-Mam straszną ochotę na ciasto. -Mruknęłam pod nosem, sama nie wierząc w to, że to moje słowa. Wiem tylko tyle w tej sprawie, że ta zachcianka nie ma prawa się spełnić. Najważniejsza jest dieta i tego się trzymajmy. Spojrzałam na Annie, która chyba bujała nieco w obłokach, bo nawet nie usłyszała, że cokolwiek powiedziałam. Wzruszyłam ramionami, wstając z miejsca i wkładając swoje szpilki, które leżały porozrzucane pod biurkiem. Zupełnie tak samo jak papiery. Kiedy byłam na wyjeździe wkradł się niezły chaos w firmie, a ja teraz męczyłam się niesamowicie, żeby to wszystko ogarnąć i załatwić jak najszybciej. Podeszłam do okna, wpatrując się w ponurą pogodę za oknem, która chyba udzielała się wszystkim dzisiejszego dnia.
-Skończyłam poprawiać te sprawozdanie. -Zaczęła nieśmiało dziewczyna, czym zwróciła moją uwagę. Przeniosłam na nią spojrzenie, zauważając jak bardzo była zmęczona. Wory pod jej oczami, były strasznie sine, co trochę mnie przerażało.
-Myślę, że resztę jesteś w stanie zrobić w domu. -Widziałam jak się uśmiecha. Lubiłam sprawiać ludziom radość, może nie wyglądałam na taką, ale tak właśnie było. -Do zobaczenia. -Rzuciłam, mając nadzieję, że wyjdzie jak najszybciej. Chciałam zostać sama. Miałam gorszy dzień, a może tydzień.
Pogoda chyba dostosowała się do mojego nastroju, a ja nie narzekałam. Przecież zawsze mogłam wszystkim wkręcić, że boli mnie głowa czy coś takiego.-Dzień dobry uroczej pani. -Przymknęłam zmęczone powieki, chwytając się za łokieć. Dawno go nie widziałam. Ciekawe czy jego uśmiech jest tak uroczy jak zawsze i czy nie znika z jego buzi. Chwilę wachałam się nad tym czy powinnam się odwrócić. Kalkulowałam wszystkie za i przeciw dość długo. Później poczułam ciepłe dłonie na swojej talii przez co przeszedł mnie dziwny dreszcz.
- Nie odzywałeś się. -Zauważyłam, odwracając się w kierunku blondyna. Miałam dość siebie, ale jego również. Moje uczucia do niego przejęły dużą część mojego czasu i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Minął tydzień od momentu kiedy opuściłam Obersdorf, ale dopiero teraz się odezwał. Wcześniej nawet nie próbował, a mnie to bolało. Mimo, że nic sobie nie obiecywaliśmy, bo przecież niczego nie oczekiwałam. Ściągnęłam usta w wąską linię, próbując nie uśmiechnąć się, kiedy zauważyłam bukiet słoneczników na biurku. -Jestem zajęta, to coś pilnego? -Chłopak westchnął, a ja sama źle się czułam z tym, że byłam dla niego taka oschła. Tylko nie potrafiłam nic z tym zrobić. Taka już byłam zawsze, ciągle się wycofywałam, kiedy coś mi nie pasowało, bo nie chciałam potem cierpieć bardziej.
-Oczywiście. Zawsze przychodzę z pilnymi sprawami. -Powiedział, zagryzając wargę i lustrując mnie od góry do dołu. -Chciałem Cię zobaczyć, po prostu miałem dużo treningów i ciężko było z czasem.
- Nie musisz mi się tłumaczyć. -Pokręciłam szybko głową.
-Masz rację, Lena. -Powiedział na chwilę, odwracając wzrok. Oparł się plecami o ciemne biurko i zacisnął szczękę, myśląc nad czymś przez chwilę. -Problem w tym, że chce Ci się tłumaczyć.
-Chyba nie rozumiem. -Wbiłam wzrok w swoje czarne buty, czując się nieco skrępowana w towarzystwie skoczka.
-Chodźmy na drinka, kawę albo kolację. Obojętnie co, nie daj się prosić. -Zrobił krok w moją stronę, więc przeniosłam wzrok na niego. Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie, bo mimo, że chciałam pójść to nie spodziewałam się takiej propozycji z jego strony. Na jego twarzy pojawił się jak zwykle szeroki uśmiech i urocze dołeczki. Chwycił kosmyk moich ciemnych włosów i włożył go delikatnie za ucho. Poczułam dość przyjemny dreszcz.
CZYTASZ
Kiss me slowly // ANDREAS WELLINGER
FanfictionNajgorzej kiedy zawiodła osoba, dla której dałabyś sobie obciąć obie ręce. Najgorzej gdy ta osoba nigdy nie istniała, albo dawno umarła i nigdy nie mogła Cię zawieść. A ty? A ty nie miałabyś teraz rąk. Lena spełniająca się w swoim zawodzie, młoda ko...