2|forbearance

637 91 58
                                    

Ciemne włosy upięte w wieczną kitkę, lekko ubrudzone, gdzieniegdzie nawet posklejane

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ciemne włosy upięte w wieczną kitkę, lekko ubrudzone, gdzieniegdzie nawet posklejane. Niebieski of farby pędzel w jej ręku, a ona stała w bezruchu czując tylko jak kropla po kropli, farba spada na jej świeżo umytą podłogę. 

Wdech wydech, jeszcze raz. "Postaraj się." Mówiły głosy w głowie, gdy dotykała swoim narzędziem kolorowego płótna. Piękne barwy, coś na wzór nieba, przypominając jej starożytne wierzenia, a bardziej olimp, wyłaniający się zza chmur.

Woda nabrała niebieskiej barwy. Ponowne niepewne maźnięcie zabrudzonym kolorowymi smugami pędzlem. I jeszcze jedno. Kolejne kolory i coraz pewniejsze ruchy, zawsze lubiła niebo, a szczególnie w trakcie burzy. Napędzało ją i dawało siłę, której nie znała "kiedyś się dowiem" zapewniała się pustymi słowami. 

Kilka kroków w tył. Ocena. Mały uśmiech. I tak następne kilka godzin.

Pędzel zanurzył się w wodzie, następny i tak jeszcze kilka, kolorowe fale spływały brudząc śnieżnobiałą umywalkę.

Wróciła do swojego pokoju, rozejrzała się, skończony już obraz, burzliwego nieba ozdobił i tak zapchaną innymi dziełami ścianę. Kochała otaczać się zewsząd sztuką, w każdej postaci.
Niestety wszystko kończy się wraz z nadchodzącym czasem, a ta go miała bardzo mało. 

Zdjęła swój biały fartuch i rozpuściła włosy, pozwalając im swobodnie latać na wietrze. Może nie była to do końca zima, ale ciężka i późna jesień, dająca o sobie znać na każdym kroku, to wiejąc to obdarzając deszczem.

               Stała w zatłoczonym autobusie otoczona ludźmi, wlepiła wzrok w okno czując na sobie kilka wścibskich spojrzeń, niczym eksponat w muzeum przeznaczona do oglądania, ścisnęła mocniej czarną autobusową poręcz nie przejmując się jej lepkością.

Wybiegła na odpowiednim przystanku. ''Nigdy więcej.'' Powtarzała, a następnie siadała na przystankowej ławce gdyż była zbyt leniwa by iść pieszo. Przechodni nigdy nie byli dyskrectni, przynajmniej nie z nią. Dawali jej te spojrzenia, nie do końca uzasadnione czy są one z podziwu, czy zazdrości. 

Jimin stał pod odpowiednią salą czekając na przyjaciółkę, ignorując zawistne i pogardliwe spojrzenia ze strony rówieśników przytuliła przyjaciela witając się krótkim cmoknięciem w policzek. ''Jak spędziłaś swój weekend kochana?" Uśmiechnął się szczerze. 

"Całkiem dobrze, namalowałam w końcu coś nowego." Spojrzała na jego rozświetlona twarz i się uśmiechnęła. "Co szczerze jedynie mnie pogrążyło w nadrabianiu materiału."

Chłopak zaśmiał się, chowając tym sposobem swoje ciemne oczy. Pomierzwił jej włosy, od razu zostając uderzony przez nią w ramie. "Jakby inaczej, od kiedy cię znam jeszcze nigdy nie widziałem cię przygotowanej do czegokolwiek.

"Co poradzę, że jestem samotnym artystą z zagubioną duszą." Westchnęła, spuszczając głowę. "Ale co ty możesz wiedzieć skoro jedyne co robisz w wolnym czasie to badanie robaków zza swoją szafą."

íncredíble creatíon ✫ Kim Taehyung ✫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz