Naruto nie mógł uwierzyć, że przez całe życie jego jedynym przyjacielem był dziewięcio ogoniasty największy postrach wioski ukrytej w liściach. Zastanawiał się właśnie czy może zaufać biju lecz przypomniał sobie te wszystkie chwile, w których lis jako jedyny okazywał mu wsparcie i dodawał otuchy, postanowił więc dalej ufać Kuramie. –Naruto jeśli mamy stąd uciec powinieneś zacząć trenować bo inaczej daleko nie uciekniemy. Odezwał się lis. –Dobrze, ale co będziemy ćwiczyć. –To będzie prosty trening. Ciało wzmocnisz wzmocnisz poprzez robienie pompek i przysiadów, a ducha i czakrę medyacją. –Ale czy to nie będzie wyglądać podejrzanie? –A dlaczego miałoby tak wyglądać? Przecież tobie praktycznie nie wolno opuszczać pokoju chyba, że na posiłek lub za potrzebą, a na wycieczki zabierają cię tylko po to by hokage ich nie opierdolił. Poza tym tak naprawdę mają cię w dupie tak głęboko jak tylko się da. –Hej Kuu, a właściwie to czemu trzeci tak się o mnie troszczy? –Bo obiecał to twojemu ojcu. Jeśli to wszystko w ogóle można nazwać troską. W końcu jedyne co robi to przychodzi raz na cały tydzień rzuca ci trochę kasy mówiąc, że to na twoje codzienne potrzeby i znika bez śladu. A teraz lepiej się obudź zbliża się ranek. Tymi słowami chłopiec został pożegnany przez lisiego demona o dziewięciu ogonach i chwilę później obudził się we własnym łóżku skąpany w promieniach słońca.
Od pierwszego spotkania Naruto i Kuramy minęło już sześć dni. Zgodnie z zaleceniami lisiego demona chłopiec ciężko ćwiczył aby jak najszybciej móc oddalić się od wioski liścia, kiedy odbędzie się wycieczka do lasu.
Naruto znajdował się w sklepie i kupował zapasy na drogę. W jego koszyku znajdowało się kilka paczek ramenu w proszku, batony energetyczne i kilka innych produktów. Chodząc między regałami słyszał nieustannie wypowiadane szeptem wyzwiska. Demon. Potwór. Powinni go wygnać z wioski. –Pozostań głuchy na ich słowa nienawiści, tak jak oni byli głusi i ślepi na twą rozpacz i twe prośby o pomoc. Zresztą niedługo nie będziesz musiał tego słuchać. –Usłyszał blondyn. Podniesiony na duchu chłopiec poszedł do działu z akcesoriami dla ninja po pigułki żywieniowe. Zaletą tych pigułek było to, że mimo niewielkich rozmiarów zawierały dość substancji odżywczych by zapewnić siłę dorosłemu mężczyźnie i były dość tanie. Ich minusem natomiast był fakt ,że nie zaspokajały głodu jako takiego i były paskudne w smaku. Naruto wiedział jednak, że będzie ich potrzebować, więc postanowił je kupić. Lecz pojawił się mały problem. Chłopiec sięgał tylko do czwartej półki a opakowanie było na piątej. Jednak znikąd przyszła pomoc w postaci na oko dwunasto letniego chunnina z herbem klanu Uchiha na ramieniu, który podał mu opakowanie i poszedł w swoją stronę. –Dziękuję Itachi.-Powiedział nieśmiało blondyn. Zapłaciwszy za wszystko Naruto udał się do sierocińca gdzie położył się spać, w końcu jutrzejszy dzień miał zmienić całe jego życie.
Mam nadzieję, że się podoba.
CZYTASZ
Naruto syn Kuramy.
FanfikceNaruto ucieka z Konochy i zostaje przygarnięty przez Kuramę. Reszty dowiecie się czytając.