Rozdział 6

170 50 8
                                    

Zabrałam torbę z auta Doriana i wysiadłam. Ryszyłam w kierunku wielkiego budynku jakim była szkoła. Jest upalny dzień jak na wrzesień przez co większość uczniów przebywa na dziedzińcu. Pierwszą lekcją jaką mamy w planie jest fizyka, za którą delikatnie mówiąc nie przepadam. Dzwonek będzie dopiero za piętnaście minut dlatego siadam na jednej z ławek przed szkołą i rozglądam się w terenie. Widzę Doriana stojącego przy wejściu ze swoimi kolegami. Całkiem nieźli są. Chyba będę musiała upomnieć kuzyna żeby mnie z nimi zapoznał.

Usłyszawszy dzwonek ruszam w kierunku sali od fizyki. Wchodzę do klasy i na wstępie zauważam grubą nauczycielkę stojącą przy tablicy. Ma bitch face. No po prostu świetnie.
Rozglądam się po klasie już prawie całkiem zapełnionej i szukam wolnego miejsca. Znajduję je koło pięknej blondynki z oczami koloru turkusu.

- Wolne? - pytam się rówieśniczki.

- Tak, jasne. - odpowiada z uśmiechem i przesówa swoje rzeczy aby zwolnić mi więcej miejsca. - proszę siadaj.

Wykładam swoje przybory na ławkę i do zeszytu przepisuję temat, który jak już zauważyłam w żadnym stopniu mnie nie interesuje.

- Vivienne White, ale możesz mnie nazywać Vivi - przedstawia się dziewczyna i podaje mi dłoń aby ją uścisnąć.

- Ariel Smith - również się przedstawiam i uśmiecham miło do koleżanki.

- Ładne imię, jak z bajki o małej syrence.

Nie było mi dane odpowiedzieć powieważ gburowata nauczycielka zaczęła wydzierać jadaczkę abyśmy zamilkły i wschłuchały się w jakże iteresujący temat. Dobre sobie.

Uśmiecham się porozumiewawczo do Vivi. Od razu wiedziałam ze dogadam się z dziewczyną. Kto wie może nawet się zaprzyjaźnimy.

Na kolejnych dwóch lekcjach jakimi była chemia i biologia znów siedzę z Vivianne. Uwielbiam te przedmioty, nawet jako mała dziewczynka interesowałam się biologią, zawsze wypytywałam się mamy o zwierzęta i organizm człowieka. Teraz nawet myślę, że jeśli moja kariera tancerki się nie powiedzie pójdę na studia medyczne i zostanę lekarzem, a najlepiej chirurgiem. Wtedy także byłabym spełniona. A jeśli o moją kariere tancerki mowa to jutro mam pierwsze zajęcia w nowej grupie. Przeprowadzając się do Cambridge musiałam zmienić grupę taneczną, nie opłacało by mi się dojeżdzać do rodzinnego miasta, aby tańczyć w szkole zmarłej matki. Tutaj poziom jest jeszcze wyższy, w końcu to wielkie miasto.

Zabrzmiał zwonek na przerwę i wszyscy uczniowie wybiegli z klas, teraz jest przerwa obiadowa więc większość bydła zbiega się na stołówkę, ja i Vivi też ruszamy w tym kierunku. Przez szybę patrzę co jest dzisiaj na obiad i jedynym zjadliwym daniem jakie znajduję jest spaghetti. Więc grzecznie proszę olbrzymią kucharę aby mi jej nałożyła. Zabierając swoje jedzenia siadamy z blondwłosą do jednego z wolnych stolików i jemy.

Zauważam Doriana zbliżającego się ze swoją tacą z obiadem aby dosiąść się do nas.

- Cześć mała - wita się ze mną kuzyn - Jestem Dorian, kuzyn Ariel - przedstawia się mojej towarzysce.

- Vivianne, miło mi.

- Jak podoba wam się w nowej szkole? - pyta.

- Jest wielka - odpowiadam - ale bardzo mi się podoba, tylko nauczyciele nawiedzeni.

Dorian się z nami pożegnał i poszedł w kierunku swoich kolegów, a my mogłyśmy teraz pogadać na te bardziej babsie tematy.

- Gdzie wcześniej chodziłaś do szkoły? - zagaduje mnie Viv.

- Chodziłam do szkoły baletowej w Ipswich - odpowiadam - a ty?

- Ja do gimnazjum tutaj w Cambridge.

Rozglądam się po całej stołówce i zauważam grupkę uczniów najprawdopodobniej trzeciej klasy przy najbardziej oddalonym stoliku.

- Znasz ich? - podpytuję turkusowooką dziewczynę.

- Ach tak, kto by ich nie znał w tej szkole- odpowiada - to są tak zwani władcy tej budy. Chodziłam z nimi przedtem do gimnazjum. Ta czarna wytatuowana to Elif Jones. Jej ciotka ma agencje modelek, ona sama próbuje w tej branży i dobrze jej idzie ale, jest wredna jak cholera z kijem nie podchodż. Ruda to Scarlett Simms. Ma heterochromie. Jej rodzice mają sieć naprawdę dobrych restauracji, chyba najlepszych w mieście. Ma za to tępych braci, rudzielców.

- A ci chłopcy? - pytam.

Vivi uśmiecha się i odpowiada.

- Ten blondas to Orion Ventura. Strasznie złośliwy, on i dziewczyny tworzą jakieś sukowate trio, wszystkich dookoła krytykują i cholernie irytują.
Tamten z czarnymi włosami i tatuażami to Tristan Veal szkolny podrywacz. A ostatni to Florian Nixon bardzo zamknięty w sobie, tylko przyjaciele wiedzą o nim więcej.

Kończy się przerwa i wracamy do klas. po jeszcze pięciu lekcjach mogę już wrócić z kuzynem do domu ciotki, gdzie czeka na nas pyszny podwieczorek.

---------------------------------------------- Hejka wszystkim! Jakby ktoś chciał to tak wygląda Vivianne;

---------------------------------------------- Hejka wszystkim! Jakby ktoś chciał to tak wygląda Vivianne;

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Aliquam lumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz