Baekhyun zawsze był ciamajdowaty. Dla niego nawet prosta podłoga była niekiedy torem przeszkód (pomijając te momenty gdy z powodu zbyt wielu procentów widział potrójne schody prowadzące do monopolowego). Często się wywracał, potykał i obijał. Jego poprzednia pracodawczyni wywaliła go z hukiem za notoryczne wywalanie tacy z naczyniami i tłuczenie szklanych dzbanków. Od tamtej pory unikał pracy na stanowisku kelnera jak ognia.
Praca jako pokojowy nie był jego szczytem marzeń ale zarobić jakoś na jedzenie musiał. A matka ostatnio wyzwała go od grubasów gdy znalazła w jego pokoju cztery opakowania po karmelowych donutach (pakowanych po 12 sztuk w jednym). Baekhyun lubiał swoje boczki. Jego boczki dodawały mu odwagi i pomagały podczas bardziej stresujących sytuacji (miał dziwny zwyczaj obejmować się rękoma i ściskać je do upadłego aż nerwy mu mu nie puszczą).
Ale wróćmy do tego nieszczęsnego popołudnia gdy Baekhyun wjebał się do pokoju swojego Przyszłego Męża...
*
Baekhyun patrzył wkurzony, jak blondyn odchodzi by sprawdzać inne piętra i pracę reszty osób, i nie patrząc tak naprawdę co robi (często mu się to zdarza) otworzył kartą magnetyczną jeden z pokoi. Jedną milionową sekundy się wahał ale już było za późno. I to nie dlatego, że otworzył za szeroko drzwi czy dlatego, że gość już go zobaczył. Nie. Było za późno, bo Byun zahaczył stopą o próg i pierdolnął z całej siły w ścianę obok przy okazji dostając klamką w brodę.
Leżał jak kłoda na podłodze stękając z bólu. Masował swoją obolałą brodę a gdy otworzył oczy, z przerażeniem ujrzał pokój pełen rzeczy i otwartą walizkę. W łazience świeciło się światło i widać było cień wysokiego mężczyzny i Baekhyun już wiedział.
Był w dupie.
No nie tak dosłownie.
Ale był tak głęboko w dupie, że nawet wstać nie mógł bo gdy próbował, potknął się ponownie i uszkodził sobie nadgarstek.
-Kurwa jego mać! - Syknął, modląc się by facet nie wyszedł. Lecz wszystko szło nie tak jak różowowłosy by chciał. Gość, zaalarmowany hałasem, wyszedł z łazienki i ku przerażeniu młodszego, miał na sobie jedynie ręcznik na biodrach.
-Co tu sie dzieje? - zapytał zaskoczony, podnosząc jedną brew do góry, widząc... to.
-Przepraszam! - pisnął Byun zasłaniając oczy.
-Hej, nic ci sie nie stało? - Podszedł do Baekyuna i złapał go za ręce, pomagając wstać. Młodszy stęknął czując ból w nadgarstku.
-Jeszcze raz przepraszam najmocniej! To był wypadek! - Baekhyun wręcz płakał. Ukłonił się najniżej jak mógł i modlił się w duchu by ten zajebiście-przystojny-facet-nie-z-tego-świata nie naskarżył na niego Krisowi.
-Hej, jest wszystko w porządku. Twój nadgarstek natomiast nie wygląda za dobrze. Trochę się śpieszę, więc nie mam jak ci zbytnio pomóc ale w tylnej kieszonce walizki mam bandaż w razie czego. I następnym razem uważaj na siebie słodziaku.
SŁODZIAKU?!
-Dzię... Dziękuję ale mamy apteczkę na zapleczu... jeszcze raz proszę o wybaczenie. - Ukłonił się i wyskoczył z pokoju niczym z procy, kątem oka taksując klatę Pana Przystojniaka, a było na co patrzeć.
Zamknął szybko drzwi i uciekł za wózek do stojącego w osłupieniu Do. Chłopak patrzył na niego jak na kosmitę i widać było, ze chce coś powiedzieć ale z ust wychodziło mu tylko powietrze.
-NO CO?!
-Kto kurwa był?!
-Nie wiem, ale chce być matką jego dzieci.
*
Luhan stał w pralni, przebierając brudną pościel i ręczniki. Jako, że był pyskaty i leniwy, zawsze wysyłali go do najbrudniejszej roboty. Gdy zobaczył wchodzących do pralni Byuna i Kyungsoo, natychmiast wyjął telefon sprawdzając godzinę i aż cicho krzyknął.
-Ta, już 17! Możemy iść?
-Tak, zbieraj się. - Kyungsoo rzucił mu kluczyk do jego szafki.
Szatnia była już pełna. Z kilku szafek waliło znoszonymi butami, gdzieś leżał parasol prawdopodobnie już bez właściciela a ogólny hałas przyprawiał o ból głowy. Luhan jako pierwszy opuścił pomieszczenie, nie chcąc przesiąknąć tą atmosferą wieśniactwa i blebstwa.
Reszta dołączyła do niego chwilę później. Lu widząc szeroki uśmieszek na twarzy Do i tępe spojrzenie u Baekhyuna od razu wyczuł ploteczki.
-Co jest?
-Idziemy do McDonalda coś zjeść, tam ci opowiem.
-Ale ja chcę wiedzieć już!
-Morda Jeleniu. Najpierw jedzenie. Mój brzusio płacze - zastękał różowowłosy.
*
-Pierdolisz!
-Chciałbym.
-Widac było coś przez ten ręcznik?
-Niestety nie - westchnął zasmucony Byun. - No ale ta klata... Marzenie każdego prawilnego geja. Aż bym lizał.
- Chłopaki...
-No ja tam swojego Sehuna to tak czasami języczkiem drażnię, że jest twardy jak skała
-Chłopaki...
- Ehhh... Gdybym wiedział jak się nazywa i gdzie mieszka to bym kupił mu pierścionek...
-A tak w ogóle to wymyśliłeś już jak go będziesz brał w waszą noc poślubną?
-Boze drogi! Zamknijcie się!!!
Luhan przewrócił oczami.
-Tez byś mógł sobie kogoś znaleźć, frustracja rozniesie cię od środka kiedyś.
-Nie chcę. - Burknął obrażony Do.
-Całe życie na ręcznym chłopie.
-Oj zamknijcie te swoje zboczone twarze, nie każdy chce tu słuchać o waszych pozycjach seksualnych.
- To mają pecha - stwierdził Jeleń siorbiąc coca-colę.
- Jesteście niemożliwi
A/N hejo hejo ^^ za błędy przepraszam i mam nadzieję, że się podoba :3
CZYTASZ
Pokojówka | Chanbaek
FanfictionTrzech niepoważnych przyjaciół, wielkie miłostki, codzienne problemy i wpadka po wpadce. Baekhyun nie wie czy nie przesadza z wydawaną kasą ale zwala winę na Mopsiki, Kyungsoo szybciej się potnie i zagłodzi niż przyzna do zakochania a Luhan właśnie...