Napisałam, to się podzielę.
---
31 października 1981
Tom spojrzał na postać śpiącą obok niego na łóżku. Mógłby wpatrywać się w nią godzinami. Gdy spała wyglądała tak spokojnie i ten spokój udzielał się też jemu. Obserwował jej oddech, delikatny i miarowy. Zastanawiał się, o czym śni. Niektórzy twierdzą, że sny to nasza podświadomość. Nieraz kusiło go, aby zajrzeć do jej umysłu i dowiedzieć się o jej marzeniach sennych, jednak zawsze się powstrzymywał. To było jak zakazany owoc, balansowanie na granicy pokusy i grzechu. Ta odrobina tajemniczości fascynowała go, a poza tym ufał jej jak nikomu i nie chciał przekraczać pewnych granic.
Tej nocy nie mógł jednak z nią zostać. Bezszelestnie wstał z łóżka, zabrał różdżkę i pelerynę. Chwycił za klamkę.
- Dokąd idziesz, Tom?
Westchnął, przymykając oczy.
- Muszę to zrobić.
- Tom, rozmawialiśmy o tym. Proszę cię, zostań ze mną.
- Nie potrafię działać z myślą, że na świecie jest ktoś, kto może mnie pokonać.
- Dobrze wiesz, że jest taka osoba. I nie mówię o tym chłopcu. Dopóki Dumbledore chodzi po tym świecie, nie możesz czuć się bezpieczny.
- Nie rozumiesz! Dostałem szansę, wskazówkę, żeby wyeliminować przeciwnika, dlaczego nie chcesz, abym to zrobił?
Lydia wstała z łóżka i założyła jedwabny szlafrok. Podeszła do Toma i położyła mu rękę na policzku.
- To dziecko. Nie chcę, żebyś krzywdził dzieci, przecież wiesz dlaczego... – powiedziała ze łzami w oczach – Poza tym, przepowiednie to tylko słowa, sugestie, nie zaklęcia.
- „Żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje". Tego właśnie chcesz? Mam oszczędzić chłopca kosztem swojego życia?
- Nie zaczynaj czegoś, czego nie będziesz w stanie zakończyć...
- Pójdę tam i zrobię to, czego los ode mnie chce.
- Skąd wiesz, czego chce los? Jesteś tylko pionkiem w grze, choćby najpotężniejszym ze wszystkich pionków, nadal podlegasz jakiejś woli. Może los chce, aby ktoś inny zrobił pierwszy ruch? Jeżeli teraz wyjdziesz, zaczniesz coś, nad czym stracisz kontrolę, jestem tego pewna.
Spojrzał na nią ostatni raz, choć nie wiedział tego w tamtej chwili. Wyglądała tak pięknie, jak zawsze, tylko te oczy, szklane od łez, smutne... one raniły go najbardziej. Odwrócił się i szarpnął za klamkę.
- Nie chcę cię tracić – powiedziała łamiącym się głosem.
Tom tylko zamknął za sobą drzwi. Ostatni raz...
![](https://img.wattpad.com/cover/181655058-288-k752529.jpg)
CZYTASZ
Vow | Tom Riddle
Fanfiction- Bujdka! - zawołała Lydia, wchodząc do mieszka Chefsiby Smith. Skrzat zmaterializował się przed kobietą. - Witam panienko. Ciocia panienki jest w salonie, przyjmuje gościa. - W takim razie, zobaczmy co to za gość - odparła kobieta, podając skrzatu...