LEW Z NEMEI VIII

76 0 0
                                    

Sir Joseph przyjął Herkulesa Poirot w gabinecie.- I co, panie Poirot? - zapytał. - Ma pan się czym pochwalić?- Pozwoli pan, że najpierw o coś spytam - odrzekł detektyw, sadowiąc się w fotelu. -Wiem, kto jest przestępcą, i sądzę, że mógłbym dostarczyć wystarczającychdowodów do skazania tej osoby. Wątpię jednak, żeby w takim wypadku odzyskał panpieniądze.- Nie odzyskałbym własnych pieniędzy?Sir Joseph spurpurowiał.- Ja jednak nie jestem policjantem - ciągnął Herkules Poirot. - W tej sprawie działamwyłącznie w pańskim interesie. Myślę, że mógłbym odzyskać pańskie pieniądze, podwarunkiem, że nie będzie pan wszczynał dalszych kroków.- Hę? - bąknął sir Joseph. - Trzeba by nad tym pomyśleć.- Decyzja należy do pana. Szczerze mówiąc, sądzę, że w interesie publicznympowinien pan oddać sprawę do sądu. Większość ludzi byłaby tego zdania.- A, na pewno - zareplikował ostro sir Joseph.- W końcu to nie ich pieniądze diabli by wzięli. Jednego nie znoszę, żeby mnie ktośokradał. Jeszcze nikt nigdy nie okradł mnie bezkarnie.- Cóż więc pan postanowił?- Wybieram forsę! Nikt nie powie, że dałem się naciąć na dwieście funtów!Herkules Poirot wstał, podszedł do stolika i wypisał czek na dwieście funtów, którywręczył rozmówcy.- Niech skonam! - rzekł sir Joseph słabym głosem.- Któż to jest, do diabła?Poirot potrząsnął głową.- Jeżeli decyduje się pan na pieniądze, nie wolno panu o nic pytać.Sir Joseph złożył czek i schował go do kieszeni.- Szkoda. Ale grunt to forsa. Ile jestem panu winien, panie Poirot?- Moje honorarium nie będzie wysokie. Jak posiedziałem, to była zupełnieniepoważna sprawa.Przerwał. - Ostatnio zajmuję się niemal wyłącznie morderstwami... Sir Josephwzdrygnął się.- To pewnie ciekawe? - bąknął.- Czasami. Dziwnym trafem przypomina mi pan jedną z pierwszych spraw, któreprowadziłem jeszcze w Belgii... protagonista był nadzwyczaj podobny do pana. Był tobogaty fabrykant mydła. Otruł żonę, żeby poślubić swoją sekretarkę... Tak,podobieństwo doprawdy niezwykłe...Z ust sir Josepha wydarł się cichy dźwięk: wargi mu zsiniały, rumieńce odpłynęły żpoliczków, oczy wyszły z orbit. Osunąwszy się w fotelu, wpatrywał się w detektywa.Po chwili drżącą ręką sięgnął do kieszeni. Wyciągnął czek i podarł go na strzępy.- Było, nie ma. Niech pan to potraktuje jako swoje honorarium.- Ależ, sir Joseph, moje honorarium nie byłoby aż tak wysokie.- Nie ma o czym mówić. To dla pana.- Wyślę ten czek na jakiś cel dobroczynny.- Niech go pan sobie wysyła, gdzie się panu żywnie podoba.Poirot pochylił się w fotelu.- Nie muszę panu chyba tłumaczyć, sir Joseph, że w pańskiej sytuacji powinien panzachować daleko idącą ostrożność.- Może pan być spokojny - odparł sir Joseph ledwie dosłyszalnym szeptem. - Będęostrożny.Herkules Poirot wyszedł.- A jednak - mruknął pod nosem, schodząc po schodkach na ulicę. - Nie myliłem się.

12 prac Herkulesa - AGATHA CHRISTIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz