Tom zajmował małe mieszkanie nad sklepem swoich pracodawców. Chociaż właściwie, trudno nazwać mieszkaniem niewielki pokój. Miejsce nie było przyjemne, więc mężczyzna spędzał tam niewiele czasu. Wracał tylko na noc. Za dnia zazwyczaj szukał nowych przedmiotów zdatnych do sprzedaży.
W ciągu ostatnich paru dni starał się jak najczęściej być w sklepie. Liczył, że w drzwiach pojawi się pewna znajoma szatynka. Czwartego popołudnia już stracił nadzieję. Właśnie miał zamykać, kiedy usłyszał dzwonek oznajmiający wejście gościa.
Przyszła. Miała na sobie czarny płaszcz, usta pomalowała czerwoną szminką. Włosy układała w delikatne loki spływające do ramion. Wyglądała bardzo elegancko. Pewnie przyszła prosto z pracy, pomyślał. Rozglądała się po pomieszczeniu.
- Tego lepiej nie dotykaj – upomniał ją, gdy wyciągnęła rękę w stronę niewielkiego lusterka w srebrnej oprawie.
- Dlaczego?
- Cóż, powiedziałbym ci, ale jako że stoisz na straży magicznego prawa, wolę się nie narażać.
Uśmiechnęła się lekko.
- Twierdzisz, że masz tu cos nielegalnego?
- Do niczego się nie przyznaję – Tom także się uśmiechnął.
Znowu ta niezręczna cisza. To nie tak, że nie mieli sobie nic do powiedzenia. Mieli, i to nawet za dużo.
- Możemy tu porozmawiać? – zapytała.
- Tak. Właścicieli nie ma. Nikt nas nie podsłucha.
Usiadła na najbliższym krześle.
- Zatem słucham. Chcę wiedzieć wszystko, od ukończenia szkoły aż do momentu, w którym zobaczyłam cię w salonie mojej ciotki.
- W porządku – odparł, także znajdując sobie miejsce do siedzenia – ale pod warunkiem, że ty także wszystko mi opowiesz. Od ukończenia szkoły, aż do momentu, w którym zobaczyłem cię w salonie twojej ciotki.
Lydia uśmiechnęła się zadziornie.
- Zgoda, panie Riddle.
![](https://img.wattpad.com/cover/181655058-288-k752529.jpg)
CZYTASZ
Vow | Tom Riddle
Fanfiction- Bujdka! - zawołała Lydia, wchodząc do mieszka Chefsiby Smith. Skrzat zmaterializował się przed kobietą. - Witam panienko. Ciocia panienki jest w salonie, przyjmuje gościa. - W takim razie, zobaczmy co to za gość - odparła kobieta, podając skrzatu...