Niebawem moim oczom ukazał się Killer, który był tak samo zdziwiony jak ja, naszym niespodziewanym spotkaniem.
-Error?- spytał cicho, mimo szoku- Myślałem, że nie żyjesz- dodał szczerze.
-NiSko mNie cenIsz- rzekłem uśmiechając się lekko i wracając wzrokiem w stronę klifu, który mimo wszystko nadal posiadał swój niesamowity wygląd, który niewątpliwie zapierał wdech w piersiach.
-Nie aż tak- odparł także z uśmiechem, aby po chwili usiąść obok mnie.
-Co Tu RoBiSZ?- spytałem, bo wątpiłem, że wybrał się na spacer, bo to totalnie nie pasowało do niego.
-Patrol jak zwykle- odrzekł, a ja natomiast podniosłem wzrok na niego totalnie nie rozumiejąc po co im w takim czasie patrole, nawet Starsanses dało sobie spokój z tym wszystkim, aby próbować zwalczyć problem.
-ZwYKle?- dopytałem go, a on westchnął na to, bo myślał, że to jest oczywiste, jednak dla mnie takie nie było.
-Mam na myśli pracę, Night nadal wysyła nas na patrole starając się cokolwiek dowiedzieć o tym wszystkim- powiedział, po czym zamilkł na chwilę starając się dobrze dobrać słowa, abym to zrozumiał- Tak w ogóle, szef myśli, że jesteś martwy, więc tak jakby masz urlop- stwierdził, po dłuższej chwili.
-CiekAWie, NajpEwNiej MusISZ jUŻ iŚĆ- odpowiedziałem niechętnie wiedząc, że i tak nie będzie mi dane doznać chwili spokoju, bo musiałem już powoli wracać do antyvoidu, gdzie najpewniej czekał na mnie ten marny malarz.
-Racja- odparł, aby po chwili wstać z podłogi i rzucając mi krótkie spojrzenie, które było wypełnione czymś, czego nie umiałem sprecyzować- Siedziba to Underswap jak coś, jesteś mile widziany- dodał ciszej, przy czym otwierając portal.
-OkeJ, wPadnę Do WaS pÓźnIej- oznajmiłem niezbyt zdziwiony wyborem tego miejsca, czekałem trochę na odpowiedz od niego, jednak nie dane było mi jej usłyszeć, odwróciłem się lekko i stwierdziłem, że zostałem sam, a mój towarzysz zniknął bez pożegnania.
Postanowiłem, już wracać, ponieważ robiło się już późno, a przebywanie w takim miejscu w nocy jest głupim pomysłem.
Wróciłem tam już po chwili i lekko się zdziwiłem tym, że nikogo tam nie zastałem. Niemal od razu rzuciłem się na mój ukochany hamak, po czym nie musiałem długo czekać na sen i zasnąłem.
Obudziłem się przez nagły hałas i podniosłem się do siadu, nie chcąc, aby tamta sytuacja mogła się powtórzyć.
-Gdzie byłeś? szukałem cię wszędzie- odrzekł Ink, przy czym do mnie podchodząc, ku mojemu zdziwieniu można było zauważyć bijącą od niego troskę i zmartwienie o mnie, czego totalnie nie rozumiałem i zastanawiałem się w co on sobie pogrywa i jaki ma w tym cel.
-Nie PoWInnO cIę To OBchODZIĆ- oznajmiłem odwracając od niego wzrok, bo patrzenie na niego coraz bardziej mnie irytowało, najpewniej było to spowodowane moim niezrozumieniem tego wszystkiego oraz tym, że on ukrywał dużo rzeczy przede mną, czego byłem świadom.
-Ale mnie obchodzi- rzekł będąc niebezpiecznie blisko mojego posłania.
-To nIeCH PrzESTAnIE- odrzekłem mu, a irytacja we mnie wzrastała.
-Nie- powiedział stanowczo, przy czym wpatrując się wyczekująco we mnie- Masz mi mówić gdzie wychodzisz- zarządził stanowczo.
-pO cO? nAWet Cię nIe LUBię- odpowiedziałem mu, mając przy tym ochotę przypomnieć mu, że nie jestem jego pieskiem, aby się go słuchać.
-Po prostu- zaczął będąc pewnym, że to najlepsze rozwiązanie, aby nie musiał ciągle szukać mnie, co robił zawsze jak znikałem, zresztą totalnie nie potrzebnie, co prawda czasami nawet trafnie trafiał na sytuacje, w których potrzebowałem pomocy, jednak nie chciałem na nim polegać, skoro nawet za nim nie przepadam.
-NigDy- oznajmiłem stanowczo, po czym wstałem z hamaka, będąc w złym humorze.
-Error- powiedział zamyślony- Proszę?- dodał, a ja spojrzałem się na niego jak na totalnego głupka, byłem lekko zdziwiony tym, że pomyślał, że jakiekolwiek prośby coś by zdziałały.
-Więc?- spytał się patrząc mi się prosto w oczy.
-NiE, Po PRoStu Nie- odpowiedziałem, nie mając zamiaru, aby mu cokolwiek przyrzekać, ponieważ czułem, że to wiąże się z stratą mojej już ograniczonej wolności.
-Bo cię przytulę- zagroził mi, przy czym zaczynając się zwycięsko uśmiechać- Albo zrobię coś gorszego- dodał nadal będąc pewnym siebie.
-Co NIbY?- odpowiedziałem nie kryjąc zażenowania na tę sytuację. Nie potrafiłem zrozumieć czemu mu tak na tym zależy, przez chwilę przemkneła mi myśl, że tęskni za swoimi przyjaciółmi, jednak szybko odpędziłem tę myśl przypominając sobie o odwiedzinach Dreama.
-Nie powiem- uśmiechnął się szerzej- Ale mogę zaprezentować- dodał zwycięsko, najwyraźniej nie dopuszczając do siebie myśli, że może mi się to nie podobać.
-NiE, nIe RóB niC- odparłem niezadowolony, przy czym wlepiając w niego wzrok pełny nienawiści.
CZYTASZ
Errink - Apokalipsa
FanfictionŚwiat został opanowany przez zarazę, która zagraża wszystkim multiversom Czy uda się ją pokonać? Czy głównym bohaterom uda się przeżyć? Nic nie jest wiadome ale pewnym jest to, że nie będzie łatwo