Dwa miesiące temu, myślałam, ze moje życie nabrało cieplejszych kolorów,
Że w ogóle nabrało jakichkolwiek kolorów.
Niegdyś wyprane szaro-różowe kwiaty, teraz były słodko różowe,
Szarawo-niebieskie niebo, które sprawiało wrażenie płaczącego, było szczęśliwie błękitne.
A nawet ja,
Przestałam tak często nakładać moje maski,
Wiec, czemu znowu wszystko jest wyprane z radości i soczystych kolorów?
Jednak ma miłość nie ma z tym nic wspólnego,
Kocham ją w dalszym ciągu tak jak ją kochałam, a nawet mocniej,
W dalszym ciągu zrobiłabym dla niej wszystko.
Wina leży po stronie tej czarnej postaci,
Co siedzi przede mną,
I uśmiecha się szeroko, lekko przechylając głowę,
A tuż obok niej znajduje się inna postać,
Ma zmienne humory...
A ta ciemna, pocięte ręce
.
.
.
To wprawiają mnie w humor, w którym jestem
Dziś jednak to przekracza jakiekolwiek granice,
Mam ochotę zażyć tabletki by zbudować z nich mur odgradzający mnie od nich,
Problem w tym, że ich nie posiadam
I muszę się męczyć z nimi całkowicie sama.
..
..
..
Mam wrażenie, że są bliskie wyniszczenia mnie,
A ja nijak mogę sobie pomóc,
Moja asystentka socjalna i psycholog szkolny również,
Gdyż bez zgody mojej mamy nic nie da się zdziałać,
Mam ochotę płakać z powodu mojej bezsilności i zniszczonej psychiki,
Jednak mam cichą nadzieje,
Że kiedyś je zostawię,
I pójdę tą drugą drogą,
Pozbawioną chorób psychicznych.
![](https://img.wattpad.com/cover/166769126-288-k891314.jpg)
CZYTASZ
Troche Sztuki
شِعرTu będą tylko moje melancholijne wierszydla, czy przemyślenia, mood'y czy inne.