Obudziłem się w środku nocy ze łzami w oczach. Wyciągnąłem rękę, po telefon, by sprawdzić godzinę. Czułem jak się trzęsę mimo, że cały czas próbowałem się uspokoić. Była 4.37 rano. Za wcześnie by się szykować do szkoły, za późno by iść spać. Usiadłem na łóżku i wytarłem łzy z polików. Żeby poryczeć się przez głupi koszmar. Żałosne i zabawne.
Śniła mi się mała dziewczynka. Miała brązowe, bardzo duże oczy i długie, czarne, falowane włosy. Przez cały sen była ubrana w białą sukieneczkę do kolan, która była luźniejsza u dołu i zakończona falbankami. Była drobniutka i wzrostem sięgała mi do biodra. Wyglądała tak niewinnie...
Widziałem jak siedziała w jakimś pokoju. Sama. Bawiła się dłońmi jak ja potrafiłem godzinami. Udawała, że dłonie to jej lalki. Usiadłem obok i patrzyłem. Dziewczynka uśmiechnęła się do mnie radośnie. Poczułem coś nowego. Nie czułem się tak od kilku lat... Nagle do jej pokoiku wparowała jakaś kobieta. Wydawała się znajoma.
Podeszła szybko i nerwowo do małej dziewczynki. Wtedy ta kobieta... Uderzyła ją. Wstałem i już chciała uderzyć ją znowu, ale chwyciłem ją za zmachniętą rękę. Zapytałem "jakim prawem uderzyła ona dziecko?" Była bardzo agresywna i zamiast pisać mi odpowieć zaczęła mnie odpychać. Upadłem do tyłu i patrzyłem jak rzuca się do dziecka.
Kobieta mówiła straszne rzeczy... Szarpała ją. Znałem każdą jej wypowiedź. To...to były wszystkie wyzwiska, które zostały mi kiedyś powiedziane. Wstałem zaraz po zobaczeniu twarzyczki tej małej. Krzyczałem na całe gardło, by kobieta przestała i zabrałem od niej dziewczynkę, zasłaniając ją ciałem.
Zapytałem czy ją mocno boli. Ta dziewczynka tylko się uśmiechnęła i powiedziała "To ciebie boli. Idź i uratuj siebie". Wtedy się obudziłem. Dalej mam jej wyraz twarzy, gdy mi to mówiła. Zapisał się w mojej głowie i cały czas mam go przed oczami. Poczułem jak coś mnie łaskocze po policzku. Wytarłem kolejną łzę i włączyłem pintresta. Dalej miałem dużo czasu, a lubię przeglądać rzeczy w tej aplikacji. To mnie wyciszało...
Nie zauważyłem, gdy była już pora śniadania. Przemknąłem do kuchni że swojego pokoju i nalałem sobie wody. Zjadłem szybko kanapkę, by mieć coś w żołądku, gdyż moje płatki się skończyły. Potem miałem już tabletkę w ustach. Wziąłem łyk wody i połknąłem tabletkę. Ciekawi mnie czy podziałają. Jeśli tak, to będę musiał jeszcze raz podziękować dla Różyczki. Przegryw.
W drodze do szkoły, patrzyłem się tępo w przemijające obiekty. Byłem nieobecny całą drogę. Poczułem coś mokrego na twarzy tuż pod szkołą. Byłem spóźniony i prawie zapłakany. Wchodząc do budynku brałem głębokie wdechy, wycierając łzy z twarzy. Otworzyłem drzwi do sali po wyciszeniu telefonu. Głupi.
Wszedłem cicho z mocno wymuszonym uśmiechem i usiadłem na wolne miejsce. Wszyscy mnie zignorowali... W sumie... To dobrze. Miałem gulę w gardle i widok tej dziewczynki ze snu przed oczami. Wdech i wydech. Zjadłem sobie coś słodkiego, by rozproszyć uwagę. Musiałem opanować myśli, by się nie rozryczeć. Leniwy.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
To był dość nudny dzień. Pokaz talentów, który się dziś odbył, trwał dwie lekcje. Nie miałem co robić. Wyszedłem z budynku i skierowałem się do parku. Pamiętam stąd dużo chwil związanych z jeszcze miłym życiem. By pomyśleć lub wprowadzić się w stan melancholii, idę na jakąkolwiek huśtawkę. Inny.
Jak byłem mały, to było moje ulubione zajęcie. Zwłaszcza, gdy mogłem obserwować niebo samotnie. Zawsze się bałem wysokości, ale na huśtawkach, za każdym razem gdy ściskał mi się żołądek, huśtałem się jeszcze wyżej. Tak jakbym robił na złość sobie. Nie lubię tego ścisku, ale coś mnie zawsze zmuszało, by go zwiększyć. Ta... Dziwny.
Nikogo nie widziałem w okolicy, więc swobodnie odłożyłem torbę z książkami obok huśtawki i sam na nią usiadłem. Nogi do przodu, nogi do tyłu i tak do momentu maksymalnego rozbujania. Położyłem się i zamknąłem oczy. Skupiłem się na tym ścisku. Czułem wiatr na całym ciele. Myślałem nawet nie pamiętam o czym. Chciałem myśleć o czymkolwiek innym niż dziewczynka ze snu. Za chudy.
Ktoś nagle kopnął huśtawkę sprawiając, że prawie spadłem. Podniosłem się i popatrzyłem dookoła zdezorientowany. "Siema Pedale! Co ty tu robisz? Co ty bezdomny, że śpisz w parku?" Po tych słowach usłyszałem głośny śmiech. Znałem (choć nie chciałem) grupkę starszych chłopaków, która właśnie się ryła z nie wiem czego. Jeden podszedł do mnie i zepchnął mnie z huśtawki. Za gruby.
Upadłem na ziemię. Jestem beznadziejny... Nawet przed czymś takim nie chcę się bronić... Słuchałem tego, jak mnie wyzywają i czułem jak każde słowo obniżało mi samoocenę. Ja to poprostu poczułem. Drugi ziomek okrążył mnie dwa razy. Obserwowałem go z niepokojem, co chyba ich rozbawiło. Nagle szarpnął mnie za ramię do góry, uderzając mnie w brzuch. Słaby.
To nie było mocne uderzenie, ale zabolało. Nie otworzyłem ust z przyzwyczajenia. Kiedyś jeszcze próbowałem, ale po jednym wydarzeniu już tego nie robię, bo straciłem zaufanie do ludzi... Zaczęli mnie szarpać, przy czym kurtka spadła mi z ramion. Za dużo... Niech mnie zostawią... Wszyscy w jednym momencie mieli ręce na mnie... Za dużo... Dotykali mnie, śmiejąc się... Niepasujący.
Oni... Śmiali się. "P-przestańcie! Zostawcie mnie debile!" Zacząłem krzyczeć. Otworzyłem usta, ale nie obchodziło mnie to wtedy. Oni... mieli ręce tam, gdzie nie powinni... Kopnąłem jednego z całej siły i wysunąłem się spod nich wszystkich. Łzy ciurkiem spływały mi po twarzy. Dopiero teraz zauważyli, że przesadzili. Ostatni.
Wyglądałem wtedy jak zjeb, którym jestem. Trzęsłem się, miałem ubrania w piachu, potargane włosy i zalaną łzami twarz z wystraszonymi oczami. "E-ej... My... Ym." Próbował się tłumaczyć jeden z nich. Za dużo. Chwyciłem torbę i zrobiłem kilka kroków w tył. Byłem wręcz przerażony. Stałem tak, bojąc się ruszyć czy cokolwiek powiedzieć. Zły.
Brałem głębokie wdechy. Dzisiaj musiałem (biorąc pod uwagę cały dzień) często panować nad emocjami. W pewnym sensie to trochę przypomina powstrzymywanie wymiotów. Moje serce waliło mocno, a starsi czuli się głupio. Widziałem to w ich oczach. Nagle pobiegłem przed siebie. Nie patrzyłem gdzie. Poprostu do przodu, by zniknąć... By zniknąć...
CZYTASZ
Dlatego, że chciałem coś ukryć...
Storie breviJestem nikim. To, co tu zobaczycie, to historia. Opisana moimi oczami. Zauważycie (mam nadzieję) jak bardzo jesteśmy wszyscy bezwartościowi. Krótko mówiąc. TO MÓJ DZIENNIK.