Wyjdź

1.9K 120 16
                                    

Diego p.o.v.

Chodziłem zdenerwowany po pokoju. Ojciec wyszedł bez słowa już jakiś czas temu. Martwiło mnie to strasznie. Miałem tylko nadzieję, że Omega zdarzył wrócić do szkoły. Tam ten potwór nie może mu nic zrobić. Zagryzłem wargę. Tylko się nakręcałem. Na pewno wrócił spokojnie do internatu i teraz siedzi i plotkuje z Aaronem. Westchnąłem i stanąłem przy oknie opierając się o parapet. Na zewnątrz jakby nigdy nic świeciło słońce, a dzieci bawiły się na łące. Tylko ja przeżywałem wewnętrzną wojnę.
Z zamyślenia wyrwało mnie walenie w drzwi. Nie, to nie było kulturalne pukanie. Ewidentnie ktoś uderzał pięścią w drzwi wejściowe co chwilę dzwoniąc dzwonkiem. Przecież słyszę, nie trzeba tak głośno.
Otworzyłem szybkim i mocnym ruchem drzwi cały zirytowany. Jednak kiedy zobaczyłem kto przede mną stał cały się spiąłem. Każdy mięsień był w jednej chwili gotowy, żeby pobiec i znaleźć omege. W końcu wizyta Max'a, kiedy właśnie on miał odwieźć białowłosego do szkoły nie wróżyła nic dobrego. No, ale mógł już wrócić, prawda? Prawda?

- Co Cię do mnie sprowadza? - spytałem opierając się luźno o framugę drzwi. Nie mogłem przecież pokazać omedzę, że się stresuję. Nie mogłem okazać słabości.

- Troy'a nie ma - powiedział drżącym głosem, a mi na chwilę stanęło serce. Cholera. Jak to nie ma. Jak to nie ma. Przecież musi być. Miał być bezpieczny. Czułem jak wzbiera się we mnie złość. - Szukałem go, ale nigdzie go nie ma i nie odbiera telefonu.

Wszedłem do domu sugerując szarowłosemu, że też powinien to zrobić. Znowu zacząłem nerwowo chodzić po pokoju. Martwiłem się, że zniknięcie mojej omegi może mieć związek z moim ojcem. Prawie modliłem się do Luny, żeby tak nie było. Chłopak natomiast stał roztrzęsiony przy drzwiach nie wiedząc czy zostać czy uciekać. Wiedział, że się wścieknę. Doskonale o tym wiedział. A jednak przyszedł i mi powiedział, chociaż pewnie nie zostało mu już nic innego.

- Jak dawno? - Mój głos był chłodny, nie mogłem panikować. Max jednak nie wiedział o co mi chodzi i tylko posłał mi pytające spojrzenie. Przetarłem palcami nasadę nosa. - Jak dawno zniknął.

- Dwie godziny temu - odpowiedział płaczliwie. No błagam! To ja tu powinienem ryczeć! Weź się w garść.

- ILE?! - wkurzyłem się jeszcze bardziej. W dwie godziny mogło się już stać mnóstwo złych rzeczy. W głowie przechodziły mi tylko najgorsze scenariusze. Przeszedł mnie dreszcz złości i obrzydzenia na jeden z nich. - Czemu nie przyszedłeś wcześniej?!

Nie odpowiedział. Spojrzał tylko speszony na podłogę jakby była to najciekawsza rzecz na świecie. Zdenerwował mnie tym jeszcze bardziej. Miał na mnie patrzeć! Skoro i tak mieliśmy się pobrać to mógłby chociaż patrzeć mi w twarz, kiedy rozmawiamy. Dobra, może i podniosłem głos, no ale błagam, miałem powód.
Zdenerwowany minąłem chłopaka i wyszedłem z domu. Poczułem nieprzyjemny ból w kościach i mięśniach, a chwilę później stałem już jako wilk. Spojrzałem z wyczekiwaniem na szarowłosego, aż zrobi to samo.

- Biegniemy do lasu. Pośpiesz się, straciliśmy już wystarczająco czasu - warknąłem, kiedy Max nie ruszał się z miejsca. Dopiero po kiedy to usłyszał przemienił się w wilka i spojrzał na mnie pytająco.

Nic już nie odpowiadając ruszyłem do lasu. Miałem nieodparte przeczucie, że właśnie tam go znajdę. Tym razem posłuchałem swojego instynktu i już biegłem w nieznanym mi kierunku coraz bardziej w głąb lasu. Czułem zapachy alf i bet pracujących dla mojego ojca, ale żadnego śladu po Troy'u. W pewnym momencie poczułem wanilię i truskawki co aż mnie wbiło w ziemię. Omega, który biegł za mną, nie zdążył wyhamować i wpadł na mnie przywracając nas obu na suche liście. Warknąłem tylko na niego. Białowłosy tu był. Dawno, bo zapach już wyblakł, ale był. Powoli podążyłem ścieżką z wanilii i truskawek całkowicie ignorując  zdezorientowanego Max'a. Jako omega miał słabszy węch, więc pewnie nie wyczuł Troy'a. Po dłuższym czasie zatrzymałem się przed większym jedno piętrowym domem. Nie wyglądał na zamieszkany, ale też nie na opuszczony. Tutaj zapach był mocniejszy ale podobnie wyblakły. Prawdopodobnie mojej omegi już tu nie było, ale zawsze warto sprawdzić. Wróciłem do normalnej postaci i nacisnąłem klamkę. Ukazał mi się wąski ciemny korytarz rozwidlający się na dwie strony na jego końcu. Przełknąłem ślinę czując gule w gardle. Jednocześnie bałem się że Troy tu będzie i że to nie będzie.
Powoli ruszyłem korytarzem słysząc kroki omegi za sobą.

shut up my seme ΑβΩOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz