07.07.18

127 20 2
                                    

08

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

08.01.12 |JIN POV|

Jin przechadzał się ospale po korytarzach szkoły, której szczerze nienawidził, odliczał w myślach dni do końca roku szkolnego.

Był już w ostatniej klasie i nie mógł się doczekać aż opuści tą zawszoną budę, chciał wreszcie skupić się na śpiewaniu i komponowaniu. 

Dzień zapowiadał się okropnie, tego roku mroźna zima nie była zbyt łaskawa dla ciepłolubnego chłopaka, dodatkowo ogrzewanie w szkole wysiadło. 

Jin kierował się w stronę automatu z gorącymi napojami, tamtejsza kawa smakowała jak zwykłe szczyny ale potrzebował czegokolwiek by rozgrzać swój organizm. 

Nagle usłyszał odgłosy szamotaniny, a chwile później szydercze śmiechy.

Wstawaj pedałku, zaraz porysujemy tą twoją śliczną buźkę!

Miałeś przynieść dziś więcej hajsu, chyba nie chcesz nas oszukać, hmm? 

Jin wychylił się zza rogu i ujrzał trzech młodszych od siebie o rok chłopaków kopiących kogoś leżącego na podłodze. 

P-przestańcie, mówiłem, że n-nie mam już więcej pieniędzy...

Łżesz! Łżesz jak pies!

Czarnowłosy chłopak splunął na zwijająca się z bólu postać. 

P-przepraszam... Przyniosę wam więcej jutro, obiecuję. 

Jin szybkim krokiem ruszył w kierunku uczniów. Był już wystarczająco wkurwiony przez panujący w szkole chłód, widok jakiś idiotów znęcających się nad kimś słabszym doprowadził go do szału.  

Czy wy sobie sobie robicie żarty? 

Mocno szarpnął jednego z chłopaków za kołnierz mundurka i popchnął go na ścianę. 

Co jest?!

Dwóch pozostałych odwróciło się i zamarło. 

S-seokjin... Nie robiliśmy nic złego, m-my chcieliśmy tylko...

Zamknij się palancie.

Rozwścieczony Jin uderzył kolejnego z nich pięścią prosto w nos z którego spłynęła po chwili cienka strużka krwi. 

Wypierdalać stąd. JUŻ!

Uczniowie odeszli w popłochu co chwilę odwracając się za siebie, aby upewnić się, czy starszy nie podąża za nimi. 

Jin pochylił się nad leżącym na ziemi brunetem, który ściskał się za brzuch i cicho łkał. 

Hej ty, żyjesz? - trącił go lekko palcem w ramię. 

T-tak.

Chłopak z trudem uniósł się na łokciach i wierzchem dłoni otarł łzy. 

Dziękuję za pomoc. 

Rabbit on the moon | TaeKook |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz