Diego p.o.v.
Chłopak wyszedł z pomieszczenia po koło 15-20 minutach. Wyglądał na zdezorientowanego i zdenerwowanego. Domyślałem się, że pielęgniarka go trochę uświadomiła o tym świecie.
- A ty jesteś czym? - spytał, kiedy szliśmy do części dormitoriów dla Bet. Szedł trochę dalej ode mnie niż wcześniej.
- Nie nazywaj nas czymś. To trochę denerwujące - odparłem sucho. - Poza tym... Jesteś jednym z nas.
- Em... no tak... - zamyślił się i do końca drogi nie zamieniliśmy słowa.
Nadal zastanawiałem się czy jest betą, czy jednak omegą. Nawet jeżeli żadko zdarzają się męskie omegi. Miałem jednak nadzieję na to drugie, ponieważ nie jestem jak mój przyjaciel Aaron, ktory gustuje bardziej w betach. Gdyby tak było, mógłbym pomóc Nancy w jakiś sposób...
Kiedy staliśmy przed wejściem do wspólnego pokoju bet, dałem chłopakowi plan lekcji, mapę szkoły i internatu oraz mój numer telefonu. To tak na wszelki wypadek. Ta...
- Czyli jesteś alfą...? - spytał niepewnie zanim zamknął za sobą drzwi.
- Tak - westchnąłem, a po chwili usłyszałem trzaśnięcie.
Odwróciłem się na pięcie i skierowałem do mojej części mieszkalnej. Opadłem zmęczony na kanapę w głównym pokoju i prawie od razu odpłynąłem.
Obudziły mnie wesołe rozmowy chłopaków. Uchyliłem powieki, a po chwili wstałem do siadu. Spojrzeli na mnie i zaraz byłem otoczony.
- Słyszałem o nowej omedze... - zaczął jeden.
- Hę? Jakiej omedze.
- Jezu, ty serio nie ogarniasz? Przyprowadziłeś ją dziś do szkoły - zirytował się Sam. Jest Alfą stada.
- Nie żartuj sobie. Przecież to był chłopak, a bardzo żadko zdarzają się męskie omegi, poza tym pielęgniarka kazała mi go zaprowadzić do bet.
- Jak myślisz czemu - odezwał się czarnowłosy chłopak opierający się o oparcie kanapy.
- No nie wiem. Wytłumacz mi - powiedziałem już zirytowany.
- Diego... - westchnął Sam i pokręcił głową. - W szkole mamy same damskie omegi. Dlatego musi mieszkać z betami, bo tam są podzieleni płciowo.
- Ow... ale wiecie... nie skoczył jeszcze 17...
- Czyli nie miał gorączki... - wtrącił się rudy przy drzwiach.
Pokiwałem głową i westchnąłem. To wszystko było lekko pokręcone. Niby mówiłem, że jakby był omegą to bym zarywał, ale to chłopak. Mimo wszystko wolę dziewczyny. Chociaż gdyby była więź to co innego... ale już zapach jednej z dziewczyn bardzo mi się podoba. Taki czekoladowy... mmm... Dobra, stop. Chłopaki wypytywali mnie jeszcze przez chwilę o chłopaka, aż zmienili temat. W tamtym momencie chyba wolałem rozmawiać o białowłosym.
- Ej, co chcesz zrobić ze stadem i swoim ojcem? Dobrze wiesz, że kolejny raz już ci nie odpuści - odezwał się wysoki niebieskowłosy chłopak siedzący obok mnie.
- Jeszcze nie wiem... - zastanowiłem się chwilę. - Chciał się ze mną spotkać w środę, żeby dokończyć niepozamykane sprawy. Ale raczej nie przyjdę... muszę się zająć tym nowym...
Alfy spojrzały się na mnie, a po chwili wszyscy śmialiśmy się jak opętani. Wszyscy wiedzieli jaki miałem stosunek z ojcem i nikt nie chciał się w to wtrącać. Poza tym... mogło to być dla nich niebezpieczne, a ja nie chce narażać żadnego z nich. W końcu znamy się od małego. Kiedy się uspokoiliśmy, ktoś rzucił pomysł na grę w kosza. Przebrałem się w jakąś podkoszulkę i krótkie spodenki i ruszyłem na dwór na boisko. Po drodze minąłem pokój bet, więc chciałem sprawdzić co u Troy'a. Jednak kiedy usłyszałem jego śmiech wśród innych, uspokoiłem się i poszedłem dalej.
![](https://img.wattpad.com/cover/174870818-288-k465733.jpg)
CZYTASZ
shut up my seme ΑβΩ
Teen FictionLubiany przewodniczący szkoły, bogaty, niski, mający powodzenie u obu płci chłopak zaczyna mieć drobne problemy, które nie podobają się jemu ojcu. Grozi mu zmianą szkoły, a w tym samym czasie pewne liceum prowadzi wymianę uczniów. Troy Broke zostaje...