4- Nocą w klubie

99 15 6
                                    

 Na początek szybka notka! Od tego rozdziału do końca książki mogą występować przekleństwa. Dajcie mi znać czy chcecie abym je cenzurowała czy nie. Dzisiaj wersja z cenzurą :>
---

 Pov. Horror

 Znacie to uczucie, kiedy jesteście na siebie tak wku*wieni, że po prostu nie wytrzymujecie i idziecie do baru się naj*bać? Cóż. Ja tak właśnie mam. "Zdenerwowany" to nie dość aby opisać to jak się teraz czuję. Ta robota wykończy każdego, gwarantuje. Ale, oczywiście, nie mogę odejść! Bo co? Bo jestem ich dłużnikiem! Sam nie do końca pamiętam tego dnia, bo byłem wtedy bardzo mały. W każdym razie moi rodzice mieli problemy finansowe. Zadłużyli się u tego pacana, abym mógł się wychować i mieć w miarę spokojne dzieciństwo. Potem mieli wybór- albo ja idę do niego pracować i odwalać brudną robotę, albo oboje mają to zrobić. A oni do zbyt sprawnych nie należą. Sprawnych umysłowo jak widać też, bo sam znalazłem i to bez wysiłku te wszystkie konwersacje, które prowadzili. No to sobie uciekłem. Ku*wa Horror Wielkoduszny!

 Teraz, jak już poznaliście skróconą wersję historii mojego życia, przejdźmy do bardzo przyjemnych dla mnie spraw. Bar do którego chodzę może do najgrzeczniejszych nie należy, ale drinki mają mocne i dobre. Mam mocną głowę, więc kac rzadko mnie męczy. Nic tylko korzystać!

 Kiedy moja noga stanęła w progu wszystkie głowy zwróciły się w moją stronę. Niektórzy pomachali mi na przywitanie, inny skinęli głowami, a reszta cicho warknęła. Odpowiedziałem tym, którzy jak widać chcieli się podlizać. Pozostałym odpowiedziałem chamskim uśmieszkiem. Przymocowałem moją wieloletnią siekierę do cieniutkiej, ale mocnej, linki koło kaptura. Powinna się trzymać podczas kiedy tatuś będzie się bawił.

 Popijałem właśnie jeden z mocniejszych trunków. Barman znał mnie na tyle dobrze, że podał mi go bez nawet mrugnięcia okiem. W sumie nie wiem czy ta płonąca głowa w ogóle może mrugać. W sumie nieważne- uznajmy, że to była metafora, ok? Jak już mówiłem. Popijałem sobie ten trunek, a wtedy głowy większości potworów zwróciły się ku wejściu na zaplecze. Stał tam kierownik danego baru trzymającego jakiegoś szkieleta. Ubrany był.. no w sumie w dość dziwne ciuchy. Fioletowa kamizelka z niebieskim futerkiem, krótki czarny top z sercem. Czarne leginsy no i wysokie w tym samym kolorze co futerko buty. Rumienił się na lekko fioletowawy kolor. Kierownik zaczął coś pitolić, a pozostałe potwory odpowiedziały mu gwizdami i pomrukami. Jednak ja cały czas, miałem wrażenie, że skądś go kojarzę. 
-Od jutra Lusty zaczyna tu pracę~- powiedział kierownik tym swoim głosikiem.- Zapraszamy jutro!- powiedział. Lust, bo wychodziło, że miał tak na imię, rozglądnął się po tłumie, już lekko podnieconych potworów. Każdego skanował wzrokiem, aż w końcu jego spojrzenie padło na mnie. W jego fioletowych źrenicach pojawił się przelotny strach, potem zaś był już przelotny uśmieszek i flirciarskie spojrzenie. Odwróciłem od niego wzrok lekko speszony. Myślę, że jutro będzie warto tu wrócić, aby rozwiązać zagadkę.

Zemsta nie zawsze jest dobra. [HorrorLust] | ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now