Przyspieszyłam biegu. Nefryt jako dobry pies zostawił mnie w tyle, chodziarz to mnie gonią.
-Nefryt!-wydarłam się- To mnie gonią, nie ciebie.- wrzasnęłam. Powiem wam coś. Nikt ale to nikt nie może mnie wyprzedzić. W Hydrze dawali mi taki wycisk. Ale nie wiem dlaczego coraz bardziej zwalniałam. Cholera co się ze mną dzieje, jak tak dalej pójdzie to mnie dogonią i będą nici z spaceru.
Już miałam rozłożyć skrzydła kiedy zobaczyłam coś czerwonego. Wzięłam chustkę i zasłoniłam ją dolną część twarzy.-Nefrytku- kucnęłam przed psem-nie wiem co zrobisz żeby nadążyć za mną, ale wiem że zrobiłbyś to samo- szepnęłam mu i pogłaskałam- Więc pa- dodałam i zaczęłam biec za czerwoną plamą. Pies zawył cicho i zaczął za mną biec.- Nie- warknęłam. i zaczęłam wyciskać siódme poty żeby owczarek mnie nie dogonił.
Niestety( na moje) zwierzę prawie od razu mnie dogoniło.
-Ludzie!- krzyknęłam w niebo, kiedy sierściuch szykował się do skoku.
Spodziewałam się już ciężaru, kiedy poczułam na łopatkach pieczenie. Cholerne pieczenie. Jęknęłam z bólu i się odwróciłam do pupila. Nie uwierzycie ale go nie było! I to zapewne on spowodował to piekło na moich plecach. Wzruszyłam ramiami i pobiegłam dalej. Wiem to jest mój pies, moim obowiązkiem jest się nim opiekować. Ale mam teraz ważniejsze rzeczy niż Nefryt.A jednym z głównych było ładnie ująć spieprzanie przed wkurwionymi avengersami
Pobiegłam za Spider-Menem- obstawiam że to on w końcu kto jest czerwony i nosi rajtuzy?- i za razem jakimś Peterem- nie osądzajcie mnie, w końcu skąd miałam wiedzieć że kiedy będę iść na spacer ktoś zawoła" Dzwońcie do Petera", a później ktoś odpowie " Ja nie mam numeru do pająka". Tak jak obstawiałam chłopak był. Dumdumdum... w... restauracji z kanapkami w stroju pająka! Weszłam do knajpy. A jakiś kelner podniósł ręce do góry, upuszczając tacę z pięknie pachnącymi kanapkami. Cholera, totalnie zapomniałam że mam chustkę nasuniętą na twarz przez to wyglądam jak jakiś bandyta. Spiderek gwałtownie wstał i wystrzelił we mnie pajęczynę. Zrobiłam unik i kiedy bohater gotował się do kolejnego strzału warknęłam
-Ani mi się waż, albo znowu wylądujemy pod ostrzałem Srarka, a ja w dodatku w więzieniu. Wtedy stamtąd wyjdę, odszukam ciebie i zabiję
Peter nie posłuchał i strzelił.
-Jak chcesz.-i zaczęła się walka, ja oczywiście wygrywałam. Cios. Unik.Cios. W jaja.Krzyk. Unik. Cios.PAJĘCZYNA W WŁOSACH. Bleee. Kiedy ja wyjmowałam paskudztwo z włosów on wymierzył mi w twarz. W ostatniej chwili wyprostowałam ręce w obronie mojej pięknej buźki i nic nie poczułam żadnej klejącej substancji ani nic. Otworzyłam oczy(nie wiem kiedy je zamknęłam) a tuż przede mną była srebrne koło z dziwnymi szlaczkami,chyba tarcza a na niej pajęczyna.
-Superrrrr- przeciągnęłam ostatnią spółgłoskę, i uśmiechnęłam się psychopatyczne.- Masz przerąbane- powiedziałam do Petera.-Oj i to bardzo- dodałam przez co Spider-Men zaczął uciekać.
-No choć, kicikicia,chciałam tylko prosić o podwózkę-powiedziałam słodko do niego. Biedak ukrywał się pod stołem. Na szczęście wszyscy klienci uciekli, przez co nie ucierpi jego reputacja.
Podeszłam kilka kroków do niego i kiedy już miałam się do niego schylić, zobaczyłam coś niepokojącego. Po pierwsze zobaczyłam Starka śmigającego po ulicy, który cudem mnie nie zauważył. Po drugie w stronę kawiarni zbliżali się uzbrojeni faceci a na ich czele szedł Zimowy, któremu pewnie znowu wykasowano pamięć. Czym prędzej schowałam się koło spider-mena, łapiąc się go kurczowo.
Pof. Peter Parker
Ta dziewczyna jest walnięta. Najpierw walczymy na dachu, później pan Stark nazywa ją Rogers. Przed chwilą napadła na moją ulubioną restaurację, grożąc mi i mówiąc że chciała prosić o podwózkę. A teraz stoi niedaleko mojej kryjówki i patrzy przez szybę z strachem, szokiem i za razem zadowoleniem.
Kiedy ja się tak zastanawiałem ona wskoczyła pod stół i złapała mnie za ramię wbijając przy tym mi paznokcie w ramię. Nie powiem bolało i to cholernie biorąc pod uwagę ich długość. Nie ruszałem się bo coś mi podpowiadało że nie powinienem. Chwilę potem do budynku weszli ludzie w kominiarkach i oczywiście masakrycznie uzbrojeni.
-Przeszukajcie budynek, musi gdzieś tu być-rozkazał facet z metalową ręką. Czekaj, wróć. On miał metalową rękę.
-Choć-usłyszałem przy moim uchu cichy szept zamaskowanej- Tylko cicho, jeśli nas znajdą spróbują zabić- dodała tak samo cicho, lekko łapiąc mnie za rękę. Kiedy miałem już się gotować do ucieczki przytrzymała mnie. I pokazała żebym poczekał. Odgarnęła włosy sprzed oczu w których nadal była moja pajęczyna. Spojrzała na włosy z żalem, a później na mnie wzrokiem którym można zabić.
-Weź wytwórz tą pajęczynę- szepnęła do mnie. Spojrzałem na nią z zdziwieniem, ale wytworzyłem substancję, którą z obrzydzeniem wzięła do ręki i związała włosy w rozwalonego koka. Potem wzięła do ręki potłuczoną szklankę i rzuciła chen daleko dzięki czemu, bandyta który akurat miał zaglądać pod nasz stolik pobiegł tam jak zresztą cała ta zgraja. Wtedy właśnie zaczęliśmy uciekać
-Idioci, oni uciekają-krzyknął ten mężczyzna z metalową ręką. I właśnie wtedy wszystko poszło w łeb.
-Szlak!- krzyknęła dziewczyna kiedy jeden z bandziorów rozciął jej sweter na ukos, przez co zobaczyłem dwie blizny na jej plecach.
O dziwo moja towarzyszka puściła mnie i zdjęła sweter ukazując getry z wysokim stanem i sportowy biustonosz, przez co się zarumieniłem.
-Black Angel, poddaj się po dobroci- krzyknął tym razem inny mężczyzna. Łoł, Peter postęp wiesz jaką ma ksywkę. Dziewczyna spojrzała na niego z złością i warknęła chyba coś po rosyjsku.
-Możesz nam pomóc i polecieć na tych swoich pajęczynach hen stąd daleko?-spytała się gdy wybiegliśmy z budynku.
Pof. Thea
Spiderek podskoczył i chyba chciał wyrzucić swoją sieć ale coś nie pykło i znów wylądował na ziemi.
-Nie dam rady- powiedział mi po setnej próbie
-Brawo geniuszu-rzekłam do niego i szybko zdjęłam chustę żeby udusić jednego z hydrantów i zabrać jego o wiele wygodniejszą maskę. Nie sądząc że Peter zobaczył moją twarz rozłożyłam moje piękne skrzydła, przytuliłam Spider-mana i poleciałam jak najdalej od Zimowego i agentów hydry.
CZYTASZ
Black Angel
Fantasy15 letnia dziewczyna z czasów drugiej wojny światowej w końcu sobie przypomina utracone wspomnienia o bracie, i go znalazła. Niestety ich szczęśliwa rodzinka nie przetrwa długo. Ziemi zagraża nowe zagrożenie a jedynym ratunkiem jest utrata człowiecz...