4

727 59 33
                                    

Zostałem w domu sam z bratem, ponieważ rodzice musieli pilnie wyjechać i prawdopodobnie nie będzie ich miesiąc. Nawet nie powiedzieli gdzie jadą i w jakiej sprawie, oznajmili nam tylko, cytuje:

"Lovino, Felociano wyjeżdżamy i nie będzie nas około miesiąca. Przez ten czas zajmijcie się domem i nie odpuszczajcie szkoły."

★★★

Rozsiadłem się wygodnie na kanapie i włączyłem telewizor, żeby zagłuszyć samotność, ponieważ Feliciano gdzieś wyszedł i nie mam z kim pogadać. Skakałem po kanałach szukając jakiegoś ciekawego programu, ale nic nie znalazłem, więc zacząłem oglądać jakieś tanie romansidło, które już chyba widziałem. A nie, wrócić jeszcze takiego nie oglądałem. W skrócie mówiąc, on zaprasza ją na randkę i to nie zgadnijcie gdzie, na cmentarz, w nocy, podczas pełni księżyca. Standardowo wyznanie miłości, buzi, buzi i nagle on topi ją w pobliskim jeziorze... Eee... Co?! Wyłączyłem telewizor, jak na dziś to już mi wystarczy telewizji. Może lepiej poczytam książkę. Tak, to jest dobry pomysł. Podszedłem do regału z książkami i zacząłem poszukiwania jakiejś ciekawej lektury.

Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi i zaprzestałem mojej wcześniejszej czynności, ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych, przeklinając pod nosem osobę, która mi przeszkodziła w wyborze lektury.

Po otworzeniu drzwi moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Antoniego.

- Cześć Lovino!- przywitał się Hiszpan.

- Ta... Cześć. Po co przylazłeś kretynie?

- Spokojnie, chciałem zaprosić cię gdzieś- mówił, a ten piękny uśmiech nie schodził mu z twarzy- Co byś powiedział na to, żebyśmy wybrali się do wesołego miasteczka?

- Czyja ja wyglądam jakbym miał pięć lat?! Co ci w ogóle strzeliło do głowy, żeby mnie gdzieś zapraszać?!

- Loviś, spokojnie- zielonooki zaczął mnie uspokajać- Chcę spędzić tylko trochę czasu z moim pomidorkiem- na te słowa zarumieniłem się.

- Idioto! Ile razy mam ci powtarzać, że masz mnie nie nazywać "Loviś", a tym bardziej "pomidorek"- oznajmiłem po czym kopnąłem Hiszpana w prawą łydkę.

- Ała!- krzyknął chłopak- To jak, pójdziesz ze mną do tego wesołego miasteczka? Proszę!

- Ugh... Nie!

- To może pójdziemy na spacer? Zobacz jak ładna pogoda.

Tosiek miał rację pogoda na zewnątrz była po prostu idealna na spacer, albo coś w tym stylu.

- Niech ci będzie...

- Naprawdę? Nie wiesz jak bardzo się cieszę!

★★★

- Tosiek, usiądźmy na ławce. Nogi mnie bolą od łażenia po tym parku!

Hiszpan zatrzymał się i zrobił minę jakby dostał laga mózgu, o ile go ma.

- Co tak stoisz, idioto?

- Czy ty użyłeś zdrobnienia mojego imienia?- o nie, nie, nie mówcie mi, że powiedziałem!

- Eee...- momentalnie się zarumieniłem.

- Wiesz co to oznacza?- zapytał, a ja przecząco pokręciłem głową- To, że wychodzimy na wyższy poziom naszej znajomości!- oznajmił z szerokim uśmiechem na twarzy, po czym podszedł do mnie i jedną ręką mnie objął, a drugą zmierzwił moje włosy.

- Puszczają mnie!- zacząłem się szarpać, aż w końcu udało mi się uwolnić. Czasami się zastanawiam jaka nie czysta siła musiała zadziałać, że zakochałem się w tym cudownym idiocie.

⊰⊱꧁(◕ܫ◕)꧂⊰⊱⊰⊱꧁(◕ܫ◕)꧂⊰⊱

Tia w ostatnim rozdziale pisałam, że ten będzie dłuższy... Ale wyszło jak zawsze, porostu nie miałam weny na ten rozdział. Ogólnie to mam tak, że jak mam pisać jakiegoś ff to na początku wymyślam początek i koniec, a środek na spontanie XD

Ale ja już was tutaj nie zanudzam moimi wyznaniami (o ile ktoś czyta tą notkę XD). No to do kolejnego

Oki to pa

⊰⊱꧁(◕ܫ◕)꧂⊰⊱⊰⊱꧁(◕ܫ◕)꧂⊰⊱

Kocham Cię bardziej niż pomidory |𝐒𝐩𝐚𝐌𝐚𝐧𝐨|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz