1

1.7K 68 58
                                    

Ostatnie dni zaczynały być coraz gorsze, zaraza która nagle się pojawiła niszczyła wszystko, nie zostawiając przy tym żadnej nadziei.

Pojawiła się pod istotą małych czarnych kwadracików, które zjadały uniwersa, zostawiając po nich tylko czerń, niezbyt to mi się podobało, ponieważ one nie znikają, a natomiast egzystują pozostawione same sobie, przy czym są wypełnione przenikającą pustkom i ciszą, a nawet nie da się ich wymazać z kodu.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że musiałem nawiązać na ten czas sojusz z Ink'iem, tamten zdawał się być poruszony i zdziwiony zaistniałą sytuacją, a nawet nie miał pojęcia jakim cudem to się stało.

Nikt nie rozumiał co się dzieje, jednak każdy był świadomy tego, że to może być tak zwany koniec.

Dni głównie mijały mi na patrolowaniu uniwersów z malarzem, a czasami na badaniu kodu kodu z nim.

Poniekąd łatwo byłoby mi go teraz zniszczyć, jednak wtedy straciłbym możliwość własnoręcznego wykończenia wszystkich glithów.

Obecnie sobie leże na moim ukochanym leżaku, byłem wykończony ostatnimi wydarzeniami, to wszystko było ponad moje siły i totalnie nie korzystne dla mnie i moich planów.

-Error! Musimy iść- krzyknął Ink opierając się na swoim  pędzlu, przy czym wpatrując się wyczekująco we mnie.

Postanowiłem mu nie odpowiadać i tylko przewrócić się na bok, strasznie zaczynał mnie irytować ostatnimi czasami.

-Mamy mało czasu- rzekł swoim typowym obojętnym tonem oraz podszedł do mnie- Error. Musimy iść.

-NiE mUSimY- odrzekłem mu, bo naprawdę nie chciałem tego, potrzebowałem odpoczynku.

-Proszę- powiedział i ku mojemu zdziwieniu brzmiał jakby był zirytowany.

-GdzIE DZisiAJ iDZiemY?- spytałem wstając z hamaka, przy tym będąc niezbyt szczęśliwym z tego powodu.

-Pójdziemy sprawdzić czy Science coś odkrył nowego- powiedział, a ja słysząc to westchnąłem cicho, ponieważ niezbyt za nim przepadałem oraz wydaje się niezbyt odpowiedzialną osobą do tego.

-OkeJ- odparłem niechętnie- PóźnieJ pATrol?- spytałem, bo miałem zamiar coś na nim sprawdzić, bo ta jedna rzecz męczyła mnie od samego początku.

-Oczywiście, że tak- odpowiedział zmieszany, bo myślał, że to oczywiste.

-IDZiemY JUż?- zadałem mu pytanie, chcąc mieć to już za sobą.

Pokiwał głową w geście przytakującym, po czym otworzył portal swoim Broom'em, z którym wydawał się być dziwnie blisko.

Nie chcąc tracić czasu od razu przeszedłem przez niego, aby po chwili moim oczom ukazało się laboratorium, które znajdowało się w nieporządku, wszystko walało się po podłodze, a nawet niektóre książki pospadały z półek.

-Już jesteście- zagadał do nas zestresowany Sci, który widocznie wahał się nad czymś.

-Masz coś nowego?- spytał go Ink, przy czym podnosząc panoszącą się po podłodze fiolkę.

-Tak- odpowiedział twierdząco, co zdziwiło lekko malarza, który nawet wydawał się zestresowany tym odkryciem, zupełnie tak jakby czegoś się obawiał.

-cO?- spytałem go cicho, przy czym wpatrując się przenikliwie w mojego towarzysza.

-To coś nie znajduje się w kodzie, najpewniej ktoś to wywołał- powiedział, po czym dodał, aby uniknąć zbędnych pytań- Niestety, nie znam szczegółów na ten temat.

-Rozumiem, dzięki za informacje- odpowiedział mu zmieszany Ink.

-Co juŻ MaMY?- dopytałem się, chcąc podsumować naszą sytuację.

-Ustaliliśmy, że to są czarne kwadraciki, dokładnie prostokąty, które przechodzą na przedmioty i osoby, a później je niszczą oraz one nie pochodzą z kodu, czyli najpewniej jest wirusem lub po prostu ktoś to nasyła- podsumował Sci, przy czym coś notując w notatniku, który się powoli rozpadał.

-Mało informacji- skwitował mój sprzymierzeniec, którego mimo wszystko, nadal nie traktuje przyjaźni, tylko bardziej sceptycznie.

-Racja- odpowiedział, jednak czułem, że coś ukrywa.

-To my już idziemy- rzekł rzucając mi przelotne spojrzenie i wychodząc z  tego miejsca.

Nie mam pojęcia co sobie pomyślał, najpewniej to, że pójdę za nim posłusznie jak piesek, wyszło na to, że totalnie się przeliczył, bo miałem totalnie inne plany.

Mimo słów Inka przeteleportowałem się w jedno ciekawe miejsce, którym było Outertale, niestety pogrążone przez zarazę.

Wiedziałem, że mój towarzysz najpewniej mnie poszukuje, jednak zacząłem oczyszczać  to AU z błędów, przecież nie zniszczą mi doszczętnie  mi mojego jedynego ulubionego miejsca w multiwersie.

Niestety zaraza miała jeden defekt, przez który była bardzo silna, czasami nawet razem z malarzem nie dawaliśmy rady z nią.

Na moje nieszczęście, po dłuższej chwili już nie byłem w dobrej formie do walki, głównie przez zmęczenie, które ogarnęło moje ciało, walka z nimi jest strasznie wyczerpująca.

---

Rozdziały będą się ukazywały co dwa dni UwU

Errink - ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz