3-Poprawione

363 16 0
                                    

Pof. Thea

Steve'a do końca chyba porąbało.Mój kochany i jakże mądry braciszek- po tym jak skoczył na chwilę po swoją tarczę -wpadł na pomysł zabrania mnie na dach, po schodach. Dała bym radę gdybym była na parterze a budynek miał by najwyżej 5 pięter. ale jak na złość jestem na -12  a dach jest około 100 pięter wyżej. Stark  chyba nie myślał robiąc taki wieżowiec, a no tak on  w ogóle nic nie myśli.Taka jest prawda.

Ale wracając do sytuacji. Ja jako ta piękna i mądra byłam ciągnięta przez tego  umięśnionego i przystojnego ale niezbyt mądrego mężczyznę w stronę dachu żeby odegrać scenę z Titanic. A tu nagle odpada mu twarz a pokazuje się robot. Zrobiłam faceplama  i zaczęłam się wyrywać. kiedy udało mi się to zrobić. wbiegłam na dach ,gdzie podróba Rogersa chciała mnie zabrać. ...A tam nie uwierzycie  ludzie z Hydry. Może jednak nie jestem taka mądra. Widząc to zrobiłam jeszcze raz Flaceplam i zaczęłam atakować hydrantów. Kiedy powaliłam około 20, ktoś  wziął mnie od tyłu i zrzucił z budynku. Ale nie nazywała bym się czarnym aniołem gdybym nie miała skrzydeł. Rozłożyłam swe piękne czarne  skrzydła, przy okazji rwąc sobie moją ulubioną bluzkę( tak naprawdę to jedyna jaką posiadam) i poszybowałam do góry. Kiedy byłam znów na dachu złożyłam    szybko mój ,, narząd lotu", i podbiegłam do agenta przez którego musiałam zniszczyć bluzkę. 

-To  za zepchnięcie mnie z dachu-mówiąc to kopnęłam go w jaja-to za bluzkę-przyłożyłam w brzuch-a to za urodzenie się-dodałam nie mając pomysłu na następny  tekst do ciosu ale ja to ja, jestem tak bardzo pomysłowa, kopnęłam go w  gardło. Unieruchomiłam ostatniego z agentów kiedy usłyszałam za sobą szelest. Kucnęła przy jednym z mężczyzn i udając że go  przeszukuję wyjęłam  po cichu broń- avengers tak mnie przeszukało że nie przeszukano. Kiedy ''napastnik" był na wyciągnięcie  ręki szybko się odwróciłam z nadzieją na przystawienia mu lufy do skroni. Ale nie on musiał okazać się  wygimnastykowany  i wyrwał mi broń. I tak oto zaczęła się walka  z facetem w rajtuzach. Nie powiem, był dość zwinny a w dodatku rzucał pajęczyną. Jak ja jej nie cierpię, tylko się klei do włosów. Próbowałam  go podciąć ale skubany wskoczył na ścianę( skąd ona się tam wzięła?). Później on próbował mnie uderzyć w brzuch ale ja złapałam jego rękę centralnie przed uderzeniem i wykręciłam ją tak że chłopak się wyglebił, ale od razu zrobił taki coś co nie wiem jak się nazywa i wstał na równe nogi. Teraz on próbował mnie powalić ale ja genialna coś spaprałam w uniku i się teraz ja się wywróciłam i on bo na  nic nie natrafił. Jak to w walce bywa  oboje stanęliśmy na równe nogi i zaczęliśmy znów próbować się pozabijać, ale coś nam przerwało albo ktoś. Tym ktośkiem był sam Tony Srark. Iron-Men  celował we mnie i przebierańca jakimś działkiem.

-Mądralińska  zostaw chłopak, zamęczysz go na śmierć-rzekł Tony nie przejmując się tym że ja też mogę się zamęczyć.

-A ja to co? Pstro?Też jestem człowiekiem.- odpowiedziałam mu.

-Dlaczego on ma zamęczyć....- nie słuchałam dalej ten pajac, chociaż stałam przed nim w rozpuszczonych włosach a sam Tony nazwał mnie mądralińską. To jest rodzaj żeński. Wziął mnie za chłopaka. A w dodatku to co sobie zdałam było przezabawne. Zaczęłam cichuteńko się śmiać, później coraz głośniej, aż zwróciłam uwagę miliardera.

-Z czego rżysz?-spytał Stark

-Walczyłam z małolatem.-upadłam tarzając się w krwi trupów. Ale później spoważniałam. Nie chciało mi się wstawać, a oczy zaczęły się zamykać. Wiedziałam co to znaczy. Przez te wszystkie lata spędzone w Hydrze przestałam odczuwać ból tak silnie jak człowiek. Można nawet rzec że nic nie czułam. Ale jeszcze jednego się nauczyłam, jak się ma takie objawy jak ja, To się umiera. Nie no żartuję. Po prostu  dość mocno oberwałam.

-Jezu dziewczyno ty krwawisz. Coś ty jej zrobił Spider-powiedział Sokole oko.

-Nie no Clint, bez takich. Tarzam się we krwi.  Więc nie wyciągaj pochopnych wniosków- mówiłam trochę ochrypnięta- Ale rzeczywiście krwawię, i jest mi z tym dobrze. Działa to ja narkotyk. Takie przyjemne- westchnęła a później zacisnęła usta- Wiecie za dużo gadam.

Obejrzałam wszystkich licząc w tym faceta w rajtuzach, uśmiechając się nostalgicznie. Nie wiem jak podmienili Steve'a z jego marną podróbką, ale się do wiem i to wykorzystam. I nie mogę znów zapomnieć jak się przedstawia ludziom, którym nie grozisz.

Cienko byłoby gdyby taki Clint się spytał: "Jak się nazywasz?", a ja mu odpowiem : "Jestem Black Angel szmato. Było nie zadzierać z Hydrą". I na tym by się skończył mój wolny żywot. Już widzę jak celują we mnie wszystkim co mają pod ręką, nawet patelnią.

Spojrzałam na trupa przez którego zniszczyłam sobie bluzkę (teraz jest wystrzępiona i z dwoma wielkimi dziurami na plecach oraz we krwi, na szczęście na nich leżę więc nie widzą moich blizn). Trzymał on pistolet z nadal dymiącą lufą.

Skurczybyk musiał mnie postrzelić kiedy spadałam z dachu

Słów: 797

Black AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz