"Nie drażnij bardziej rozdrażnionej kobiety. Ostrzegam cię."
Tydzień później, pałac Topkapy
Księżniczka wysłała kolejny list do ojca, w którym przedstawiła pomysł Sułtana, który wydawał się jej bardzo dobrze przemyślany i warty uwagi. Przez cały tydzień Harika hatun starała się przekonać Prenses, że to nie ona podała truciznę na jej stół. Była jej bardzo oddana i niezawodna. Plan Sułtanki Neslihan i Hasana ăgi stał pod znakiem zapytania, gdyż Sułtan nakazał bardziej restrykcyjne kontrole służby i dziewcząt w haremie. Chciał mieć pewność, że nikt niczego nie przemyca cichaczem do pałacu. Praktycznie cała służba na to narzekała, a zwłaszcza Sümbül ăga, gdyż nie mógł kupować na targu tyle słodkości co zawsze. Był na to obrażony na cały świat.
Jednak nie umywało się to do humoru księżniczki. Miesięczne dolegliwości niefortunnie dały o sobie znać. Z anielskich dotychczas oczu, biła teraz niechęć i surowość. Wszyscy w haremie chodzili jak na szpilkach. Sułtanka Matka kilka razy spotkała się z młódką. Uśmiechnęła się i rzekła pocieszające "moje ty biedactwo...". Na te słowa zaciskała usta w wąską kreskę. Sułtan był zajęty, więc nie spotkali się ani razu i wszyscy wiedzieli, że lepiej dla niego. Łukasz wziął sprawy w swoje ręce i dzielnie dotrzymywał towarzystwa księżniczce. Najczęściej spędzali czas w ogrodzie. Harika hatun nie odstępowała swojej wybawczyni na krok, bez mrugnięcia okiem znosząc jej zgryzliwości.Komnata Sułtana
Padyszach oczekiwał dzisiaj Osmana Beya, który zajął się sprawą ataku w tawernie. Wielki Wezyr pomagał mu, jak tylko mógł, ale też miał ręce pełne pracy. Doszły ich słuchy, że Chanat Krymski wysłał jakiś ludzi na ziemie Imperium i trzeba było to sprawdzić. Był to jedyny punkt zaczepienia, jeśli chodzi o podejrzaną grupę ludzi w mieście. Może dałoby się to połączyć?
Sułtan właśnie skończył przeglądać dokumenty, które wczoraj zostawił do przejrzenia, kiedy do środka wszedł Saladyn.
- Panie, przyszedł Osman Bey.
- Wpuść go i niech to oświadczenie Wielkiemu Wezyrowi. - rzekł Çihangir i podał mu złotą tubę z listem w środku.
Ăga ukłonił się i wyszedł z komnaty, aby spełnić jego rozkaz. Próg przekroczył Osman i ukłonił się nisko.
Kiedy wyprostował się, w oczy rzucało się to, że był blady i lekko zamyślony, a nawet wystraszony. Padyszach zauważył to i spojrzał na niego ze zdziwieniem. Cóż mogło poruszyć tego nieustraszonego męża stanu? Nie miał problemu z zabijaniem i rzeczami wymagającymi opanowania czy chłodnej kalkulacji.
- Co się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
- Gorzej Hunkarim! Nieuważnie obszedłem się z...
- Mihrimah? - przerwał mu z niedowierzaniem.
- Nie na Allaha! Sułtanka jest najspokojniejszą i najżyczliwszą osobą w pałacu!
Sułtan uśmiechnął się pod nosem. Ciekawe czy jego siostra wie, jak jest wychwalana przez Beya nad niebiosa. Jednak na razie jej tego nie powie. Niech sama to usłyszy z jego ust.
- A więc co się stało?
Mężczyzna wziął bardzo głęboki wdech. Nie wiedział jak to przedstawić najdelikatniej i tak, żeby nie wyjść na tchórza.
- Spotkałem Prenses. Życzyłem jej dobrego dnia. Bóg mi świadkiem, nie poplątałem się w słowach, nie użyłem żadnego niestosownego zwrotu i ukłoniłem się nisko! Panie gdybyś widział jej spojrzenie! Myślałem, że zamarznę tak, jak stoję. Potem mruknęła coś niewyraźnie, machnęła dłonią i odeszła szybkim krokiem. Całe życie stanęło mi przed oczami w tej jednej chwili!
Pierwszą reakcją Çihangira było zdziwienie. Potem zaś wybuchnął śmiechem. Serdecznym i głośnym. Bey zaczerwinił się i zmieszał.
- Czy ty właśnie chcesz mi powiedzieć, że przestraszyłeś się księżniczki?
- Panie z całym szacunkiem, ale rozdrażniona kobieta jest bardziej niebezpieczna niż cokolwiek na świecie.
- W takim razie radziłbym ci już się przyzwyczajać. Co będzie, jak się ożenisz? - zapytał z cwanym uśmiechem Padyszach.
Osman na chwilę znieruchomiał. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale nie wiedział co.
- A więc to koniec mojej wolności! Kim jest ta diablica? - wypalił zanim zdążył się ugryźć w język.
- Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas. Zwracam tylko uwagę, że być może w przyszłości będziesz mieć żonę.
Bey odetchnął z ulgą. Już myślał, że decyzja zapadła i nie ma jak się z tego wymigać. Jak tylko ktoś wspomni mu o ślubie, czy żonie, nawet jeśli byłaby to Sułtanka Hürrem, to on zaraz będzie udawał chorego, albo prosi o wysłanie Padyszacha na drugi koniec świata. To powinno odstraszyć potencjalne kandydatki.
- A teraz powiedz mi, czego się dowiedziałeś.
- Przepytałem właściciela tawerny i jej stałych bywalców. Zdołali tylko stwierdzić, że czasami pojawiały się tam osoby, które przesiadywały cały dzień ze zasłoniętymi twarzami i obserwowały przychodzących ludzi. Podobno najczęściej zjawiali się podczas moich lub Wielkiego Wezyra wizyt. Poza tym ci, co nas zaatakowali, nie mieli przy sobie nic szczególnego. Wyposażeni byli jak zwykli mieszkańcy stolicy.
- Niedobrze. Staliście się celem naszych wrogów.
- Może ich przyjść nawet cała setka, ale przysięgam, że im się nie damy!
Çihangir skinął głową z uśmiechem. Wiedział, że ma szczęście, posiadając takich ludzi. Byli wierni, oddani i pomysłowi. Ze świeczką takich szukać.
- Trzeba będzie ostrzec moją matkę. Będzie musiała wziąć ze sobą więcej straży, kiedy będzie wybierać się do fundacji.
- Nie omieszkam przekazać tego Sułtance.
- W takim razie uczyń to niezwłocznie.
Osman ukłonił się i opuścił komnatę Padyszacha. Wszyscy powinni być teraz czujni i uważni. Wróg czai się za rogiem.
CZYTASZ
Wspaniałe Stulecie: Panowanie Çihangira
Fiksi PenggemarCzarne chmury pojawiły się nad Stambułem i nastały niepewne czasy. Sułtan Sulejman umiera z powodu choroby, całe Imperium pogrąża się w rozpaczy. Jego jedynym żyjącym potomkiem jest Książę Çihangir. Jest on kaleką i nigdy nie śmiał nawet marzyć o zd...