2.4 Tak łatwo Cię znienawidziłem.

20 1 0
                                    

Rozdział bardzo emocjonaly, więc włącz muzykę.

Dodam, że nie jest sprawdzony więc literówki napewno będą. 

Jechałam zapełnionym autobusem do domu Collerów, stresowałam się jak nigdy. Czułam się jak bym jechała na ścięcie głowy. W uszach grała mi muzyka, ale moje myśli były o wiele głośniejsze.  Wysiadłam obok domu bruneta, wzięłam głęboki wdech i ruszyłam co było cudem ponieważ moje ciało było sparaliżowane, nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Dlaczego ja w ogóle tam idę, dokładnie wiedzą jak to będzie wyglądać. Zatrzymałam się przed białymi drzwiami i zapukałam lekko w drzwi, moje tętno przyśpieszyło kiedy zobaczyłam matkę chłopaka. 

-Witaj, Nancy, wchodź skarbie.-powiedziała radośnie, a ja przysięgam że miałam ochotę krzyknąć jej, żeby przestała tryskać radością, skoro nic nie jest dobrze. Jednak wymusiłam uśmiech i przywitałam się z brunetką. Skierowałam się na schody, licząc każdy z nich. Patrzyłam na ściany, na których wisiały zdjęcia, wszystkie ważne momenty zostały tam uwiecznione.  Kolejny raz zatrzymałam się w miejscu i spojrzałam na zdjęcie oprawione w białą ramkę, pamiętam te zdjęcie... Szłam z brunetem do drugiej klasy podstawówki, trzymaliśmy się za dłonie, a na naszych twarzach gościł  uśmiech od ucha do ucha. Ruszyłam dalej, nie patrząc na fotografię, nie chciałam płakać. Zapukałam do drzwi bruneta, ale nie usłyszałam odpowiedzi, więc weszłam tak jak robiłam to zawsze. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam okropny bałagan, i jego. Siedział na podłodze trzymając rysownik, obok niego leżało mnóstwo mazaków, kredek i piórnik, który pamiętam do dziś. Cholera, ma już tyle lat, zabawne że pamiętam każdy jeden szczegół związany z nim. 

-Cześć.-wychrypiałam i ustałam obok niego, chłopak podniósł głowę i westchnął głośno. Usiadłam obok niego i spojrzałam co rysował, na kartce widniał piękny obraz przedstawiający jego sny, chłopak zawsze przenosił swoje sny na papier. Miał okropnie dobrą pamięć do wszystkiego.

-Leondre, nie możesz mnie ignorować wieczność, porozmawiaj ze mną.- odważyłam się powiedzieć koleje zdanie, ryzykowałam dużo.- Proszę.-jęknęłam i dotknęłam jego ramienia. 

Brunet odwrócił głowę w moją stronę, patrząc na mnie swoimi brązowymi oczami, które przysięgam bolały gorzej niż jaki kolwiek inny ból, nie ważne czy psychiczny, a może fizyczny. 

-Wydaje mi się, że powiedziałem Ci wszystko.-warknął i zrzucił moją dłoń z jego ramienia. 

-Właśnie, że nie. Zostawiłeś mi pieprzone listy, w których napisałeś tyle słów, a teraz nienawidzisz mnie bardziej niż siebie, za co? Za to, że nie pokazywałam Ci, że cię kocham? No nie wiem, może bałam się że zepsuję to naszą przyjaźń, czy dlatego że siedziałam przy Twoim łóżku w szpitalu, miałam odejść? Dać Ci tak po prostu odejść z tego świata, wolałabym żebyś nienawidził mnie do końca życia ale żebyś żył. Nie dla mnie, może być dla kogo kolwiek. Mimo to nie rozumiem Twojego zachowania.-powiedziałam i czekałam na jego reakcje. Brunet wlepiał swój wzrok w rysownik, nawet nie drgnął. Tak jak by słowa przelatywały mu i nic nie znaczyły. 

-Może czas przestań zachowywać się jak rozpieszczony gówniarz i zacząć rozmawiać, co?-prychnęłam. 

-Może czas sobie mnie odpuścić-parsknął. Podniósł głowę, na wysokość mojej i spojrzał mi prosto w oczy, z dnia na dzień stawał się moim lękiem, a jednocześnie był uzależnieniem, ranił mnie, a ja potrzebowałam go więcej. 

Nie odpowiedziałam nic, po prostu przyciągnęłam kolana go brody i oparłam się o nie. Spuściłam głowę i zamknęłam oczy. Łzy zaczęły wydobywać się z moich oczu, nie miałam siły ich nawet ze trzeć, po prostu spadały.  Muszę być silna. Podniosłam głowę i złapałam bruneta za ramiona, wymuszając żeby na mnie spojrzał. 

Letters only for u/ druga częśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz