Dzień mojego końca...

97 9 9
                                    

Kiedy otworzylam oczy znalazłam się w białym pomieszczeniu.A tak dokładniej w szpitalu...
Odwróciłam wzrok na bok,obok mnie siedział Leondre.
Kiedy zobaczył że się obudziłam wybiegł z sali krzycząc :

-Doktorze obudziła się!

Po czym przyszedł lekarz i zaczął mnie badać.
Badał i badał aż wkoncu zbadał XD
Leo ponownie wszedł do sali

-Hej księżniczko             -powiedział z uśmiechem na twarzy
-No witam mój książę       -zasmialam się

Leo o czymś ze mną rozmawiał ale nie umiałam się na tym skupić,bo wpatrywałam się w jego piękne oczy...

-Długo tak "spałam" ?     -Zapytałam
-5 dni
- To chyba dużo Co nie?
-No trochę haha

Nagle do sali weszła Martyna z Wiktorią

-Hej Katie       -krzyknęły jednocześnie
-No witam Panie haha
-Katie...      -Powiedziała niepewnie Martyna
-Tak?
-Leondre jest kochany cały czas przy tobie siedział,ani na chwilę nie był w domu.Nawet nocami był przy tobie.
-Naprawdę?! To faktycznie kochane -na mojej twarzy zawitał uśmiech :)
- Ej dobra musimy iść bo jeszcze babcia chce wejść.       -Powiedziała stanowczo Wiktoria
-A Charlie jest?
-Niestety nie bo pojechał na wakacje do Grecji.       -Martyna automatycznie się zasmucila.
-Aha...okej to dzięki i pa.
-Pa        -powiedziały równocześnie dziewczyny

I jako ostatnia weszła babcia...wtedy dowiedziałam się rzeczy których nie powinnam A raczej niechcialam wiedzieć...

-Hej kochanie jak się czujesz?    -Powiedziała zasmucona ze łzami w oczach
-Już bardzo dobrze najchętniej wyszlabym z tad już dziś haha
- To dobrze heh
-Babciu co się dzieje? Jesteś bardzo smutna...
-Skarbie mam dla Ciebie dobra i zła wiadomość...
-Jaką?!
-Wiec tak...Ta dobra jest taka ze Już dzisiaj wychodzisz ze szpitala.A ta Zła...
-No mów       -krzyknęłam z niepewnością
-Jest taka że został ci tydzień życia...
-Zaraz co?!Przecież miałam 2 miesiące   -w moich oczach pojawiły się łzy
- Tak miałaś ale gdybyś brała chemię A tego przecież nie chcesz...
-No jasne że nie!Wolę umrzeć szybciej niż brać to świństwo!
-Rozumiem Cię...Skarbie pakuj się jedziemy do domu...

Spakowałam się.Kiedy jechaliśmy do domu ciągle myślałam o mojej chorobie...Nie dawałam dopuścić do siebie myśli o tym że został mi tydzień życia...

Wkoncu dotarliśmy do domu...Szybko wbiegłam na górę i zaczęłam pisać (to co ciągle pisze XD)
Po około 2 i pół godziny skończyłam.Zasnelam odrazu po skończeniu pisania...

Następnego dnia wstałam około 7 nie chciałam marnować mojego ostatniego tygodnia
Założyłam to:

Włosy spiełam w kok i delikatnie się pomalowalam.
Po skończonych porannych obowiązkach zeszłam na dół do kuchni.
Była już tam babcia robiąca śniadanie.

-Dzień dobry babciu
-O witaj skarbie.
-Babciu jest sprawa ....
-tak?         -Od razu babcia oderwala wzrok od śniadania i spojrzała na mnie
-Bo wiesz już zostało mi zaledwie parę dni życia...Wiec W szafce obok mojego łóżka kartki.Jedna jest dla Leo A jedna dla Martyny i Wiktorii,jest też jedna dla Charlie'go.Dlatego kiedy umrę mogłabyś dac im te kartki?
-Oczywiście słońce      -powiedziała płacząc i Przytulając mnie.

Następnie dni mijały mi spokojnie.Czas spędzałam najczęściej z Leo.Ale dużo czasu spędzałam też z Martyną i Wiktorią oraz Charlim kiedy wrócił z wakacji.

Ale nikt nie powiedział że w życiu będzie łatwo i kolorowo...

Wkoncu nadszedł ten dzień...Dzień mojego końca...

____________________________
*Hajj
Dużymi krokami zbliżamy się do końca opowieści. Wiem ze niektorzy moga mn za to znienawidzić.Ale beda jeszcze prawdopodobnie 4 rozdziały.Wiec czekajcie.Mam nadzieję że się podoba i dziękuję za wszystkie gwiazdki i komy*

Oliwia❤

"Zostanę do końca księżniczko" //Zakończone ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz