-Powiesz coś do jasnej cholery!? - Widzę jak jego mięśnie napinają się pod wpływem złości.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć, nie było innej możliwości Kuba.
- Czy ty siebie słyszysz?! Jesteś śmieszna Tośka, ukrywałaś to przede mną przez 3 lata, 3 pierdolone lata!
- Wiesz jak mi było ciężko? Wiesz jak ja się z tym wszystkim czułam?
- To ty uciekłaś, ja cię za drzwi nie wypychałem. To była tylko twoją decyzja.
- Masz rację, ale co miałam zrobić? Zniszczyć ci życie i karierę? - pytam go i patrzę prosto w jego oczy.
Widzę jak opiera głowę na dłoniach i przeciera swoje oczy, jest wściekły, bardzo. W sumie kto by nie był?
- Tosia, to nie tak. Boże!
- A jak? Kuba tak będzie lepiej, ty masz swoje życie, my swoje.
-Chcę ją poznać. - stwierdza po chwili namysłu.
Wiedziałam, że ten moment nastąpi. Nie sądziłam,że tak szybko. Otwieram usta by coś powiedzieć, ale widzę tylko jak Kuba idzie w kierunku naszej sypialni.
-Ona śpi. - odzywam się, ale jest już za późno, bo Grabowski wchodzi do pokoju.
- Wcale nie śpi! - słyszę jego głos.
Przyśpieszam kroku kierując się do pokoju. Wchodzę do niego i widzę jak Que próbuje usiąść na brzegu łóżku, gdzie leży nasze dziecko.
- Siadaj śmiało. - wchodzę na łóżku biorąc Julkę ręce i opieram się o zagłówek łóżka.
Julka wtula głowę w mój obojczyk i wiem, że będzie jeszcze dosypiała.
- Nie patrz tak na mnie. - odwracam się w jego stronę.
- Nigdy nie wyobrażałem sobie ciebie jako matki, a tu proszę. - widzę na jego twarzy uśmiech.
Kręcę głową na te słowa i gładzę Julkę po pleckach. Siedzimy tak jeszcze trzydzieści minut, aż w końcu mała obudzi się na dobre. Kiedy ten moment następuje, Julka wstaje ze mnie i swoimi oczami patrzy na Que.- Ona..., ona..., jest p..odobna - widzę jak on na nią patrzy.
-Tak Kuba, ona jest bardzo podobna do ciebie.
-Czy ja mogę?
Podaje dziecko zestresowanemu Grabowskiemu i patrzę na ten obrazek ze łzami w oczach. Dociera do mnie to co straciłam przez praktycznie trzy lata. Jestem bardzo głupia! Julka nie ma problemu z obcymi i nie wstydzi się nikogo, tak jest też z Que. Jula leży mu na klatce piersiowej i bawi się jego pierścionkami.
- To jest coś niesamowitego. - mówi do mnie.
- Przepraszam Kuba, powinnam była zostać w domu, przy tobie, nie uciekać. - czuje łzę spływającą po policzku.
Nie mogę się teraz rozpłakać, proszę!
-Hej, hej Tosia! - przyciąga mnie do siebie i oplata ręką w pasie. - Nic się nie stało, nie jestem zły, cichutko już.
Wtulam się w jego bok i kątem oka obserwuje nasze dziecko, które chyba zaczęło mieć pełną rodzinę.
Faktycznie, nie powinnam tak się do tego przyzwyczajać.
Cały dzień spędziliśmy w mieszkaniu Poli. Czas upłynął szybko i zanim się obejrzałam Que próbował uśpić Julię w pokoju obok, gdy ja myłam naczynia. Po chwili poczułam,że ktoś za mną stoi, Kuba odsunął moje włosy na bok i delikatnie przejeżdżał językiem po mojej szyji. Tak po prostu nagle, nie czułam nic. Ogarnął mnie paraliż całego ciała. Grabowski swoje dłonie przeniósł na moją talię, po czym obrócił mnie w swoją stronę.
- Dziękuję. - odezwał się jako pierwszy.
-Za co ty mi dziękujesz?
Nie usłyszałam od niego odpowiedzi, ale poczułam jego miękkie usta na swoich. Po chwili zmieszania oddałam pocałunek, który coraz mocniej się pogłębiał. Kuba objął mnie mocniej przez co czułam każdy jego mięsień. Kiedy po paru minutach oderwaliśmy się od siebie, w powietrzu było słychać tylko nasze głośne oddechy. Kuba nadal obejmował moją talię, a swoją głowę położył na czubku mojej. Przez moją twarz przemknął delikatny uśmiech, co nie umknęło uwadze Que.
-Nie ciesz się tak.
-Dziękuję za wszystko Kuba i jeszcze raz przepraszam za to co się działo przez ostatnie 3 lata.
-Co było to było, teraz jest to nie ważne. Chcę ją poznawać i być przy niej.
Wtulam się w jego klatkę piersiową i marzę by ta chwila trwała i trwała i trwała....
-Muszę się zbierać aniołku.
Wychodzi poprzednio cmokając mnie w czoło.
Sama zbieram się do spania i cały czas myślę o tym jaki ten dzień był dziwny i skomplikowany.
Sama sobie wszystko skomplikowałam, uciekając od niego 3 lata temu. Wystarczyło zostać, a wszystko byłoby łatwiejsze. Julka miałaby ojca i pełną rodzinę, nie tak jak teraz.
Mam nadzieję,że Kuba naprawdę będzie chciał patrzeć jak się rozwija i być przy niej już zawsze.
Z tą myślą zasypiam...
CZYTASZ
BO NAPRAWDĘ NA DUŻO MNIE STAĆ...
Fiksi Penggemar,,To dla wszystkich, którzy chcą zmienić życie na lepsze, ja próbowałem miliard razy, ale bezskutecznie." Czy faktycznie tak ciężko jest zmienić życie na lepsze? Czy warto w ogóle próbować? Może od razu lepiej się poddać. Mam w sobie tak wiele pyt...