Wymiana

5.2K 271 162
                                    

he he ... hue hue...

.

.

.

HUE HUE HUE HUE HUE HEHEHEHEHEHEHEHE

nie ma segzów... przykro mi...

tak wiem że jestem wrednym demonkiem ^w^

juz nie długo będą yaoice spokojnie....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Diiiing diiiiing diiiiiing diiiiiing dìiiiiind riiiiìng diiìiiiing diiiiiing

Coś nie pozwalało mi spać. Zasłony były zasłonięte,więc to nie światło.

Diiiiiing diiiiiing diiiiiing diiiiiiing riiiiing diiiiiing diiiiiing

Usłyszałem jęknięcie niezadowolenia obok.

Diiiiing diiiiiing diiiiiiing diiiiiìing diiiiiing riiiiiiing diiiiiiiing diiiiing

Zerwałem się z łóżka i rzuciłem budzikiem.

Diiing diing ding di~

Westchnąłem. Wreszcie przestał dzwonić. Odszedłem od biurka do okna. Rozsunąłem materiał i wpusciłem powietrze do pokoju. Całe pomieszczenie się rozjaśniło od słońca. Spojrzałem na dziewczynę. Widok jej stanu od razu uświadomił mi, że lepiej jej nie budzić. Dlatego skierowałem się do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Kiedy wyszedłem, Kate siedziała już na łóżku i pisała coś w telefonie. Wyminąłem ją i wyszedłem na korytarz.

-Ej!-krzyknęła zdenerwowana.- Może jakieś "cześć kochanie jak się spało"?!

Ignorując jej zachowanie skierowałem się do kuchni. Wiedziałem, że tylko w ten sposób uda mi się ją wyciągnąć, we w miarę krótkim czasie, z pokoju. Oczywiście miałem rację. Po około 20 minutach była już w kuchni z idealnie uczesanymi włosami i makijażem. Była też na mnie zła, co ukazywała ignorowaniem mnie. Robiła sobie śniadanie, a ja patrzyłem. Cudownie byłoby znowu przejechać dłonią po jej biodrze. Pocałować czoło, usta, szyję... dobra... Nie zapędzaj się za bardzo~pomyślałem~ bo jeszcze ci stanie i będzie problem.
Źle się czułem z tym, że tak wyszedłem. Teraz mam za to karę, ale gdybym tak nie zrobił siedziałaby w kiblu z godzinę. Naprawdę... JAK MOŻNA SIĘ SZYKOWAĆ GODZINĘ?!
Podszedłem do niej od tyłu i ją przytuliłem. Odepchnęła mnie, sycząc żebym jej nie dotykał. Nie to nie. Odpuściłem. Zjedliśmy w ciszy śniadanie i ruszyliśmy do szkoły.

P.o.v. narrator

-Nie. Nie zgadzam się, nie potrafisz tego zrozumieć?!- zbulwersowany mężczyzna kłócił się ze swoim szefem. Oparł się o biurko i ostrzegawczo zbliżył swoją twarz do drugiego mężczyzny.- Nie możemy tu przyjąć normalnych uczniów.

-Eh.- dyrektor westchnął i odchylił się na krześle.- Po pierwsze: jesteśmy w szkole, więc nie tak blisko. PO DRUGIE: przyjmiemy tylko j e d n e g o ucznia. W zamian wyślemy do ich szkoły trzy omegi.

- A co z testami? Musi zdać testy sprawnościowe i te normalne w klasie.- szatyn o szarych oczach przestał opierać się o biurko. Chodził teraz po dużym pomieszczeniu, nie mogąc ustać w miejscu. - Jak ma je zdać normalny człowiek?

- Pisemne testy już kiedyś zdał.- Alfa nadal mówiła spokojnym głosem. Było jednak słychać nutę irytacji. Przeglądał jakieś papiery.-Sprawnościowe go trochę przewyższały..., ale w trakcie swojej nauki grał w piłkę i był zadziwiająco szybki jak na normy...

Wyższy mężczyzna zatrzymał się i popatrzył z niedowierzaniem na siedzącego. Nie mógł uwierzyć w to co zasugerował jego przyjaciel. Rzadko zdarzają się takie sytuację, ale zdarzają się. Jeżeli chłopak jest jeszcze tego nieświadomy to pewnie niedługo się dowie czegoś co będzie się wydawało zwariowane i niemożliwe. Mieli kiedyś taką uczennice. Jak tutaj trafiła było z nią naprawdę źle. Zawroty głowy występowały za często, a do tego krwawienie z nosa codziennie. Nie udało jej się przystosować do nowego środowiska i życia. Nie dożyła do końca przyspieszonego szkolenia. Czy takiemu chłopakowi udałoby się przetrwać w takim świecie? Byłby przyłączony do słabszej grupy, albo tej średniej. Do najsilniejszych nie nadawał się żaden mieszaniec.

-Przecież oni go rozszarpią - mężczyzna nadal próbował się targować z szefem.

-Dopilnujemy, żeby tak się nie stało.- stwierdził stanowczo, urywając temat.- Wracaj do pracy. Niedługo będzie trzeba wysłać przewodniczącego.

Kiedy szarooki był już przy drzwiach, niższy dodał:

- Tylko daj mu wcześniej tabletki na wszelki wypadek.

Trzask drzwi.

Mężczyzna odwrócił się na krześle i spojrzał przez przeszkloną ścianę. Pomarańczowe światło zachodzącego słońca oślepiało go. Mimo to widział swoich uczniów śmiejących się, flirtujących, trenujących, czy po prostu oglądających, tak jak on, zachód słońca. Uśmiechnął się delikatnie. Odwracając się zobaczył kątem oka przewodniczącego. Wytężył słuch, aby zrozumieć o czym rozmawiał z czarnowłosą betą- Aaron'em.

-Żartujesz sobie?!- Aaron zaśmiał się.- Wymiana?!

-No właśnie nie- fioletowooki podrapał się po karku.- Nie będzie mnie jutro na zajęciach, bo będę musiał tego nowego egzaminować.

-I co?- skrzyżował ręce na piersi.- Wyślą do szkoły ludzi omegi?! No chyba nie.

-A jednak.

- A co ze znalezieniem sobie przeznaczonego?

- Będą tam tylko już oznaczone omegi- prychnął Diego.

-Cwani są- mruknął pod nosem złotooki.- Ej, ale omegi mają ruje, co nie? Jak wytrwają te dni bez swoich alf? I pozostaje jeszcze kwestia zachorowania na Hanakahi.

- Będą brały tabletki- westchnął.- A jak zamierzają rozwiązać problem choroby... tego już nie wiem.

Rozmawiali jeszcze jakiś czas w drodze do Akademika Więzi, ale dyrektor już przestał ich słuchać. Zastanawiał się jak nie doprowadzić omeg do śmierci z miłości. Musiałby wysyłać co jakiś czas ich alfy... ale nie mogą opuszczać tak dużo godzin zajęć. Westchnął sfrustrowany i oparł głowę o poduszkę na fotelu. Zamknął oczy i usłyszał pukanie, a potem znajomy głos. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem i do pokoju weszła ulubiona osoba alfy. Podeszła do niego od tyłu i zaczęła masować jego spięte ramiona i plecy.

-Razem coś się wymyśli, zobaczysz - powiedziała omega zatroskanym tonem.- Zanim się obejrzysz minie czas wymiany i wszystko będzie po staremu.

to be continued...

*Hanakahi- fikcyjna choroba na którą mogą zachorować omegi. Inaczej umieranie z miłości. Wypluwają płatki kwiatów, a po jakimś czasie płatki zatykają drogi oddechowe prowadząc do śmierci 😘

shut up my seme ΑβΩOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz