Grabowski, ten raperzyna, który po 3 tygodniach przypominał sobie o moim istnieniu. WIELKIE BRAWA DLA NIEGO!
- Cześć, możemy pogadać? - odzywa się po chwili zastanowienia.
- A tak jakby mamy o czym?
- Nie uważasz, że powinnaś mi coś powiedzieć?
Czuję jego przeszywający mnie wzrok i momentalnie robię się blada na twarzy, bo wiem co to oznacza.
On wie....
On wie, że mamy dziecko...
Mam wrażenie, że moje serce na moment się zatrzymało!!!
CZYTASZ
BO NAPRAWDĘ NA DUŻO MNIE STAĆ...
Fanfiction,,To dla wszystkich, którzy chcą zmienić życie na lepsze, ja próbowałem miliard razy, ale bezskutecznie." Czy faktycznie tak ciężko jest zmienić życie na lepsze? Czy warto w ogóle próbować? Może od razu lepiej się poddać. Mam w sobie tak wiele pyt...