4

1.4K 127 29
                                    


–Powiedz mi Naruto dlaczego podróżujesz sam? Nie powinieneś być w domu z rodzicami? –Zapytał Jiraya podczas kolacji w niewielkiej gospodzie, w której się zatrzymali. –Nie żyją. Zostali zabici kiedy na naszą wioskę napadnięto. Teraz idę do wujka. Mieszka w ukrytej wiosce cienia w kraju demonów. –To bardzo daleko, mam nadzieję, że się nie obrazisz jeśli cię odprowadzę. –Odparł mężczyzna i zapłaciwszy za posiłek udał się do ich pokoju.

Kiedy dyli już w środku pomieszczenia Jiraya powiedział, że musi coś jeszcze załatwić na mieście i wyszedł. –No to mamy go z głowy na dobre kilka godzin.Skąd możesz to wiedzieć.-Po drodze były gorące źródła, które zamykają o dziesiątej, a jest dopiero szósta. –I co to ma do rzeczy? –Założę się, że poszedł podglądać kobiety w kąpieli, lub jak on woli to nazywać „zbierać materiały do swoich książek". –A tak swoją drogą skąd go znasz? –Był przyjacielem mojej poprzedniej jinchuriki. –A jaka ona była? –Kushima? Nawet podobna do ciebie. Heh pamiętam, że nazywano ją „Krwawą Habanero". Nie jestem tylko pewny czy to z powodu koloru włosów czy dlatego, że każdy kto się z nich śmiał udawał się na przymusowe L4. Jednak każda potwora znajduje swojego amatora gdyż zakochał się w niej ze wzajemnością Minato Namikaze i żyli razem krótko, ale szczęśliwie.

Przez następne dwie godziny chłopiec słuchał anegdot lisa o życiu czwartego i jego żony. Dowiedział się między innymi, że Kurama został zmuszony do zaatakowania konohy przez zamaskowanego Ucziche, który podawał się za Madarę, choć to było niemożliwe bo musiałby mieć ze sto lat. Wiedziony ciekawością Naruto zapytał o coś jeszcze. –Kurama znałeś moich rodziców? –Przecież cały czas ci o nich opowiadałem. –CO?! –Wykrzyczał w myślach chłopiec, ale lis nie zdążył mu odpowiedzieć bo w tym momencie do pokoju wpadł Jiraya a za nim grupa wściekłych ludzi. Fakt, że niektórzy byli mokrzy i w ręcznikach potwierdził przypuszczenia lisa na temat poczynań żabiego pustelnika (jeden z przydomków Jirayi aut.). Widząc nieciekawą sytuację i możliwość utraty nowo zdobytego ochroniarza Naruto postanowił wykorzystać fakt, że fizycznie ciągle jest małym dzieckiem, zrobił więc minę smutnego szczeniaczka i odezwał się do nowo przybyłych ludzi. –Pseplasam dziadziuś ciongle lobi dziwne zecy. Kiedy babunia udezyła go patelniom tloske mu sie pomiesało w gówce.

Widząc te scenę ludziom jakoś przeszedł zapał do garbowania skóry, choć wciąż patrzyli na białowłosego z nieskrywaną wrogością. Kiedy opuszczali pokój jeden z mężczyzn rzucił do Jirayi żeby więcej nie pokazywał się w ich wiosce po czym wyszedł.

Kiedy kładli się spać Jiraya rzucił do Naruto. –Dzięki za pomoc. –Nie ma potrzeby dziękować. Pomogłem ci lecz nie dla ciebie tylko dla siebie. Lepiej podróżować z kimś kto cię obroni w razie potrzeby. –Odpowiedź zszokowała mężczyznę. Zachowanie chłopca przerażało białowłosego. Najpierw zamiast błagać o litość jak zrobiłaby większość dzieci zabił bandytę, który go zaatakował. Potem zachowywał się jakby nic się nie stało. Następnie okłamał tamtych ludzi, by na koniec powiedzieć, że pomógł mu tylko dla własnych korzyści. A jakby tego było mało na koniec dochodziły pozbawione radości z życia oczy, Jiraya widział je już wielokrotnie, ale u dorosłych ninja, którzy wiele stracili i jeszcze więcej widzieli. Te oczy całkowicie nie pasowały do trzyletniego chłopca.

Nagle Jiraya poczuł czyjąś obecność. Ta niespotykana moc sprawiła, że poczuł dreszcze na plecach. Uznał jednak że mu się tylko wydawało bo zniknęła równie szybko jak się pojawiła.

Przepraszam po prostu piszę kiedy mam wenę dlatego rozdziały pojawiają się tak nieregularnie.

Naruto syn Kuramy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz