Rozdział 7

5 1 0
                                    


Nagle odsłonięto mi oczy, to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.


Na wielkim łożu leżała Sylwia miała usta zaklejone taśmą i była w samej bieliźnie. W oczach zakręciły mi się łzy gdy patrzyła na mnie takim nieprzytomnym wzrokiem. Dopiero wtedy zrozumiałam, że ci chłopacy mogą nam zrobić krzywdę, lecz zachowałam zimną krew. Musiałam coś zrobić żeby nam się nic nie stało. Na stoliku leżał telefon Sylwii. Miałam ryzykowny plan. Zanim zaczęłam myśleć ktoś rozsunął mi sukienkę. Uciekłam na koniec pokoju tam gdzie leżał telefon. W duchu modliłam się aby nie zobaczyli jak rzucam go Sylwii. Ręką szukałam za sobą telefonu gdy oni próbowali mnie rozebrać szybko rzuciłam go Sylwii. Złapała widziałam jak próbuje wybrać jakiś numer ale uniemożliwiały jej to zaklejone taśmą ręce. Widziałam jak jej oczy rozweseliły się gdy coś kliknęła. Spojrzała na mnie i chyba zrozumiałam co mam zrobić. Krzyczeć.

-Zostaw mnie!- zaczęłam się wierzgać gdy mnie dotykali

-Podobno taka rozgadana jesteś a teraz co? Czyżby strach cię ogarnął? Hm?-śmiał mi się prosto w twarz.

Kątem oka zobaczyłam jak ten drugi zaczął się dobierać do Sylwii, lecz ta zaczęła go kopać. Nie zważała na to gdzie kopie tylko, czy wogóle kopie. Po chwili stałam w samej bieliźnie. Zrobiło mi się strasznie zimno. Poczułam igłę w ramieniu i słyszałam jak ktoś wyważa drzwi i krzyczy żebym nie zasypiała, można było usłyszeć jeszcze kogoś kto krzyczy do Sylwii. Ciekawe czy oni też jej coś podali? Z takim pytanie zemdlałam.

Pov. Michał

Byłem na imprezie u mojego kumpla z drużyny piłkarskiej. Miałem się dzisiaj zarąbiście bawić i zaliczyć jakąś naiwną panienkę. Już miałem z nią wchodzić do pokoju ale zadzwonił mój telefon. Sylwia. Odebrałem.

-Zostaw mnie!- z skądś znałem ten głos ale skąd?

-Podobno taka rozgadana jesteś a teraz co? Czyżby strach cię ogarnął? Hm?-

-Michał proszę przyjdź tu. Weź kogoś jest ich dwóch. Pokój X Piętro X.-Sylwia aż szeptała do tego telefonu. Po chwili zrozumiałem że osobą krzyczącą jest Blanka. Ta sama Blanka która mnie uderzyła.

Szybko pobiegłem na dół zostawiając tą dziewczynę samą. Znalazłem Błażeja mojego zastępce w drużynie (to ten co urządził imprezę)

-Ziom dawaj szybko za mną-ten spojrzał sie a mnie niezrozumiale więc dodałem-Sylwia i ta nowa Blanka. Coś im się stało. Sylwia do mnie dzwoniła i podała gdzie mamy iść.-

Ten bez słowa biegł za mną. Przybyliśmy pod pokój gdzie mają być dziewczyny. Złapałem za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Nie było innego wyboru musiałem je wyważyć. Drzwi ustąpiły a w pokoju na podłodze leżała Blanka w bieliźnie. To samo było z Sylwią ale leżała na łóżku i była przywiązana taśmą. Szybko z Błażejem pobiegliśmy do typów. Nie panowałem nad sobą. Chłopak którego biłem był już nie przytomny ale ja nie przestawałem bić. Odciągnął mnie od niego Błażej.

-Stary on jest nie przytomny zajmijmy się dziewczynami-

Podbiegłem do Blanki i i mówiłem do niej.

-Nie zamykaj oczu. Blanka. Prosze.-

-On on jej coś wstrzyknął w ramię- zaszlochała Sylwia

-Kurwa- wysyczałem -Macie jakieś koce żeby ją okryć?-

Po okryciu Blanki kocem szybko pobiegłem do samochodu, ale przed tym zabrałem strzykawkę w której był ten wstrzyknięty płyn,  Sylwia z Błażejem mieli za mną jechać bo Sylwia musiała się ubrać. Wsadziłem Blankę na tylne siedzenia i odjechałem z piskiem opon. Po chwili byłem pod szpitalem. Wziąłem Blankę na ręce i wniosłem do szpitala. Na szczęście po drodze spotkałem doktora.

-Doktorze!- zacząłem się drzeć jak głupi

-Tak?-

-Jacyś chłopacy jej to wstrzyknęli.- powiedziałem zdyszany i podałem strzykawkę

Doktor zawołał pielęgniarki z łóżkiem, zabrali Blankę i gdzieś ją zawieźli. Ok. 15 min później przyjechali Błażej z Sylwią.

-Co z nią? Gdzie ona jest? Chcę ją zobaczyć-Sylwia zaczęła do siebie mówić

Błażej poszedł z Sylwią do kawiarenki żeby coś zjeść. Czekałem tak z pół godziny aż nie szedł ten lekarz któremu powierzyłem moją kruszynkę. -Ziom co ty gadasz?- pomyślałem

-Co z nią? Wyjdzie z tego? Mogę ją zobaczyć?- Zasypywałem lekarza pytaniami.

-Nic jej nie jest. Na szczęście były to tylko leki które usypiają na około 2 godziny. Można ją wziąć do domu.

Gdy to usłyszałem kamień spadł mi z serca. Miałem ochotę skakać z radości. Poszedłem szybko do kawiarenki po Sylwie i Błażeja i mogliśmy jechać z Blanką o domu. Zawiozłem ją do siebie żeby nie była sama. Sylwia i Błażej też zostali. Rodziców nie ma w domu więc czemu nie.

683 słowa




Bez Ciebie (Nie) Potrafię ŻyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz